Lekarz o pandemii COVID-19: Tylko niektórzy ośmielili się zająć należne stanowisko. Ci ludzie mają dzisiaj postępowania generowane przez Izbę Lekarską
Od samego początku pandemii COVID-19 nie było żadnych merytorycznych podstaw do rozwiązań, jakie wdrażano. Nie chodziło o prawdę, lecz o nastraszenie ludzi - powiedział lek. med. Jerzy Milewski, specjalista chorób wewnętrznych oraz rynku farmaceutycznego na antenie TV Trwam.
- Lek. med. Milewski zaznaczył, że pierwsze spotkanie Narodowej Rady Rozwoju nie dotyczyło dociekania prawdy, tylko modelowania matematycznego. Zaznaczył, że to zawodzi w medycynie.
- Specjalista rynku medycznego zaznaczył, że był świadkiem, jak jedna z bardzo ważnych wówczas osób w państwie mówiła, że trzeba nastraszyć ludzi.
- Lek. med. Milewski dodał, że nie zmienił swojego stanowiska, przez co spotkał się z różnymi konsekwencjami. Zaznaczył, że lekarze z obawy przed utratą pracy, nie przeciwstawiali się pracodawcy.
- Zobacz także: Polska nie chce płacić za szczepionki. Niedzielski krytykuje Pfizera i zaznacza, że "staje się częścią problemu"
Na antenie TV Trwam podjęto rozmowy dotyczące przede wszystkim kwestii związanych z COVID-19. Lek. med. Jerzy Milewski w ciągu pierwszej kadencji prezydenta Andrzeja Dudy był członkiem Narodowej Rady Rozwoju, miał więc okazję uczestniczyć w pierwszych naradach dot. pandemii.
Widziałem stan umysłu ludzi, którzy zabierali głos w tych sprawach. (…) W marcu 2020 r. udzieliłem wywiadu, gdzie zaprezentowałem stanowisko odmienne od narzucanej nam linii. Pojawiły się interwencje w mojej sprawie, ponieważ należało trzymać się wytyczonej linii - powiedział specjalista rynku medycznego.
Milewski: Nie próbowano dociekać prawdy
Lek. med. Milewski zaznaczył, że pierwsze spotkanie Rady nie dotyczyło dociekania prawdy, tylko modelowania matematycznego. Zaznaczył, że to zawodzi w medycynie.
Budowanie wizji na modelach matematycznych z założenia było absurdem, co potwierdziło się w praktyce. Na tej podstawie zbudowano jednak obraz, który prowadził do dramatycznych dla ludzi decyzji - stwierdził ekspert.
Celowe zastraszanie obywateli przez polityków
Specjalista rynku medycznego zaznaczył, że “był świadkiem, jak jedna z bardzo ważnych wówczas osób w państwie dzieliła się swoimi światłymi przemyśleniami, mówiąc, że musimy nastraszyć ludzi, bo pojawią się takie sytuacje, w których będziemy musieli podejmować decyzje i ludzie nie będą się nas słuchać”.
Politycy mieli nastraszyć ludzi. Tak mówiła jedna z kluczowych osób w państwie. Trudno jest skategoryzować taką postawę. Nie chodziło o prawdę, a o nastraszenie ludzi. (…) Od samego początku nie było żadnych merytorycznych podstaw do rozwiązań, jakie wdrażano - powiedział lek. med. Milewski.
Specjalista rynku medycznego zaznaczył, że nie wyciągano prostych wniosków z oczywistych faktów.
Nie było faktów. Średnia wieku zgonów w Bergamo we Włoszech wynosiła 81 lat, pół roku powyżej średniej naturalnej liczby zgonów w tamtym obszarze - zaznaczył.
Lekarze bali się przeciwstawić
Lek. med. Milewski dodał, że nie zmienił swojego stanowiska, przez co spotkał się z różnymi konsekwencjami. Zaznaczył, że lekarze z obawy przed utratą pracy, nie przeciwstawiali się pracodawcy.
Tylko niektórzy ośmielili się zająć należne stanowisko i zaczęli kwestionować absurdalne decyzje. Ci ludzie mają dzisiaj postępowania generowane przez Izbę Lekarską - powiedział.
Specjalista rynku medycznego dodał, że konstrukcja Izb Lekarskich “jest patologiczna”. Dodał, że “one powstawały, bo miały powstać”.
Potem zaczął się proces negatywnego doboru, ponieważ ludzie, którzy zawodowo byli zaangażowani w swoje obszary, nie chcieli dołączać do izb. W związku z tym szli tam działacze, którzy nie mieli innego pomysłu. Teraz mamy sytuację, że ludzie, którym daleko do minimalnego poziomu kompetencji, mają rozliczać specjalistów z wielkim dorobkiem zawodowym w kontekście tego, co im wolno powiedzieć, a co nie - powiedział.
Źródło: radiomaryja.pl