Aborterzy również oskarżani o niewykonywanie aborcji przez NFZ? "To nie powinno iść w tę stronę"
Szpital w Oleśnicy może zostać ukarany za odmowę zabicia poczętego dziecka. Sprawa jest o tyle zaskakująca, że placówka prowadzi w niechlubnym aborcyjnym rankingu.
- Narodowy Fundusz Zdrowia kontroluje szpitale, które miały odmówić pacjentkom wykonania aborcji.
- Okazuje się, że do wrocławskiego oddziału NFZ wpłynęła skarga od kobiety z woj. kujawsko-pomorskiego, która doniosła aż na trzy szpitale.
- Jednym z nich jest oleśnicki szpital, który “słynie” z najwyższej w kraju liczby zabójstw prenatalnych.
- Zobacz także: Ofiary rzezi wołyńskiej nie doczekają się ekshumacji? Ukraina gra na czas
Narodowy Fundusz Zdrowia kontroluje szpitale, które miały odmówić pacjentkom wykonania aborcji. Karę w wysokości 550 tys. zł ma zapłacić Pabianickie Centrum Medyczne.
Okazuje się, że do wrocławskiego oddziału NFZ wpłynęła skarga od kobiety z woj. kujawsko-pomorskiego, która doniosła aż na trzy szpitale. Chodzi o Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, Szpital Specjalistyczny im A. Falkiewicza we Wrocławiu oraz Powiatowy Zespół Szpitali w Oleśnicy, które miały odmówić zabicia jej poczętego dziecka.
Szpital w Oleśnicy kazał pacjentce czekać
Sprawa jest o tyle zaskakująca, że oleśnicki szpital “słynie” z najwyższej w kraju liczby zabójstw prenatalnych, zabójstw dokonywano m.in. poprzez wstrzykiwanie nienarodzonym dzieciom chlorku potasu w serce. Tylko w 2023 r. zabito tam aż 144 nienarodzonych dzieci.
Tymczasem z relacji pracownicy szpitala wynika, że pacjentce, która doniosła na placówkę, też nie odmówiono aborcji.
Ginekolog Gizela Jagielska ze szpitala w Oleśnicy w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” że kobieta przyszła na izbę przyjęć nastawiona agresywnie. Krzyczała, że ma skierowanie i wręcz żądała wykonania aborcji.
Wyjaśniliśmy jej, że jest kolejka i z przyczyn organizacyjnych zwykle w ciągu paru dni przyjmujemy takie pacjentki. One po prostu nie mogą leżeć na jednej sali z pacjentkami w prawidłowej ciąży - powiedziała lekarka.
Lekarze mieli zaproponować ciężarnej przyjęcie jej na oddział patologii ciąży, ale wytłumaczyli jej, że na aborcję będzie musiała poczekać. Wówczas kobieta wyszła, a później zjawił się dziennikarz, który poinformował, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury.
Czytaj także: Sprzeciw wobec zmuszania szpitali do dokonywania aborcji
"To nie powinno iść w tę stronę"
Ginekolog otrzymała też pismo od Rzecznika Praw Pacjenta, w którym ten uznał, że szpital naruszył prawo pacjentki do dokumentacji medycznej.
To nie powinno iść w tę stronę, że będą zastraszać wszystkich lekarzy, łącznie z takimi jak my, gdzie my wykonujemy aborcje, jeśli są wskazania. To jakby świat stanął na głowie - powiedziała gazecie.
Ministerstwo Zdrowia zobowiązało placówki medyczne, które mają umowę z NFZ, do takiego organizowania pracy, by przynajmniej jeden z lekarzy dokonywał aborcji.
Nowelizacja rozporządzenia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej weszła w życie pod koniec maja.
Źródło: rynekzdrowia.pl