Planowali zamach terrorystyczny w Polsce. W działania rosyjskich służb byli też zaangażowani Ukraińcy
Rosja stworzyła całą sieć agentów do przeprowadzania operacji obejmujących sabotaż, zamachy i podpalenia - spiski udaremniły polskie służby - poinformował “The Washington Post”.
- Praca polegała na rozpowszechnianiu prorosyjskiej propagandy w imieniu anonimowego pracodawcy.
- Ci, którzy zdecydowali się na współpracę wciągani byli w coraz to śmielsze i bardziej złowieszcze misje. Rekruci otrzymywali m.in. zadania dotyczące organizacji podpaleń i zamachów terrorystycznych.
- Zdaniem gazety, gdyby plan Rosji się powiódł, spowolniłby dostawy broni i podsycił niechęć do 1,5 miliona Ukraińców, którzy przybyli do Polski od początku wojny.
- Zobacz także: Kołodziejczak: To jest też nasza racja stanu - żyć dobrze z USA. Kiedyś twierdził, że Amerykanie skłócają nas z Rosją
Amerykańska gazeta poinformowała, że rozbita przez ABW siatka szpiegowska miała obserwować torowiska i próbować wykoleić pociąg z dostawami broni dla Ukrainy. Szpiedzy z Moskwy mieli być rekrutowani przez media społecznościowe, a tajemnicze oferty pracy zaczęły pojawiać się online na początku tego roku.
Proste zadania za skromne wynagrodzenie. Jednak dla niektórych uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy perspektywa szybkiego zarobku była zbyt kusząca, by ją odrzucić - doniósł “The Washington Post”.
Otrzymywali coraz bardziej złowieszcze misje
Praca polegała na rozpowszechnianiu prorosyjskiej propagandy w imieniu anonimowego pracodawcy. Ci, którzy zdecydowali się na współpracę wciągani byli w coraz to śmielsze i bardziej złowieszcze misje.
Według polskich śledczych w ciągu kilku tygodni rekruci otrzymali zadania zwiadu w polskich portach morskich, umieszczania kamer wzdłuż linii kolejowych i ukrywania urządzeń śledzących w ładunkach wojskowych.
Potem, w marcu, nadeszły znacznie poważniejsze rozkazy: wykolejenia pociągów przewożących broń na Ukrainę - przez Polskę idzie 80 proc. dostaw dla Kijowa.
Spisek “przekroczył niebezpieczną granicę”.
Polskie władze uważają, że tajemniczym pracodawcą była rosyjska instytucja wywiadu wojskowego - Główny Zarząd Wywiadowczy - i że udaremniona operacja stanowiła najpoważniejsze rosyjskie zagrożenie na terytorium NATO od czasu rozpoczęcia przez Moskwę inwazji na Ukrainę w zeszłym roku. Polscy urzędnicy wyższego szczebla stwierdzili, że spisek “przekroczył niebezpieczną granicę”.
Operacja opierała się na klasycznej strukturze komórek, które dzieliły się funkcjami - m.in. logistyką, obserwacją i realizacją zadań, wynika z danych przekazanych gazecie przez ABW.
“The Washington Post” zacytował pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisława Żaryna, który stwierdził, że to pierwszy znany sygnał, że Rosjanie “próbują organizować sabotaż, a nawet zamachy terrorystyczne w Polsce”.
Czytaj także: Kim Dzong Un nadzorował test rakietowy. W tle ćwiczenia USA i Korei Południowej
Wśród zatrzymanych są Ukraińcy
Gdyby plan Rosji się powiódł, spowolniłby dostawy broni i podsycił niechęć do 1,5 miliona Ukraińców, którzy przybyli do Polski od początku wojny. Szczególnie, że w związku ze sprawą zostało zatrzymanych 12 ukraińskich uchodźców. Wśród aresztowanych jest też jeden Rosjanin i trzech obywateli Białorusi.
Zagrożenie zostało zneutralizowane, ale szerszy problem pozostaje - powiedział jeden z polskich śledczych.
Rosyjskie służby cały czas pozostają aktywne i zrobią wszystko, by wyeliminować błędy poprzednich operacji. Okazuje się, że sięga po młodych ludzi, którzy mogą podróżować bez zwracania uwagi - najmłodszy zwerbowany miał 16 lat. Rosyjscy szpiedzy za swoje działania otrzymywali relatywnie niewielkie stawki - od kilku do kilkunastu dolarów za akcję. Rekruci otrzymywali m.in. zadania dotyczące organizacji podpaleń i zamachów terrorystycznych.
Źródło: washingtonpost.com