Wspieraj wolne media

Łódź: Mężczyzna podpalił ofiarę na przystanku. Odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. PAP/Darek Delmanowicz

W Łodzi przy ulicy Pomorskiej spłonął mężczyzna. Pomimo szybkiej interwencji służb, ofiary nie udało się uratować. W związku ze sprawą policja zatrzymała 33-latka, który miał obserwować akcję gaśniczą, a następnie odjechał komunikacją miejską. Grozi mu minimum 15 lat więzienia.

W Łodzi przy ulicy Pomorskiej spłonął mężczyzna. Pomimo szybkiej interwencji służb, ofiary nie udało się uratować. Do tragicznego zdarzenia doszło w Łodzi z wtorku na środę. Około godziny 1 w nocy policja otrzymała zgłoszenie o płonącym mężczyźnie przy przystanku tramwajowym Pomorska/Konstytucyjna.

Natychmiast we wskazane miejsce zadysponowano służby. Strażacy ugasili mężczyznę. Niestety nie dawał on już żadnych oznak życia. Na miejsce przybyli również policjanci - czytamy w wydanym komunikacie policji. 

W środę wieczorem policja zatrzymała w związku ze sprawą 33-letniego mężczyznę.

Kilka minut przed godziną 21.00 został on zatrzymany przez funkcjonariuszy w okolicach ulicy Wyszyńskiego w Łodzi. W chwili zatrzymania miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów - przekazała komisarz Aneta Sobieraj.

Według relacji śledczych mężczyzna obserwował akcję gaśniczą, po czym odjechał komunikacją miejską. Prokuratura przekazała, że na czwartek zaplanowano sekcję zwłok ofiary. Mężczyźnie grozi nie mniej niż 15 lat więzienia.

Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście podejmie dalsze decyzje co do zatrzymanego 33-latka. Na obecnym etapie wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z zabójstwem popełnionym ze szczególnym okrucieństwem - powiedział "TOK FM" Krzysztof Kopania. 

Czytaj więcej: Ruch Społeczny "Nie oddamy miasta" walczy ze Strefami Czystego Transportu w polskich miastach

Pogotowie dotarło na miejsce po trzech minutach. "Nie było czego ratować"

Na policję zadzwoniła kobieta, która zauważyła osobę próbującą podpalić baner wyborczy. Na miejscu szybko interweniowało pogotowie ratunkowe oraz straż pożarna.

Na miejscu byliśmy po trzech minutach od zgłoszenia, zastaliśmy zwęglone ciało, ta osoba nie żyła - przekazał TVN24 Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia.

Jednakże jak pokazują nagrania z monitoringu, informacje podawane przez stację TVN24 nie mają żadnego pokrycia z prawdą.Zatrzymany mężczyzna z premedytacją podpalił człowieka siedzącego na przystanku, który prawdopodobnie spał.

Jak przekazała świadek zdarzenia, zauważyła ona jak pewien mężczyzna płonął w pozycji siedzącej na przystanku. Natychmiast wezwał odpowiednie służby, lecz ratownicy medyczni mogli wyłącznie wezwać lekarza, który potwierdziłby zgon.

Kiedy zobaczyłam zdarzenie, mężczyzna siedział przechylony na przystanku, a ogniem było zajęte całe jego ubranie, paliły się nawet nogi. Kiedy przyjechali ratownicy, jedynie podeszli do niego, ale nie udzieli mu pomocy, nie było czego ratować - relacjonowała mieszkająca w pobliżu studentka "Dziennikowi Łódzkiemu".

Źródło: gazeta.pl, x.com

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo