Wróblewski o wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji: "Konsultowaliśmy go z prezesem Prawa i Sprawiedliwości"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z portalem "Do Rzeczy" skomentował ostatnie wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie aborcji. Jego zdaniem naturalną cechą jest wypieranie przez odpowiedzialnych za złą kampanię swojej winy
- Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski udzielił obszernego wywiadu dla "Do Rzeczy".
- Polityk ujawnił jak przebiegał proces akceptacji przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
- Uderzył również w rząd premiera Mateusza Morawieckiego, za brak odpowiedniego przygotowania się na orzeczenie.
- Zobacz także: Skandaliczny wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Niemiecki przedsiębiorca Hans G. został uniewinniony. Nitek-Płażyńska: "Jego wypowiedzi budziły w nas skrajny strach"
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski w rozmowie z portalem "Do Rzeczy" skomentował ostatnie wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie aborcji. Jego zdaniem naturalną cechą jest wypieranie przez odpowiedzialnych za złą kampanię swojej winy. Dzięki takim działaniom, część liderów chciałoby uzyskać poparcie wśród bardziej liberalnej części polskiego społeczeństwa.
Jest rzeczą psychologicznie zrozumiałą, że bezpośrednio odpowiedzialni za politykę ostatnich lat i kampanię, odsuwają od siebie odpowiedzialność za wynik wyborczy. Dodatkowo ujawniają się podziały ideowe w Zjednoczonej Prawicy. Ochrona życia zawsze była solą w oku części bardziej liberalnej. Jeśli więc przy okazji obecnych powyborczych dyskusji można byłoby przesunąć prawicę bardziej do centrum, to chętnie wykorzystuje się okazję. Jednocześnie liberalne media podchwytują takie sprawy, aby podgrzać atmosferę i pokierować dyskusję w pożądanych dla nich kierunku: wewnętrznego skłócenia PiS oraz przesunięcia w kierunku bardziej europejskiej postępowej prawicy - wyjaśnił polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Poseł Wróblewski zaznaczył, że sam należy do konserwatywnej części swojego ugrupowania. Podkreślił, że wraz z innymi będą bronić prawa do ochrony nienarodzonego życia oraz składać odpowiednie ustawy w tym celu.
Należę do ideowej części Prawa i Sprawiedliwości, konserwatywno-chrześcijańskiej. Bronimy i będziemy bronić w polityce wartości, które są dla nas najważniejsze, są zawarte w polskiej Konstytucji i niezbędne do zachowania polskiej tożsamości narodowej. Są to sprawy suwerenności, ochrony życia i rodziny, prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, wolność religijna, a także realne możliwości funkcjonowania polskiej przedsiębiorczości - zaznaczył Bartłomiej Wróblewski.
Wyjaśnił również, że sam wniosek do TK był uzgodniony wcześniej z kierownictwem partii w tym samym prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Następnie po spisaniu wniosku, Kaczyński ponownie udzielił zgodę na skierowanie go do Trybunału. Jednakże po dwóch latach sprawa została umorzona ze względu na zasadę dyskontynuacji.
Tak, bo uważaliśmy, że to zbyt ważna sprawa, aby działać na własna rękę. Przygotowanie wniosku było poprzedzone rozmową najpierw z przewodniczącym klubu Ryszardem Terleckim, a następnie prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Dopiero po uzyskaniu akceptacji rozpoczęło się przygotowanie wniosku. Zanim rozpoczęliśmy zbieranie podpisów, także uzyskaliśmy akceptację władz PiS, a informacja o zbiórce była przedstawiona na posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS - wyjaśnił polityk.
Wróblewski uderza w rząd Mateusza Morawieckiego?
Bartłomiej Wróblewski przypomina również, że sam Trybunał Konstytucyjny przedłużał sprawę rozpatrzenia wniosku w sprawie aborcji. Z tego powodu sędziowie sprzed 2015 r. nie mieli już szans na udział w głosowaniu nad obradach TK.
Ograniczyłoby to pole spekulacji i ataków ze strony środowisk lewicowo-liberalnych. Trybunał wybrał inna drogę. Dziś pojawiają się również słowa, że taki wyrok musiał zapaść. Też tak uważam, dlatego zaproponowałem złożenie wniosku. Był on oparty tylko o argumenty natury konstytucyjnej: godność człowieka (art. 30), prawo do życia (art. 38), zakaz dyskryminacji chorych i niepełnosprawnych (art. 32). Nie było tam argumentów politycznych, obyczajowych czy religijnych - ocenił Wróblewski.
Wskazał również, że sam rząd Mateusza Morawieckiego nie pomógł w tej sprawie. Jego zdaniem przez trzy lata od złożenia wniosku władze nie przygotowały się odpowiednio na reakcję po wydaniu przez TK orzeczenia. Do tej pory nie wykonano dyspozycji Trybunału.
Nie spotkałem się dotąd z poważną prawną polemiką z naszym wnioskiem. Uznanie selekcji ludzi za niekonstytucyjne było więc najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem. Dziś powtarzają to niemal wszyscy. Czy to nie paradoksalne, że przez trzy lata od złożenia wniosku rząd nie przygotował się do wydania orzeczenia? Że nie przygotowano rozwiązań wzmacniających społeczną akceptację wyroku? A jeszcze dziwniejsze, że przez kolejne trzy lata od 2020 r. nie wykonał dyspozycji Trybunału dotyczących konstytucyjnych obowiązków państwa wobec kobiet w trudnych ciążach i okresie okołoporodowym? - zauważył polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Przez sześć lat chowano głowę w piasek. Dodatkowo pojawiły się niejasne ruchy w Ministerstwie Zdrowia, które podważyły z trudem dzięki wyrokowi odbudowane zaufanie środowisk katolickich. Zgodnie z doniesieniami mediów miano stworzyć nowe pozakonstytucyjne przesłanki do przerywania ciąży. Od czerwca setki tysięcy naszych wyborców otrzymywało informacje w tej sprawie, w praktyce zniechęcające do głosowania ma nas. To jedna z przyczyn odpływu wyborców chrześcijańskich, relatywnie dobrego wyniku Polska Jest Jedna, braku zaangażowania w kampanię wielu naszych wyborców. Mogliśmy mieć całą, czy niemal całą tę grupę po swojej stronie. Trudno zrozumieć, dlaczego to zlekceważono - dodał.
Źródło: dorzeczy.pl