Wspieraj wolne media

Rosja przekazała Białorusi taktyczną broń jądrową, zgodnie z umową zawartą między ministrami obrony obu państw.

1
0
0
Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka / Fot. Youtube

Dyktator z Mińska twierdzi, że niepotrzebna mu pełna kontrola nad głowicami do skoordynowania skutecznego ataku.

O planach rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej na terenie Białorusi Władimir Putin poinformował opinię publiczną już 25 marca bieżącego roku, a 25 maja ministrowie obrony Białorusi i Rosji podpisali umowę w sprawie realizacji tych planów. 14 czerwca Aleksandr Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji oficjalnie ogłosił, że na Białoruś już dotarła taktyczna broń jądrowa z Rosji. 

„Bomby są trzy razy potężniejsze niż te, zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki” - stwierdził.

„Chcieli nas rozerwać na strzępy od 2020. Nikt nie będzie walczył z nuklearnym krajem” - mówił Łukaszenka.

To jednak Federacja Rosyjska, a nie Białoruś, zachowa pełną kontrolę nad głowicami nuklearnymi i ich ewentualnym użyciem. Władze w Mińsku otrzymały również pociski balistyczne krótkiego zasięgu Iskander, które są w stanie przenosić głowice nuklearne, a ich zasięg wynosi około 500 kilometrów. W przypadku potwierdzenia tych doniesień, białoruska armia jest w stanie porazić wiele europejskich miast m.in. Warszawę i Wilno. "Dysponowanie" strategiczną bronią jądrową jest zatem takim samym "dysponowaniem", jakim, wg niepotwierdzonych źródeł, szczycą się niektóre kraje sojuszu NATO. Białoruś pozostaje wasalem Rosji, bez realnej możliwości dysponowania składowanym na jej terenie, jakże groźnym, arsenałem, który, pomimo upływu lat i zmian technologii wciąż może zagrozić wielu europejskim miastom, a zatem ogromnej liczbie ludzi.

 

Sonda
Wczytywanie sondy...
1
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo