Ekoterroryści blokowali legalne prace leśne. Rzecznik Lasów Państwowych ujawnił pewną ciekawostkę. Ekolodzy raczyli się mocnymi używkami
Michał Gzowski poinformował o sukcesie Lasów Państwowych w walce z pseudoekologami, którzy od dwóch lat blokowali prace leśne. Jak się okazało, pozostawili oni pewną niespodziankę po sobie.
- Jak poinformował rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski, policja rozbiła obozowisko ekoterrorystów, które zorganizowali w Makowej na Pogórzu Przemyskim.
- Pseudoekolodzy blokowali legalne prace leśne przez ostatnie dwa lata.
- Podczas usuwania obozowiska, policjanci odnaleźli nie tylko śmieci, ale również pozostawione woreczki z nieznaną substancją.
- Zobacz także: Lisiecki: W Warszawie dzieje się bardzo źle [NASZ WYWIAD]
Rzecznik Lasów Państwowych przekazał, że policja usunęła nielegalne koczowisko ekologów z kolektywu Inicjatywa Dzikie Karpaty. W obozowisku znaleziono narkotyki. Śmieci, które pozostawili ekoterroryści musiały zostać wywiezione przez kilka ciężarówek.
Od 2 lat blokowali prace leśne i zanieczyszczali las. Po decyzji inspektora nadzoru budowlanego policja usunęła koczowisko pseudoekologów @IKarpaty w Makowej na Pogórzu Przemyskim. Znalazła tam narkotyki i zatrzymała 4 osoby. Ich śmieci musieliśmy wywieźć pięcioma ciężarówkami - poinformował rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski na Twitterze.
Od 2 lat blokowali prace leśne i zanieczyszczali las. Po decyzji inspektora nadzoru budowlanego policja usunęła koczowisko pseudoekologów @IKarpaty w Makowej na Pogórzu Przemyskim. Znalazła tam narkotyki i zatrzymała 4 osoby. Ich śmieci musieliśmy wywieźć pięcioma ciężarówkami. pic.twitter.com/dSw6bNqFoG — Michał Gzowski (@GzowskiMichal) July 13, 2023
Walka z pseudoekologami
Członkowie kolektywu, który blokował prace leśników, w trakcie swojego protestu m.in. stworzyli zagrożenie dla życia pracowników tartaku.
11 lipca 2022 roku do Nadleśnictwa Lutowiska wpłynął wniosek Inicjatywy Dzikie Karpaty o odstąpienie od pozyskania dwóch drzew. Inżynier nadzoru i leśniczy pojechali na wskazane przez działaczy miejsce, aby dokonać lustracji. W pobliżu opisanych we wniosku dwóch drzew odkryli drzewo ponabijane gwoździami.
Metoda ta jest rozpowszechniana przez skrajnych aktywistów. Opisują oni techniki nakłuwania drzew, polecają sprzęt i konkretne rodzaje gwoździ, a nawet radzą, jak zacierać ślady i nie dać się złapać. Metalowe pręty czy gwoździe wbite w drzewo mają na celu uszkodzenie ostrza lub silnika piły mechanicznej. Gwoździe nabijane w wyższych partiach pnia mają za zadanie zniszczenie maszyn tartacznych stosowanych przy późniejszej obróbce drewna.
Poza oczywistymi stratami materialnymi takie działanie stwarza poważne zagrożenie zdrowia, a nawet życia pilarzy i stolarzy. Tego typu proceder jest tak niebezpieczny, że rząd Stanów Zjednoczonych już w 1988 roku wprowadził ustawę dotyczącą jego zwalczania, a formę takich "protestów" uznał wprost za ekoterroryzm.
Źródło: dorzeczy.pl, twitter.com