Poznański Czerwiec. Tutaj komunistyczne władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej pokazały prawdziwą twarz. Zgnieciono głodujących robotników, walczących o chleb
Poznański Czerwiec, Czerwiec '56 to przyjęte w historiografii określenia wydarzeń, do jakich doszło w dniach 28-30 czerwca 1956 r. właśnie w Poznaniu. Było to jeden z przełomowych momentów w dziejach Polski Ludowej. Rozpoczął się potężny strajk, który wstrząsnął rządzącymi Polską komunistami. Niestety w czasie Poznańskiego Czerwca doszło też do wielu tragicznych wydarzeń.
- W czerwcu mija 67. rocznica wydarzeń z Poznania, które obnażyły prawdziwą twarz komunistycznych władz Polski Ludowej.
- Poznański Czerwiec to określenie na protesty poznańskich robotników, którzy pomimo ciężkiej pracy otrzymywali niewystarczające wynagrodzenie.
- W tym czasie komunistyczne władze nie zamierzały rozmawiać z robotnikami, zamiast tego użyto czołgów i ostrej amunicji.
- Zobacz także: Śmiertelny zastrzyk w serce. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest martwy w praktyce. Lekarka z Oleśnicy tłumaczy jak zabijane są dzieci w Polsce
Rankiem 28 czerwca 1956 r. robotnicy z poznańskich Zakładów im. Józefa Stalina - obecnie im. Hipolita Cegielskiego nie rozpoczęli pracy na pierwszej zmianie. Zamiast tego rozpoczęli strajk generalny, który niedługo później przerodził się w wielotysięczną manifestację, a następnie w krwawe starcia z milicją, służbami bezpieczeństwa i wojskiem. Wydarzenia Poznańskiego Czerwca były zaczynem dla październikowej odwilży i przejęcia władzy przez Władysława Gomułkę.
Zastanawiając się nad wydarzeniami, jakie rozegrały się w Poznaniu w dniach 28-30 czerwca 1956 r., zadać można sobie pytanie, dlaczego strajk wybuchł właśnie w tym mieście.
Badacze zwracają uwagę na wielowymiarowość całej sytuacji. W całej Polsce, w tamtym czasie, to znaczy wiosną 1956 r. rosło niezadowolenie społeczne związane z obciążeniami planu sześcioletniego. Płace nie rosły, a poziom życia (i tak niski) wciąż się pogarszał. W całym bloku wschodnim dało się jednocześnie poczuć „ducha zmian”, co związane było z tajnym, ale mimo to potajemnie powielanym referatem Nikity Chruszczowa, w którym krytykował on stalinizm jako „okres błędów i wypaczeń”. Coraz więcej osób zaczęło śmielej mówić o tym, jakich zmian oczekują i co w sowieckich rządach im się nie podoba.
Jak wskazują historycy, niezadowolenie społeczne było coraz większe zwłaszcza w woj. poznańskim i samym Poznaniu.
Poznań w porównaniu z innymi wielkimi ośrodkami miejskimi czy przemysłowymi był miastem niedoinwestowanym. Prawdopodobnie wynikało to z przekonania władz, że Poznań i Wielkopolska są najlepiej rozwiniętymi obszarami kraju, gdzie stopa życiowa jest najwyższa, w związku z czym inwestycje i środki finansowe kierowano do innych miast, z krzywdą dla Poznania. Można podać dokładne dane, pokazujące, że stan potrzebnej do życia infrastruktury społecznej czy miejskiej w Poznaniu - szkół, żłobków czy budownictwa mieszkaniowego - był gorszy niż gdzie indziej. Po 1945 roku w Poznaniu prawie nie budowano nowych domów. To powodowało, że - paradoksalnie - jakość życia w najwyżej rozwiniętej części Polski pod wieloma względami była niższa niż gdzie indziej - wskazał prof. Paweł Machcewicz.
Jak wskazywał prof. Machcewicz, znamiennym jest fakt, że robotnicy poznańscy pamiętali jeszcze o przedwojennych protestach w swoim mieście. 28 czerwca, wychodząc ze swojego zakładu pracy, szli trasą strajków przedwojennych.
