• W 2020 r. Marsz Niepodległości ze względu na obostrzenia pandemiczne miał odbyć się w formule rajdu samochodowo - motocyklowego, wiele osób szło jednak pieszo. Doszło do starć z policją.
• W okolicach ronda de Gaulle'a fotoreporter “Tygodnika Solidarność” Tomasz Gutry został postrzelony z broni gładkolufowej przez policjantów.
• Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nie uwzględnił zażalenia Tomasza Gutrego na postanowienie prokuratury w sprawie umorzenia śledztwa dotyczącego przekroczenia uprawnień przez policjantów.
• Zobacz także: Cenckiewicz przedstawił cząstkowy raport komisji ds. rosyjskich wpływów. Oświadczył, że zebrano "bardzo dużo materiałów"

W 2020 r. Marsz Niepodległości ze względu na obostrzenia pandemiczne miał odbyć się w formule rajdu samochodowo - motocyklowego, wiele osób szło jednak pieszo. Podczas pochodu doszło do zamieszek i starć z policją. W okolicach ronda de Gaulle'a fotoreporter “Tygodnika Solidarność” Tomasz Gutry został postrzelony z broni gładkolufowej przez policjantów. 

Leciały petardy (..) Tłum szedł do przodu. Później wyskoczyli od Nowego Światu policjanci. Tłum uciekł. Ja jeszcze zrobiłem parę zdjęć policjantów z różnych stron. Tłum daleko już uciekł. Za mną 10, albo więcej metrów już nie było ludzi - relacjonował w Polsat News zraniony przez policjantów fotoreporter.

Czytaj także: Minister infrastruktury zapowiada wzmożone kontrole ukraińskich przewoźników. Wystosował też wniosek do KE

Sąd nie uwzględnił zażalenia fotoreportera

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nie uwzględnił zażalenia Tomasza Gutrego na postanowienie prokuratury w sprawie umorzenia śledztwa dotyczącego przekroczenia uprawnień przez policjantów w czasie Marszu Niepodległości w 2020 r., podkreślił też, że działania funkcjonariuszy były prawidłowe.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie ustaliła, że przed postrzeleniem w miejscu, w którym był fotoreporter, przebiegł agresywny mężczyzna, który zaatakował policjantów. Zanim funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej, wezwali do rozejścia się, padły też strzały ostrzegawcze.

Środki te były miarkowane, dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni. Z ustaleń prokuratury wynika, że Tomasz G. od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, (...) zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami - przekazał w komunikacie prokurator Szymon Banna.