Kuczyński: Propagandowy przekaz jest w życiu Rosjan bardzo ważny [NASZ WYWIAD]
"Uważam, że była to porażka Putina. Rok temu było zdecydowanie więcej ciężkiego sprzętu na pl. Czerwonym, dodajmy do tego liczbę żołnierzy, a przecież wojna już trwała" - mówił w Dniu na żywo w TVMN Grzegorz Kuczyński, ekspert ds. wschodnich z portalu i.pl.
Parada zwycięstwa w Moskwie była dla Putina okazją do zaprezentowania militarnej potęgi. W tym roku było skromnie, zabrakło między innymi części lotniczej. O czym to świadczy, co to pokazuje?
To pokazuje wpływ toczącej się wojny na sytuację wewnętrzną Rosji. 9 maja dla Rosjan jest największym świętem, jeszcze większym niż za czasów Związku Sowieckiego, bo dziś nie jest obchodzone święto rewolucji październikowej. Jeżeli tak ważne wydarzenie odbywa się na tak małą skalę, to jest to cios propagandowy. Pamiętajmy, że ten propagandowy przekaz jest w życiu Rosjan bardzo ważny. Było mało sprzętu wojskowego, mało ludzi. Oczywiście to konieczność pozostawienia wszystkiego, co sie nadaje do walki na fronie, po drugie poczucie zagrożenia w samej Rosji. W ponad 20 miastach odwołano te obchody, argumentując to rosnącym ryzykiem ataków terrorystycznych. Ta defilada trwała dwa razy krócej niż zwykle.
Sam Putin był obecny dość długo..
Musiał być, bo trzeba było jakoś ratować tę uroczystość. Wydaje mi się, że zaproszenie czy też wymuszenie obecności 7 przywódców państw post sowieckich to uratowanie twarzy Putina. Zabrakło tylko przedstawicieli republik mocno skonfliktowanych z Moskwą jak Ukraina, czy zdystansowanego Azerbejdżanu. Nie było też przedstawiciela Gruzji i Mołdawii. Przyjazd pozostałych to jedyna rzecz, jaką Putin mógł się pochwalić na pl. Czerwonym.
Putin gra pewnym schematem? Liczba wojsk i pojazdów była skromna, bo Putin stosuje w swojej propagandzie zabieg - jesteśmy biedni, bo całe NATO walczy dziś z Rosją.
Nie wydaje mi się, że taki przekaz trafiłby do Rosjan. Brak ciężkiej broni, części powietrznej defilady wynikała z kwestii bezpieczeństwa, ponieważ Rosjanie obawiali się dronów, ataków powietrznych nad Moskwą, stąd niebo w pewnym sensie jest zamknięte. W przypadku komponentu powietrznego, wojna z Ukrainą sił powietrznych Rosji tak mocno nie przetrzebiła. W samym przemówieniu Putina więcej było o wojnie z Ukrainą i konfrontacji z NATO niż historii sprzed dekad. Generalnie uważam, że była to porażka Putina. Rok temu było zdecydowanie więcej ciężkiego sprzętu na pl. Czerwonym, dodajmy do tego liczbę żołnierzy, a przecież wojna już trwała.