Pewna Ukrainka wpadła na granicy w Dorohusku. 35-letnia kobieta posiadała przy sobie...170 paszportów. Polskie służby przeprowadzają obecnie śledztwo w tej sprawie
35-letnia Ukrainka jechała pociągiem relacji Jagodin - Chełm. Kobieta przewoziła 170 paszportów w swoim bagażu. Tego dnia były wzmożone kontrole. W ramach działań "Granica" prowadzili je wspólnie funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei w Chełmie i strażnicy graniczni z Dorohuska.
- Pewna 35-letnia Ukrainka została zatrzymana do standardowej kontroli na granicy w Dorohusku.
- Tego dnia polskie służby przeprowadzały wzmożone kontrole bagaży pasażerów.
- Po otwarciu jej bagażu, uwagę polskich pograniczników zwrócił stos dokumentów.
- Zobacz także: Minął termin zgłaszania komitetów wyborczych. Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła zgłoszenia od 94 komitetów. Zobacz pełną listę
35-letnia Ukrainka jechała pociągiem relacji Jagodin - Chełm. Kobieta przewoziła 170 paszportów w swoim bagażu. Pech chciał, że tego dnia były wzmożone kontrole. W ramach działań "Granica" prowadzili je wspólnie funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei w Chełmie i strażnicy graniczni z Dorohuska.
Obywatelka Ukrainy została poddana szczegółowej kontroli. W podręcznym bagażu 35-letniej kobiety znaleziono 170 paszportów należących do obywateli Ukrainy o innych danych personalnych niż osoba odprawiana. Kobieta nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego posiada przy sobie dokumenty, których właściciele nie przekraczają granicy - relacjonuje insp. Piotr Żłobicki rzecznik Straży Ochrony Kolei.
Cudzoziemce grozi zarzut przemytu dokumentów. Czynności w tej sprawie prowadzi placówka Straży Granicznej w Dorohusku.
Czytaj więcej: Kolejne pociągi znów się zatrzymały. Użyto sygnału radio-stop. Służby badają niebezpieczną sytuację
Rosyjska siatka szpiegowska złożona z...Ukraińców
"The Washington Post" napisał, że polskie władze z powodów politycznych nie podały do publicznej wiadomości, że wśród zatrzymanych w ramach rozbitej siatki szpiegowskiej działającej na rzecz rosyjskiego wywiadu jest 12 ukraińskich uchodźców. Łącznie grupa miała liczyć 16 członków.
Jak podała z kolei "Rzeczpospolita", część z zatrzymanych ma status uchodźców wojennych w Polsce, a niektórzy przebywali już wcześniej na terenie Polski.
Jeszcze niedawno osoby, które ostrzegały przed takimi sytuacjami nazywano "ruskimi onucami" - stwierdził Mateusz Pławski z "kresy.pl".
⚠️Największa w historii siatka rosyjskiego🇷🇺 wywiadu, która działała w Polsce🇵🇱 została ujawniona. Z 16 członków siatki, którą właśnie rozbiła ABW we współpracy z Prokuraturą Krajową, aż ❗12 to obywatele Ukrainy🇺🇦
❌Część z nich ma status ❗uchodźców wojennych❗ w Polsce, a… — Mateusz Pławski (@MateuszPlawski) August 28, 2023
Działania siatki szpiegowskiej
"The Washington Post", powołując się na polskich śledczych, podał, że współpracownicy rosyjskich tajnych służb otrzymali zadanie obserwacji polskich portów morskich, umieszczania kamer wzdłuż linii kolejowych i ukrywania urządzeń śledzących w ładunkach wojskowych. Potem, w marcu, nadeszły zaskakujące nowe rozkazy – wykolejenia pociągów przewożących broń na Ukrainę.
Plan doprowadzenia do katastrofy kolejowej został uruchomiony w czasie, gdy Ukraina planowała kontrofensywę i kiedy nowe systemy uzbrojenia, w tym niemieckie czołgi Leopard, zmierzały już na wschód.
Wiadomości wykorzystywane do przyciągania potencjalnych rekrutów były rozproszone wśród ofert pracy, porad mieszkaniowych i oszustw internetowych na kanałach Telegramu odwiedzanych przez grupy uchodźców w Polsce. Chodziło o tak proste czynności, jak rozwieszanie w miejscach publicznych ulotek i transparentów z napisami: "Polska ≠ Ukraina" czy "NATO, do domu".
Źródło: tvmn.pl, twitter.com/x.com, dziennikwschodni.pl