Zaskakujący tekst "Wyborczej". Dziennikarka demaskuje propagandę o uchodźcach na granicy. "Mała Eileen nie istniała"
Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że wytwarzamy fałszywą wiedzę. Jej elementami są zwykłe fake newsy, jak historia Eileen. Liczne przeinaczenia na poziomie samych faktów, ich przyczyn czy interpretacji - stwierdziła w artykule Małgorzata Tomczak, publicystka “Gazety Wyborczej”.
- Artykuł pt. “Rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta - osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami” ukazał się na łamach “Gazety Wyborczej” 17 listopada.
- Publicystka przyznała się do manipulacji dotyczących wieku i płci osób próbujących przekroczyć polsko-białoruską granicę.
- Autorka odniosła się również do historii małej Eileen z 2021 r., której rodzice mieli zostać deportowani na Białoruś, a dziecko z Afganistanu samo błąkało się po lesie w kilkunastostopniowym mrozie.
- Zobacz także: Kidawa-Błońska: W spektakl, który okaże się klapą zaangażowano kobiety
Artykuł pt. “Rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta - osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami” ukazał się na łamach “Gazety Wyborczej” 17 listopada. Autorka tekstu Małgorzata Tomczak przyznała, że sytuacja humanitarna na granicy polsko-białoruskiej nie jest jednoznaczna.
"Przesuwamy obiektyw w poszukiwaniu bezbronnej matki z dzieckiem"
Publicystka przyznała się do manipulacji dotyczących wieku i płci osób próbujących przekroczyć polsko-białoruską granicę.
Obrazy grup mężczyzn na łodzi i młodych chłopców przecinających płot graniczny przerażają; przesuwamy więc obiektyw w poszukiwaniu bezbronnej matki z dzieckiem - czytamy w artykule.
Czytaj także: Nowy minister będzie mógł się wykazać. Müller: Pojawi się na granicy polsko-ukraińskiej
Tomczak: Dyskutowaliśmy z wielkim oburzeniem o dziecku, które nie istniało
Autorka odniosła się również do historii małej Eileen z 2021 r., której rodzice mieli zostać deportowani na Białoruś, a dziecko z Afganistanu samo błąkało się po lesie w kilkunastostopniowym mrozie. W sprawie dziecka interweniował nawet Rzecznik Praw Obywatelskich.
Dziś wiemy, że Eileen nie istniała. Była to jedna z opowieści, którą usłyszeli aktywiści i przekazali dalej. Odbiła się szerokim echem i stanowiła ważną część narracji o “dzieciach umierających na granicy”, którą utrwala teraz „Zielona Granica” - napisała.
Autorka dalej napisała, że wydaje jej się, “że nie wiemy o żadnym udokumentowanym przypadku śmierci dziecka na polskiej granicy”.
Nie oznacza to oczywiście, że takich nie było, chociażby po drugiej stronie granicy i że nie powinniśmy mówić o takim ryzyku – ale póki co dyskutowaliśmy z wielkim oburzeniem o dziecku, które nie istniało - dodała Tomczak.
Rzecznik SG: Presja migracyjna ma według nas charakter stały
Tymczasem rzecznik Straży Granicznej, por. Anna Michalska zaznaczyła, że “sytuacja na granicy z Białorusią wciąż jest trudna”.
Presja migracyjna ma według nas charakter stały, a jej natężenie, liczba tych migrantów, będzie zależała od bieżących celów Rosji - dodała.
Rosyjskie służby przekierowały teraz swoje główne szlaki nielegalnej migracji na Finlandię. Państwo zamknęło część przejść granicznych z Rosją. Wzmocniło też oddziałami wojskowymi posterunki Straży Granicznej.
Z doniesień medialnych wynika, że władze Finlandii chcą całkowicie zamknąć przejścia graniczne z Federacją Rosyjską, aby ograniczyć napływ nielegalnych imigrantów. Podobne problemy z nielegalną imigracją, prowokowane przez rosyjskiego agresora mają Estończycy.
Źródło: radiomaryja.pl