Czy Polacy popierają wysłanie wojsk na Ukrainę? Jest zdecydowane stanowisko narodu polskiego. To nie spodoba się entuzjastom wojny
Na polecenie "Rzeczpospolitej" pracownia IBRiS przeprowadziła ankietę wśród Polaków w sprawie sprawdzenia jaka część Polaków popiera wysłanie żołnierzy Sojuszu Północnoatlantyckiego na Ukrainę.
- W ostatnich tygodniach politycy z obozu rządzącego bardzo często straszyli Polaków zbliżającą się wojną.
- Takie niepokojące sygnały dochodziły od samego Premiera Donalda Tuska i Marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
- Pracownia IBRiS przeprowadziła wśród Polaków sondaż, który miał wybadać gotowość narodu do oddania życia naszych żołnierzy.
- Zobacz także: Debata kandydatów na prezydenta Warszawy. Korwin-Mikke rzucił świerszczem w kierunku Trzaskowskiego
Na polecenie "Rzeczpospolitej" pracownia IBRiS przeprowadziła ankietę wśród Polaków w sprawie sprawdzenia jaka część Polaków popiera wysłanie żołnierzy Sojuszu Północnoatlantyckiego na Ukrainę. Wbrew sferom rządowym i entuzjastom wojny, aż 74,8 proc. badanych nie chce wysłania wojsk do Kijowa. Za takim rozwiązaniem opowiada się tylko 10,2 proc. ankietowanych.
Chociaż Polacy nie chcą wysyłać wojska na Ukrainę, zgadzają się, aby rozpocząć rozmowy z NATO i Ukrainą na temat objęcia obroną powietrzną terytorium przy granicy i umożliwić zestrzelenie rosyjskich rakiet lub dronów lecących w kierunku Polski - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Czytaj więcej: Polski generał pilnie odwołany ze stanowiska. Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczyna śledztwo
NATO jest gotowe na bezpośrednią konfrontację z Rosją?
Przewodniczący Komitetu Wojskowego Sojuszu Północnoatlantyckiego admirał Rob Bauer spotkał się z Prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. W czasie wypowiedzi dla mediów zapewnił, że NATO jest gotowe do ewentualnej konfrontacji z Rosją. Według niego, Sojusz zrozumiał zmianę sytuacji w zakresie bezpieczeństwa już w 2014 roku, po rosyjskiej okupacji Krymu.
Od 2019 roku państwa NATO zmieniły między innymi strategię obronną, planowanie operacyjne i siły potrzebne do realizacji wszystkich tych zadań.
Admirał zauważył także, że od 2016 roku Sojusz rozszerzył swoją obecność w krajach bałtyckich, a wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie - na Słowacji, Węgrzech, Rumunii i Bułgarii.
Teraz mamy osiem takich grup bojowych w liczbie batalionu, które w razie potrzeby można połączyć w brygadę. Odpowiednie kraje stale pracują nad tym mechanizmem. Jeśli będzie potrzeba więcej, to rozważymy taką możliwość. Ale na teraz wystarczy - wyjaśnił.
Jednocześnie Bauer wskazał, że współczesne działania wojenne mają także inne wymiary, takie jak cyberprzestrzeń czy ataki w przestrzeni kosmicznej, a Rosja ma sposoby na wywieranie wpływu w Arktyce, na zachodnim Atlantyku, w Afryce, na Morzu Śródziemnym i na Morzu Czarnym.
Podkreślił również, że NATO nie powinno się skupiać wyłącznie na wschodniej flance - w tym Polsce, ale również na pozostałych obszarach sojuszu.
Źródło: tysol.pl, rp.pl