Parlament stanął w ogniu, jest wiele ofiar śmiertelnych. Władze Kenii zamkną kraj?
Co najmniej osiem osób nie żyje, a dziesiątki innych zostało rannych w wyniku gwałtownych zamieszek w stolicy Kenii. W Nairobi protestowano przeciwko wprowadzeniu podwyżki podatków.
- Protestujący wtargnęli do parlamentu Kenii i podpalili część budynku, podczas gdy wewnątrz parlamentarzyści głosowali nad zmianami mającymi na celu podniesienie podatków.
- Policji ostatecznie udało się jednak wypędzić tłum z parlamentu przy użyciu gazu łzawiącego i wystarzłów z broni palnej.
- Lokalna telewizja KTN News przekazała, że władze Kenii rozważają zamknięcie kraju w związku z poważnie eskalującą falą przemocy.
- Zobacz także: Niemieckie media piszą o "kapitulacji" Niemiec. Chodzi o rodzinę migrantów podrzuconą do Polski
Mathias Kinyoda, rzecznik Amnesty International w Kenii, powiedział ABC News, że liczba ofiar śmiertelnych wtorkowych starć policji z protestującymi w Nairobi wyniosła co najmniej osiem osób, ale dodał, że jest jeszcze za wcześnie, aby określić to z całą pewnością.
Protestujący podpalili parlament
Dziesiątki innych osób zostało rannych po tym, jak protestujący wtargnęli do parlamentu Kenii i podpalili część budynku, podczas gdy wewnątrz parlamentarzyści głosowali nad zmianami mającymi na celu podniesienie podatków.
Policji ostatecznie udało się wypędzić tłum z parlamentu przy użyciu gazu łzawiącego i wystarzłów z broni palnej. Lokalne media podały, że polityków ewakuowano podziemnymi tunelami.
Zaatakowani zostali również pracownicy i wolontariusze kenijskiego Czerwonego Krzyża. Wielu z nich zostało rannych.
Zostaliśmy bezpodstawnie oskarżeni o to, że po kryjomu wywozimy posłów z budynków parlamentu. Tymczasem nasi pracownicy i wolontariusze narażają swoje życie, aby zapewnić opiekę medyczną potrzebującym - napisał kenijski Czerwony Krzyż w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Tragedia w Stuttgarcie. W kolumnę Premiera Viktora Orbana uderzył samochód
Władze Kenii zamkną kraj?
Lokalna telewizja KTN News przekazała, że władze Kenii rozważają zamknięcie kraju w związku z poważnie eskalującą falą przemocy. Z kolei Grupa Netblocks, monitorująca dostęp do internetu, przekazała, że na terytorium Kenii doszło do poważnych zakłóceń w świadczeniu usług sieci.
Protestujący sprzeciwiają się podwyżkom podatków w kraju, który już boryka się z kryzysem i rosnącymi kosztami utrzymania. Wielu obywateli wzywa także do ustąpienia prezydenta Williama Ruto.
Zamieszki w Kenii trwają od tygodnia, jednak do tej pory miały w większości pokojowy przebieg.
Źródło: abc.net.a, interia.pl