Kowalski: Brak reakcji UE na prośby o ochronę polskich rolników służy przede wszystkim Niemcom
Brak reakcji UE na prośby o ochronę polskich rolników służy przede wszystkim Niemcom, którzy widzą, że ta kwestia może być pewnego rodzaju miną pod polsko-ukraińskie relacje - powiedział Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, polityk Solidarnej Polski.
- Polityk zaznaczył, że zalew polskiego rynku ukraińskimi produktami jest rzeczywistym problemem. Dodał, że "polscy producenci bankrutują".
- Kowalski: Polscy producenci ziarna są w kryzysie i na tym korzystają po prostu rolnicy i gospodarki Niemiec, Holandii czy Belgii. To jest brutalna gra.
- "Dlaczego nie ma reakcji Komisji Europejskiej, która widzi, że kilka państw, tj. Polska, Bułgaria czy Rumunia, jest zalewanych zbożem?"
Podjęta w weekend decyzja o zakazie wwozu do Polski ukraińskich produktów rolnych nie spotkała się z aprobatą Kijowa i Brukseli.
Liberalizacja handlu z Ukrainą spowodowała to, że Polska, która miała być wyłącznie państwem tranzytowym, (...) stała się dla wielu firm, ale też i wielu cwaniaków, państwem, w którym to tańsze zboże jest po prostu sprzedawane i zalewa polski rynek - powiedział wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność.
Zaznaczył, że zalew polskiego rynku ukraińskimi produktami jest rzeczywistym problemem. Dodał, że “polscy producenci bankrutują”.
Ten problem się będzie pogłębiał. Dlatego jestem zwolennikiem (i takie prace zainicjowano w polskim rządzie, i taka decyzja Rady Ministrów na wniosek ministra Zbigniewa Ziobry została podjęta), że Polska skorzysta z tzw. klauzuli ochronnej tego rozporządzenia z 2022 roku, czyli złoży formalny wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego, które otworzy drogę do np. nałożenia ochrony na polskich producentów zbóż cłami lub będzie związane również z rekompensatą finansową - powiedział Kowalski.
Negatywny wpływ na polsko-ukraińskie relacje
Polityk zapytany, czy perturbacje na rynku rolnym w związku z tańszymi ukraińskimi produktami mogą wpłynąć negatywnie na polsko-ukraińskie relacje odpowiedział, że to “rzeczywiście może rodzić problemy”.
W mojej ocenie brak reakcji Unii Europejskiej na prośby o ochronę polskich rolników służy przede wszystkim Niemcom, którzy widzą, że ta kwestia może być pewnego rodzaju miną pod polsko-ukraińskie relacje. Prowadzi do niepotrzebnego napięcia, ale i też uderza w konkurencyjność polskiego rolnictwa. Polscy producenci ziarna są w kryzysie i na tym korzystają po prostu rolnicy i gospodarki Niemiec, Holandii czy Belgii. To jest brutalna gra. No bo trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego przez tak długi okres Unia Europejska nie zareagowała na ochronę polskiego rynku? - zapytał wiceminister rolnictwa.
Czytaj także: Najnowszy sondaż. Czy PiS poradzi sobie z kryzysem zbożowym i jak ta sytuacja wpłynie na notowania rządu?
KE nie pochwala decyzji Polski
Komisja Europejska zaznaczyła, że polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE i w związku z tym, decyzja Polski o wstrzymaniu sprowadzania ukraińskich produktów rolnych jest po prostu niezgodna z prawem.
Natomiast ukraiński minister polityki rolnej i żywnościowej Mykoła Solski wyraził swoje rozczarowanie decyzją rządu polskiego. Stwierdził, że działania Polski są sprzeczne z wcześniejszymi porozumieniami i proponuje rozmowy na temat nowego memorandum o współpracy.
Źródło: tysol.pl