Aborter błędnie stwierdził, że jej dziecko będzie chore. Matka zaczęła ostrzegać przed nim inne kobiety. Podał ją do sądu
Ginekolog aborter namawiał kobietę do aborcji, ponieważ twierdził, że dziecko urodzi się chore. Synek urodził się zdrowy, a matka zaczęła ostrzegać inne kobiety przed aborterem. Ten podał ją do sądu.
- Ginekolog aborter nachalnie proponował kobiecie aborcję, ponieważ twierdził, że dziecko jest poważnie chore i będzie miało zespół Downa.
- Po porodzie okazało się, że dziecko jest zdrowe, jednak zmaga się z konsekwencjami nerwów, których doświadczyło w życiu prenatalnym.
- Na forum w Internecie pani Weronika ostrzegła inne kobiety przed aborterem, a ten podał ją do sądu.
- Zobacz także: Przestępczość aborcyjna w Polsce. Jak działają polskie służby po wyroku Trybunału Konstytucyjnego? Korzekwa-Kaliszuk: "Dopóki nie będzie woli, dopóty te przestępstwa będą miały miejsce"
Ginekolog aborter nachalnie proponował kobiecie aborcję, ponieważ twierdził, że dziecko jest poważnie chore i będzie miało zespół Downa. Matka nie zabiła swojego synka, ale do końca ciąży zmagała się ze stresem. Po porodzie okazało się, że dziecko jest zdrowe, jednak zmaga się z konsekwencjami nerwów, których doświadczyło w życiu prenatalnym.
Kobieta od abortera usłyszała m.in.: “Po co ci w domu Down?” czy “Lepiej usunąć chorą ciąże i zajść w nową”.
Ciąża była tragiczna, nerwowa, z dużym poczuciem lęku, syn urodził się przedwcześnie - powiedziała pani Weronika w materiale opublikowanym przez Fundację Życie i Rodzina.
Aborter pozwał matkę
Na forum w Internecie pani Weronika ostrzegła inne kobiety przed aborterem, a ten podał ją do sądu.
Była przesłuchiwana w 8. miesiącu ciąży z kolejnym dzieckiem, dodatkowo pobierano od niej odciski palców i próbki materiału biologicznego - jak od przestępcy! - czytamy na oficjalnej stronie Fundacji Życie i Rodzina, która interweniowała w tej sprawie.
Ginekolog nie pojawił się na rozprawie
Sprawa jest w toku, odbyła się już pierwsza rozprawa, na której ginekolog się nie zjawił, a prokuratura wycofała się z oskarżenia z urzędu. Teraz wszystko w rękach ginekologa.
Doktor ma dwa tygodnie na to, żeby móc mnie oskarżyć jeszcze raz, ale już jako osoba prywatna. Teraz czekam, co będzie dalej - powiedziała matka.
Źródło: zycierodzina.pl