Zakaz hodowli futerkowej to dopiero początek? Zagrożone są inne branże. Szczepan Wójcik ostrzega: "To jest szaleństwo"

0
0
2
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Unsplash

Wraz ze zmianą władzy do Sejmu powrócił pomysł zakazania hodowli zwierząt futerkowych. Ponownie rozgorzała zatem dyskusja, czy to na pewno ostatni krok regulatorów w zakresie likwidacji branż rolniczych.

Wraz ze zmianą władzy do Sejmu powrócił pomysł zakazania hodowli zwierząt futerkowych. Ponownie rozgorzała zatem dyskusja, czy to na pewno ostatni krok regulatorów w zakresie likwidacji branż rolniczych. Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej Szczepan Wójcik zwrócił uwagę na fragment uzasadnienia projektu ustawy, która miałaby doprowadzić do likwidacji tego rodzaju działalności gospodarczej.

Cytat z uzasadnienia ustawy zakazującej hodowli zwierząt futerkowych przygotowanej przez Panią poseł Małgorzatę Tracz wraz z lobbystami antyhodowlanymi - napisał Szczepan Wójcik.

W rzeczonym fragmencie wskazano, że ustawa ma przynieść rzekomo pozytywne skutki prawne dla tej branży.

Wejście w życie proponowanej ustawy przyniesie pozytywne skutki prawne poprzez wprowadzenie do polskiego porządku prawnego regulacji zapewniającej sprawiedliwą transformację w ramach wygaszanej branży poprzez stworzenie stabilnych oraz jasnych zasad przyznawania odszkodowań i odpraw, przy jednoczesnym wystarczająco długim okresie przejściowym. Ustawa ta będzie mogła stanowić wzór dla przyszłych ustaw regulujących transformację innych sektorów gospodarki - czytamy w dokumencie.

Pomysł zakazu hodowli zwierząt futerkowych pojawił się w Sejmie za sprawą projektu ustawy autorstwa wspomnianej parlamentarzystki klubu Koalicji Obywatelskiej z partii Zielonych Małgorzaty Tracz. Został on zaprezentowany i poddany pod dyskusję w lutym na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futro.

Czytaj więcej: Parlament Europejski przyjął rozporządzenie o bezcłowym handlu z Ukrainą. Bryłka wyjaśnia na czym on polega. "Obecne środki handlowe wygasają 5 czerwca 2024 r."

Aby uratować winnicę rozpalili tysiąc świec

Ciepła aura, jaka towarzyszyła nam ostatnio zdarzyła się zdecydowanie za szybko. Po niej przyszło nagłe, radykalne ochłodzenie. W niektórych rejonach kraju temperatury w nocy i rano spadły nawet do -7 stopni Celsjusza. Realnie zagrożone są tegoroczne zbiory owoców, ale nie tylko.

W internecie krąży film, jak jeden z rolników łamie, niczym suchy patyk zmarzniętą łodygę rzepaku. Są jednak i tacy, którzy nie poddali się i rozpoczęli walkę o zbiory.

Pracownicy największej winnicy w Polsce dwoją się i troją. Między winoroślami rozstawiają na noc specjalne świece, aby nie dopuścić do ich przemarznięcia.

Gdyby tak się stało zagrożone byłoby całe, tegoroczne winobranie – usłyszeliśmy od jednego z pracowników. - Walczymy już cztery noce. Codziennie rozstawiamy i podpalamy około tysiąca świec, których zadaniem jest ogrzanie roślin. Kluczowe jest odpalenie ich o odpowiedniej godzinie, aby były skuteczne również nad ranem, gdy temperatura jest najniższa.

W sprawie zabrał głos również prezes winnicy.

- To dla nas trudny moment. Cały czas walczymy stosując różne metody. Korzystamy nie tylko ze specjalnych świec, ale także wiatraków antyprzymrozkowych, które mają za zadanie mieszać masy powietrza. Jeszcze za wcześnie, aby oszacować poziom strat. Robimy, co możemy, żeby był jak najmniejszy – powiedział Jacek Turnau prezes zarządy Winnicy Turnau.

Na szczęście, jak zapowiadają synoptycy temperatury będą się powoli podnosiły. Koniec miesiąca przyniesie zdecydowane ocieplenie.

Źródło: dorzeczy.pl, x.com

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo