W obronie lekcji religii
Jesteśmy świadkami masowego procesu rezygnacji młodzieży szkół średnich z nauki religii, a jednocześnie mamy zapowiedź jej ograniczenia przez nowy rząd do jednej godziny w tygodniu. Tą ostatnią należy interpretować jako początek całkowitego usunięcia religii ze szkoły na wzór działań, jakie niegdyś podejmował Gomułka. Coraz częściej także rodzice dzieci w szkołach podstawowych rezygnują z posyłania ich na lekcje religii. Te problemy sygnalizują szersze zjawisko galopującej dechrystianizacji. Szczególnie młodszej części naszego społeczeństwa.
- Zobacz także: Prezydent Duda ekskomunikowany? Katoliccy komentatorzy nie mają wątpliwości. Jest odpowiedź polskiego przywódcy
Nie jest to jeszcze być może galopująca ateizacja, ale religia odgrywa coraz mniejszą rolę w życiu pokoleń wychowanych już po upadku komunizmu. Paradoksalnie można powiedzieć, że rezygnacja z dobrowolnej nauki religii prowadzi do upowszechnienia takiego modelu szkoły, który po wojnie w Polsce narzucili komuniści. Dzieje się to nie w wyniku administracyjnych decyzji, a w skutek decyzji rodziców i samej młodzieży. Praktycznie nie ma reakcji Kościoła na to zjawisko. Hierarchia zachowuje się jak sparaliżowana i nie wie co robić. Zaś wśród zaniepokojonych wiernych i w samym Kościele pojawiają się głosy o konieczności przeniesienia nauki religii do sal katechetycznych w nadziei, że to zmieni sytuację, a przynajmniej zatrzyma ten negatywny trend.
Dechrystianizacja narodu
Otóż bierność, zwłaszcza biskupów, na to zjawisko postępującej dechrystianizacji i propozycje rezygnacji z nauki religii w szkole nie są niczym innym jak zgodą na dalszą dechrystianizację naszego narodu. Bowiem jest to zgoda na całkowicie laicki model narodowej kultury i wychowania młodego pokolenia, które nawet w wymiarze symbolicznym nie będzie miało kontaktu z wymiarem duchowym w edukacji. Jest to strategia kapitulacji, a nie ewangelizacji, choćby tylko na poziomie wiedzy religijnej. Można rozważyć uzupełnienie szkolnej nauki religii pogłębioną katechizacją w salach parafialnych, także jako element budowy wspólnoty parafialnej, ale nie można się zgodzić na eliminację religii z nauczania szkolnego jako ważnego fundamentu ludzkiej kultury i polskiej tożsamości. Bo samo przeniesienie religii do sal parafialnych nie odwróci procesu sekularyzacji, a tylko go przyśpieszy.
Otóż należy sobie zdać sprawę iż laicyzacja naszego społeczeństwa ma złożony charakter i liczne przyczyny. Nie ulega wątpliwości, że praktyczna laicyzacja, która miała miejsce w okresie komunizmu, przyczynia się dziś do światopoglądowej sekularyzacji. Kościół po upadku komunizmu zachował wiarę, ale okaleczoną zwłaszcza w wymiarze moralnym poprzez długotrwałą destrukcję postaw moralnych przez komunizm. Biskupi zadowolili się celebrowaniem zwycięstwa nad ideologicznym wrogiem, jakim był komunizm, ale poza wprowadzeniem religii do szkół nie podjęto praktycznie żadnych działań, które mogłyby odwrócić praktyczną laicyzację życia moralnego dokonaną przez komunizm. Przywrócono naukę religii w szkołach, której nauczanie często powierzano nieprzygotowanym nauczycielom. Natomiast zaniedbano tworzenie i to w sprzyjających warunkach, własnego szkolnictwa z integralnym nauczaniem wiary. Szkoły katolickie były tworzone przez entuzjastów, ale nigdy nie były zasadniczym celem działań episkopatu. Były przysłowiowym piątym kołem u wozu w misji polskiego Kościoła.
Ale jeszcze ważniejszą przyczyną obecnej dechrystianizacji jest upadek moralnego autorytetu Kościoła i wpływ internetu na zdolności młodego pokolenia do racjonalnego i podmiotowego myślenia. Otóż zadufanie episkopatu dotyczące kwestii agenturalnych, które w porównaniu z innymi grupami ludzi wykształconych były stosunkowo niewielkie, a odmawiające oczyszczenia własnych szeregów z ludzi niegodnych bardzo nadszarpnęły wiarygodnością Kościoła. Zamiast stanąć w prawdzie i oczyścić własne szeregi, episkopat w praktyce odmówił uznania winnych i w praktyce sam został poprzez swoje zaniechanie, obarczony odpowiedzialnością za nierozliczone donosicielstwo jego stosunkowo nielicznych kapłanów i biskupów kolaborujących z komunistami. W świadomości, zwłaszcza znacznej części młodego pokolenia, tym samym przekreślił, własną często heroiczną postawę walki o wolność wiary i stanął w jednym szeregu z donosicielami. Nie trzeba mówić iż to zachowanie zostało medialnie wykorzystane przez antyreligijne ośrodki medialne w celu zdyskredytowania moralnego Kościoła. Ale też trzeba podkreślić, że episkopat to działanie dyskredytujące znakomicie ułatwił.
Podobne, choć znacznie głębsze przyczyny upadku autorytetu moralnego polskiego Kościoła miała kwestia pedofili. I oczywiście nie ma żadnego znaczenia kwestia, że w różnych grupach społecznych to zjawisko miało miejsce, często o znacznie większym zasięgu. Kościół jest posłany od Chrystusa i ma o Nim świadczyć. Dlatego powinien bezwzględnie walczyć ze zjawiskiem grzechu we własnych szeregach. Tym bardziej, że użycie kwestii pedofilii do dyskredytacji Kościoła miało wcześniej miejsce w USA i w Irlandii. Świadomość katastrofalnych skutków nie rozliczenia się z tym grzechem w tamtych krajach dla stanu misji Kościoła była powszechnie znana. Tym bardziej należało oczekiwać od polskich biskupów zdecydowanej walki z tym zjawiskiem. Ukrywanie tego zjawiska, zamiast jego wytępienie, przez wrogie media utożsamione zostało z zachowaniem całego Kościoła. I choć mieliśmy tu do czynienia z działaniami ewidentnie w złej wierze, to to nie zmienia sytuacji, że zdominowanie mediów przez siły wrogie Kościołowi doprowadziło do zupełnego zdyskredytowania moralnego biskupów, którzy w konsekwencji zamilkli w sprawach istotnych dla naszego narodu. Kościół z tej konfrontacji wyszedł moralnie zdruzgotany i tym samym stał się nieobecny w najważniejszych sporach moralnych i cywilizacyjnych, z jakimi mamy dziś do czynienia w naszym kraju.
Laicyzacja młodego pokolenia. Bunt wobec Kościoła?
Niedocenionym czynnikiem laicyzacji młodego pokolenia jest wpływ internetu na świadomość i zdolności poznawcze młodego pokolenia. W przeciwieństwie do czasów poprzednich, obecnie edukacja opiera się na wykorzystaniu internetu, który prowadzi do cyfrowego uzależnienia i zmanipulowania świadomości młodego pokolenia. Jego skutkiem jest masowe bombardowanie młodego pokolenia nadmiarem informacji, której nie jest w stanie przetrawić i od jej stałego dostarczania staje się uzależniony. To powoduje, że wychowuje się pokolenie o znacznie słabszych możliwościach samodzielnego myślenia i znacznie bardziej podatne na różnorakiego rodzaju manipulacje. Jedynym ratunkiem na to zjawisko jest powrót do edukacji klasycznej uczącej przede wszystkim samodzielności intelektualnej i poprawności myślenia. Ale rządy PiS-u nie przywróciły takiej możliwości. Tym samym zależność naszego społeczeństwa do internetowych i medialnych manipulacji stale wzrasta. Tylko samodzielność intelektualna może być w miarę skutecznym antidotum na tego typu manipulacje.
Otóż młode dojrzewające pokolenie ma potrzebę zdefiniowania własnej tożsamości. Najczęściej to się dokonuje poprzez bunt wobec własnych rodziców, nauczycieli czy dominujących trendów w życiu publicznym. Otóż ośrodki medialne wskazały bardzo łatwo, że ten bunt może się wyrażać w postaci sprzeciwu wobec Kościoła i jego nauczania, zwłaszcza nauczania religii w szkołach. I wyrazem tego buntu wobec zła, które jest mu suflowane, staje się bunt wobec Kościoła, jego nauczania moralnego i samych lekcji religii. To w ten sposób młodemu pokoleniu łatwo podsunięto model buntu przeciwko Kościołowi, który poprzez własne błędy, ułatwił tego typu manipulację świadomością młodego pokolenia.
Dziś nonkonformizm i budowanie tożsamości młodego pokolenia jest kształtowane w opozycji do kościoła instytucjonalnego, samej wiary i jej moralnego przesłania. Nie zdaje sobie najczęściej sprawy, że to bunt suflowany, że obarczanie Kościoła za wszystkie grzechy świata jest przejawem walki z naszą cywilizacją, a także rozgrzeszaniem rzeczywistych winnych za komunistyczne zniewolenie i upodlenie naszego narodu, a także za demoralizację młodego pokolenia dokonywane poprzez ideologie gender i jej wyznawców i propagatorów. Otóż ten suflowany bunt nie ma w sobie nic z rzeczywistego nonkonformizmu. Bowiem dziś prawdziwy nonkonformizm to przeciwstawienie się szaleństwom genderowym suflowanym przez media i wymierzonym w narodową oraz chrześcijańską tożsamość naszego narodu. W rzeczywistości, ten młodzieżowy bunt jest przejawem oportunizmu wobec modnych trendów. To fałszywy bunt skierowany nie przeciwko złu tego świata, a przeciwko naszemu narodowi i prawdzie wiary chrześcijańskiej. Młodzież z racji pokoleniowych ma silne skłonności stadne, jest to swoisty oportunizm pokoleniowy. Ta stadność przesłania racjonalność i samodzielność myślenia. Radość ze wspólnych wystąpień, tak charakterystyczna dla młodości, jest emocjonalnym erzacem, który nie pozwala dostrzec młodemu pokoleniu manipulacji, jakim jest poddawana. Myślenie bowiem zostało zastąpione gestami 'buntu' w postaci rezygnacji z nauki religii. Rezygnowanie z nauki religii, to rezygnacja z ostatniego przedmiotu, który w sposób integralny pokazuje duchowy wymiar ludzkiej egzystencji. To wyjątkowo bezmyślna i tania forma buntu, która nie niesie za sobą żadnych wyrzeczeń, tak charakterystycznych dla prawdziwych buntów kiedy młodzież występowała w obronie rzeczywistych wartości. Tak jak to na przykład było w szkole czasów komunizmu, gdy młodzież mimo represji broniła obecności krzyży w szkolnych salach.
Religia fundamentem naszej kultury
Otóż religia, obok moralności nauki i sztuki, jest fundamentem ludzkiej kultury. Jest fundamentem nie tylko dlatego, że pokazuje świat poza materialny i perspektywę zbawienia, ale także dlatego, że religia jest ogniskową kultury, która przenika i kształtuje wszelkie inne wymiary ludzkiego zachowania. Przede wszystkim oddziaływa na kształtowanie postaw moralnych. Świadomość życia nadprzyrodzonego, a także konieczność odpowiedzialności za swe postępowanie prowadzi do kształtowania odpowiedzialnych postaw moralnych. Bowiem religia jest gwarantem, że człowiek nie jest sam, że jest zawsze obserwowany, że nie jest samotny. A to powoduje, że nawet gdy jest sam, zachowuje się zgodnie z normami moralnymi. To wykorzenienie religijne prowadzi w konsekwencji do wykorzenienia moralnego i upadku moralnego społeczeństw. Socjologia dostarcza wielu przykładów wykorzenionych społeczeństw, które popadają w moralną anarchię. Ale religia odgrywa też ogromną rolę w inspiracji artystycznej. Sztuki nie zrozumiemy bez znajomości religii. Bez znajomości chrześcijaństwa cała sztuka europejska staje się sztuką niezrozumiałą i abstrakcyjną w złym tego słowa znaczeniu. Bez znajomości religii chrześcijańskiej całe kulturowe doświadczenie naszej cywilizacji staje się niezrozumiałe. A ci, którzy jej nie rozumieją, to nawet jeżeli uważają siebie za wykształconych, są w rzeczywistości barbarzyńcami. Religia bowiem utożsamiając Boga z pięknem dąży do jego upowszechnienia w ludzkim życiu. To dlatego tak piękna jest sztuka romańska, gotycka i barokowa w porównaniu z niereligijną 'sztuką' współczesną, która w miejsce piękna postawiła brzydotę. Epatowanie brzydotą jest praktycznym wymiarem wyrzucenia religii ze sztuki. Jest to praktyczny, 'artystyczny' rezultat sekularyzacji sztuki.
Wreszcie religia odgrywa zasadniczą rolę w rozumieniu rzeczywistości i w konsekwencji w chronieniu rozumu przed szaleństwem. Otóż religia uczy szacunku dla rozumu, a jednocześnie przestrzega przed jego przecenianiem. To dlatego z religijnej inspiracji powstała realistyczna filozofia, która broniła ludzkiego poznania i ludzkiego rozumu przed ideologizacją. Sekularyzacja rozumu zaś prowadziła do ubóstwiania zamiast Boga, historii, materii, 'rozumu', czy takich czy innych 'zbawców' ludzkości odpowiadających za największe zbrodnie w historii człowieka. To religia nie tylko była wyzwaniem dla filozofii, czy nauki, ale trzymała rozum w pionie, by nie popadł w różnorakie aberracje. Jesteśmy dziś ich świadkami choćby w postaci postmodernizmu, feminizmu, genderyzmu i innych intelektualnych szaleństw.
Religia jest ostatnim bastionem duchowości w naszym życiu, a zwłaszcza w podlegającej sekularyzacyjnym oddziaływaniom szkole. Pokazuje, że życie nie ogranicza się do materii, do wymiaru doczesnego, ale ma transcendentny wymiar. Wskazuje perspektywę gwiazd, a nie tylko przyziemnych przyjemności, odwołuje się do najszlachetniejszych pokładów naszych osobowości i dlatego buduje świat piękniejszym i lepszym, świat bardziej ludzkim. I nie zmienia tego przeżywane przez każdego z nas wątpliwości i niepokoje. Po prostu świat bez religii byłby światem nieludzkim, jeżeli w ogóle by był. To chrześcijaństwo jest gwarantem naszej ludzkiej podmiotowości i intelektualnej samodzielności oraz poprawności myślenia. Bunt przeciwko religii jest buntem przeciwko człowiekowi.
Rezygnacja młodego pokolenia z nauki religii, to nie forma nonkonformizmu, ale zakamuflowana forma stadnego młodzieżowego oportunizmu. To nie forma budowania własnej niezależnej tożsamości, ale zmanipulowana forma podążania za dominującymi trendami epoki. Rezygnacja z nauki religii, to nie sprzeciw wobec mniej lub bardziej grzesznych duchownych, ale przede wszystkim samobójstwo kulturowe, barbaryzacja własnych zachowań. To odcięcie się od całego dziedzictwa kulturowego, rygorów poprawnego myślenia i nadrzędności świata duchowego wobec świata materialnego. To przejaw głupoty i oportunizmu prowadzącego do unicestwienia naszej cywilizacji.