Polscy przewoźnicy protestują. Twierdzą, że utracili rynek na rzecz ukraińskich przewoźników
Zgodnie z zapowiedziami polscy przewoźnicy rozpoczęli w poniedziałek po godz. 12 blokadę trzech polsko-ukraińskich przejść granicznych Dorohusk-Jagodzin, Korczowa-Krakowiec i Rawa Ruska-Hrebenne. Oficjalnie zarejestrowali protest u lokalnych władz do 3 stycznia 2024 r.
- Media: Na każdym z przejść granicznych ma być od 20 do 50 ciężarówek.
- Przewoźnicy zwracają uwagę, że polskie samochody stoją na Ukrainie w elektronicznej kolejce, której system jest tak skonstruowany, że daje ułatwienia tamtejszym firmom. Ciężarówki z Polski obecnie na wyjazd z Ukrainy muszą czekać 10-12 dni.
- Protest polskich przewoźników jest związany z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej
- Zobacz także: Borek ostro o Stanowskim. Wybuchła awantura. "Kłamanie na mój temat jest ryzykowne"
Jak podał portal RMF24.pl, “na każdym z przejść granicznych ma być od 20 do 50 ciężarówek”.
Przepuszczani mają być kierowcy samochodów osobowych, autobusów oraz pojazdów, które przewożą żywe zwierzęta, a także pomoc humanitarną i wojskową - podał serwis.
Protest pierwotnie miał rozpocząć się 3 listopada, jednak policja poprosiła o przesunięcie terminu. Poinformował o tym Tomasz Borkowski, przedstawiciel protestujących przewoźników w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.
Polskie ciężarówki muszą czekać nawet 12 dni
Przewoźnicy zwracają uwagę, że polskie samochody stoją na Ukrainie w elektronicznej kolejce, której system jest tak skonstruowany, że daje ułatwienia tamtejszym firmom. Ciężarówki z Polski obecnie na wyjazd z Ukrainy muszą czekać 10-12 dni.
Żeby legalnie wprowadzić auto do elektronicznej kolejki muszę wjechać nim na Ukrainę. Polscy przewoźnicy jeżdżą do Lwowa, a najdalej do Kijowa. To zajmuje 2 dni, a 10 dni stoją - powiedział Rafał Mekler, przewoźnik z Lublina.
Borkowski powiedział, że “do tej pory przez granicę przejechało w tym roku 880 tys. samochodów ciężarowych, do końca roku będzie milion”.
Przed wojną każda ze stron miała po 180 tys. zezwoleń i taka jest skala różnicy - dodał.
Czego chcą polscy przewoźnicy?
Protest polskich przewoźników jest związany z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Kluczowym wymogiem, jaki stawiają Polacy jest przywrócenie systemu wydawania zezwoleń na pracę w UE dla ukraińskich przewoźników i zmniejszenie ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie.
Po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny z Rosją Unia podjęła bezprecedensowe kroki w celu wsparcia ukraińskiej gospodarki i na rok zniosła Ukraińcom konieczność uzyskiwania tych zezwoleń. Latem tego roku UE przedłużyła tę normę do czerwca 2024 r.
Przewoźnicy z Polski chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT i wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE.
Kijów planuje omówić tę kwestię nie tylko z polskimi władzami, ale także z Komisją Europejską, podają ukraińskie media. Piszą też, że transport towarowy może stać się nowym problemem w stosunkach polsko-ukraińskich.
Źródło: rmf24.pl