Bezpośrednim impulsem do wybuchu strajku były zakończone fiaskiem rozmowy - zarówno z przedstawicielami władz lokalnych, oraz później w Ministerstwie Przemysłu Metalowego, podczas których pracownicy podnosili sprawy takie jak: niemożliwe do zrealizowania normy z jednoczesnym ograniczeniem godzin nadliczbowych oraz naliczanie zbyt wysokiego podatku od pensji. Choć początkowo w Warszawie minister Fidelski obiecywał realizację postulatów robotników, to jednak, kiedy przybył z wizytą do zakładów w Poznaniu, wycofał się ze wcześniejszych ustaleń. Przedstawiciele robotników nie zostali wpuszczeni także na bankiet wydany przez władze zakładu dla zaproszonych gości z Warszawy. To przelało czarę goryczy. Upokorzeni i zlekceważeni przez partyjną wierchuszkę robotnicy podjęli decyzję o zorganizowaniu strajku generalnego, o czym uprzedzone zostały także załogi innych zakładów z Poznaniu m.in. Zakładów Napraw Taboru Kolejowego czy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Czołgi przeciwko robotnikom
Rankiem kilkutysięczny pochód robotników krocząc ulicami Dzierżyńskiego, Zwierzyniecką i Fredry, dotarł na Plac Wolności. Do robotników z zakładów im. Stalina dołączały załogi z kolejnych fabryk oraz osoby prywatne, w tym całe rodziny.
Na początku wnoszono hasła o charakterze stricte ekonomicznym, jednak pojawiały się także hasła polityczne, antykomunistyczne i antysowieckie. Ludzie zaczęli śpiewać pieśni patriotyczne i religijne.
Pochód dotarł pod Komitet Wojewódzki i Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Z racji nieobecności Leona Stasiaka - Pierwszego Sekretarza Komitetu Wojewódzkiego przemówił Sekretarz KW, Wincenty Kraśko. Niemrawe wystąpienie, w którym skłaniał zebranych do rozejścia się nie odniosło żadnego skutku. Do tego w tłumie rozeszła się plotka o uwięzieniu części delegacji robotniczej. To jeszcze bardziej zaogniło atmosferę. Część manifestantów wtargnęła do gmachu więzienia przy ul. Młyńskiej i rozbroiła strażników i uwolniła 257 więźniów. Opanowała także skład broni. Inna grupa splądrowała gmach Sądu Wojewódzkiego, a następnie przeniosła się pod budynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa. Ludzie zaczęli rzucać w niego kamieniami i kostką brukową.
Wówczas padły pierwsze strzały. Protestujący zaczęli wznosić barykady. Zasileni dostawami broni zdobytej z więzienia przy Młyńskiej oddali także strzały w kierunku budynku WUBP. Bitwa zaczęła się robić coraz bardziej zacięta, walczono w też innych częściach miasta. Rosła liczba zabitych i rannych. W trakcie strzelaniny w dyspozytorni garażowej zginął m.in. zaledwie 13-letni Roman Strzałkowski.
Tymczasem władze centralne trwały w impasie. Posiedzenie Biura Politycznego KC zaczęło się już o 10.00. W południe zapadła decyzja o wysłaniu do Poznania premiera Cyrankiewicza (który wylądował na lotnisku Ławica o godzinie 14.00), wówczas też do miasta wprowadzono wojska Dywizji Pancernej IV Korpusu Armijnego Śląskiego Okręgu Wojskowego; wieczorem dołączyła 10. Dywizja Pancerna. W pacyfikację miasta zaangażowano ogółem ponad 400 czołgów i wozów bojowych, ponad 10 tys. żołnierzy i 2,3 tys. członków Milicji Obywatelskiej.
W efekcie śledztwa IPN ustalono, że podczas Poznańskiego Czerwca w dniach 28030 czerwca 1956 r. śmierć poniosło 58 osób, w tym 50 cywilów, 4 żołnierzy, 1 milicjant i 3 funkcjonariuszy UB. Po opuszczeniu miasta przez wojsko rozpoczęła się fala masowych represji wobec zaangażowanych w Poznański Czerwiec. Do 8 sierpnia 1956 r. zatrzymano 746 osób, z czego 323 aresztowano
Źródło: dorzeczy.pl