Lekarz-aborter prześladuje dzielną matkę. Ujawniła jego prawdziwą działalność, a ten stosuje mafijne zagrania. Kobieta musi zmierzyć się z prześladowcą
Kilka miesięcy temu fundacja Życie i Rodzina opisała sytuację pani Weroniki, która przeżywa koszmar. Podczas ciąży wystąpiły u niej komplikację, a ginekolog Piotr A. postanowił nakłonić kobietę do aborcji. Ta mu się oparła i opisała sytuację w mediach społecznościowych ostrzegając inne kobiety. Teraz lekarz-aborter mści się na niej, za to że ujawniła jego prawdziwą i krwiożerczą działalność.
- Matka zdrowego dziecka była nakłaniana przez lekarza-abortera do zabicia swojej pociechy, gdyż ten stwierdził u niego zespół Downa.
- Kobieta nie zgodziła się na aborcję i ostrzegła przed tym "rzekomym" lekarzem inne kobiety.
- Ostatecznie dziecko urodziło się zdrowe, a mężczyzna mści się na kobiecie oskarżając ją o zniesławienie.
- Zobacz także: Błaszczak: Priorytetem jest wzmocnienie potencjału obronnego wschodniej flanki Sojuszu
Kilka miesięcy temu, w kwietniu fundacja Życie i Rodzina opublikowała wywiad z panią Weroniką, która zmagała się z prześladowaniem. Poprosiła ona prawników fundacji o pomoc w walce z ginekologiem, który niesłusznie ją oskarżył o rzekome zniesławienie. Wcześniej kobieta ostrzegała inne matki w ciąży, aby unikały Piotra A., który nakłania do aborcji pomimo delikatnych problemów lub wykrycia takich chorób i dziecka jak zespół Downa.
Starogardzka prokuratura po dokładnym zapoznaniu się z dokumentacją wycofała się z oskarżenia. W marcu br. na rozprawie sąd postanowił o umorzeniu pod warunkiem, że ginekolog dr A. nie podtrzyma oskarżenia w trybie prywatno-skargowym. Jednakże pod koniec czerwca wyszło na jaw, że mężczyzna nie zamierza odpuścić i za wszelką cenę chce utrzymać maskę dobrego lekarza, pomimo krwawej działalności. Lekarz podtrzymał oskarżenie i sprawa będzie miała kontynuację z oskarżenia prywatnego.
Dr A. jest przebiegły – wystąpił przeciw byłej pacjentce wtedy, gdy nie było już szans, aby jego pociągnąć do odpowiedzialności za próbę aborcji ze względu na przedawnienie (5 lat). Chce natomiast skazać tę szlachetną dziewczynę - podaje fundacja Życie i Rodzina.
W Polsce seryjną aborterkę Justynę Wydrzyńską skazuje się na śmieszną karę ośmiu miesięcy prac społecznych. Tymczasem mama trójki dzieci może trafić na rok za kratki za to, że napisała w Internecie zgodny z prawdą komentarz
Aborter pozwał matkę
Ginekolog aborter nachalnie proponował kobiecie aborcję, ponieważ twierdził, że dziecko jest poważnie chore i będzie miało zespół Downa. Matka nie zabiła swojego synka, ale do końca ciąży zmagała się ze stresem. Po porodzie okazało się, że dziecko jest zdrowe, jednak zmaga się z konsekwencjami nerwów, których doświadczyło w życiu prenatalnym.
Kobieta od abortera usłyszała m.in.: “Po co ci w domu Down?” czy “Lepiej usunąć chorą ciąże i zajść w nową”.
Ciąża była tragiczna, nerwowa, z dużym poczuciem lęku, syn urodził się przedwcześnie - powiedziała pani Weronika w materiale opublikowanym przez Fundację Życie i Rodzina.
Na forum w Internecie pani Weronika ostrzegła inne kobiety przed aborterem, a ten podał ją do sądu.
Była przesłuchiwana w 8. miesiącu ciąży z kolejnym dzieckiem, dodatkowo pobierano od niej odciski palców i próbki materiału biologicznego - jak od przestępcy! - czytamy na oficjalnej stronie Fundacji Życie i Rodzina, która interweniowała w tej sprawie.
Źródło: zycierodzina.pl, tvmn.pl