Wspieraj wolne media

Europejska polityka klimatyczna niszczy Polskę? Miażdżące ceny uprawnień do emisji CO2

4
0
1
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Cena uprawnień do emisji CO2 w Unii Europejskiej osiągnęła 100 euro za tonę po raz pierwszy w historii. Jedną z głównych przyczyn wzrostu cen energii w Polsce i w UE są stale rosnące obciążenia, wynikające z zasad europejskiej polityki klimatycznej.

  • 70 proc. wytwarzanej w Polsce energii pochodzi z elektrowni węglowych, a te muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, które w tym roku drastycznie wzrosły.
  • Dla wielu państw unijnych system nie stanowi dużego problemu, ponieważ ich intensywność emisji z energetyki jest na niskim albo bardzo niskim poziomie.
  • Jak wskazują wstępne szacunki, w 2022 roku polski budżet zarobił za uprawnieniach do emisji ok. 22 mld złotych. Nie jest to jednak kwota, która odzwierciedla wszystkie wydatki na potrzeby ETS.

27 lutego 2023 roku cena uprawnienia do emisji tony CO2 (EUA) w ramach unijnego systemu handlu emisjami (ETS) po raz pierwszy w historii przekroczyła barierę 100 euro, podaje portal Energetyka24.pl. Na takie obciążenia polska energetyka nie jest gotowa. 

Przypomnijmy, że wzrost cen energii elektrycznej wynika przede wszystkim z realizacji polityki klimatycznej UE. 70 proc. wytwarzanej w Polsce energii pochodzi z elektrowni węglowych, a te muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, które w tym roku drastycznie wzrosły.

Koszt wytworzenia energii elektrycznej składa się aż w 50 proc. z kosztu zakupu uprawnień do emisji CO2, a tylko jego druga część to faktyczny koszt jej produkcji. 

Jeśli Elektrownia Bełchatów emituje 30 mln ton dwutlenku węgla rocznie, to jej operator, PGE, musi wykupić 30 mln uprawnień - każde uprawnienie opiewa bowiem na 1 tonę emisji CO2. Uprawnienia sprzedawane są na aukcjach, z których dochód ma wspierać budżety państw, zobligowanych do przekazania co najmniej 50 proc. środków pozyskanych w ten sposób na cele transformacji proklimatycznej. Każde państwo dysponuje w tym zakresie określoną pulą przyznawanych uprawnień, ale obrót odbywa się na platformie ogólnoeuropejskiej - podaje portal.

Dla wielu państw unijnych system nie stanowi dużego problemu, ponieważ ich intensywność emisji z energetyki jest na niskim albo bardzo niskim poziomie. Inaczej wygląda sytuacja Polski, gdyż nasza gospodarka cierpi ze względu na ETS, bo nie jest przystosowana do rosnących obciążeń wynikających z tego systemu.

Czytaj także: Spór o Turów nadal trwa. Tym razem skargę chcą wnieść Niemcy. "Władze miasta podjęły tę decyzję jednogłośnie"

Z Polski mogło wypłynąć nawet 30 mld zł

Jak wskazują wstępne szacunki, w 2022 roku polski budżet zarobił za uprawnieniach do emisji ok. 22 mld złotych. Nie jest to jednak kwota, która odzwierciedla wszystkie wydatki na potrzeby ETS.

W Polsce istnieje bowiem duża luka w tym zakresie, wynikająca z faktu, że “polska" pula uprawnień, przyznawana w ramach systemu jest niewystarczająca względem polskich potrzeb w tym zakresie. Z tego względu koniecznym jest skupowanie dodatkowych uprawnień - w 2022 roku w ten sposób z Polski mogło wypłynąć ok. 30 mld zł - czytamy.

Polski rząd mógł rozpoznać problemy wcześniej

Okazuje się, że Warszawa jeszcze na długo przed akcesją do UE mogła zidentyfikować problemy wynikające z ETS. Dyrektywa wprowadzająca ten system powstała w 2003 roku i weszła w życie rok później. W głosowaniu sejmowym z grudnia 2004 roku nad rządowym projektem ustawy o handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych, czyli wprowadzającym do Polski system ETS, propozycję rządu poparli wszyscy głosujący wtedy posłowie. Nikt nie głosował przeciwko, nie było też głosów wstrzymujących się. 

Pomimo tego, że Polska miała prawie 20 lat na dostosowanie się do ETS, nie zrobiono praktycznie niczego, by przygotować gospodarkę do rosnących obciążeń finansowych związanych z emisyjnością. Udział węgla w energetyce pozostał na prawie niezmienionym (z perspektywy wyzwań klimatycznych) poziomie – w 2004 roku wynosił ok. 90 proc., obecnie to ok. 70 proc.. Intensywność emisji utrzymuje się dziś na średniorocznym pułapie ok. 700 gramów CO2 na kilowatogodzinę, co jest wynikiem trzykrotnie wyższym od średniej unijnej - czytamy.

Źródło: energetyka24.com

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
4
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo