Bohater memów z serii "Panie Areczku…" idzie do sądu. Ma dość wykorzystywania swojego wizerunku w celach zarobkowych
Były wicemarszałek województwa podlaskiego Stanisław Derehajło idzie do sądu. Jest bohaterem wielu słynnych memów, które krążą po Internecie. Teraz polityk powiedział dość.
- Derehajło w Internecie stał się szefem z firmy zakładanej w latach 90., który wykorzystuje pracowników, a wszystko co droższe jest dla zarządu.
- Polityk postanowił podjąć kroki prawne, kiedy okazało się, że ktoś zarabia na jego wizerunku, sprzedając magnesy.
- Derehajło: Ktoś przekroczył pewne normy i zarabia na moim wizerunku. Ja się na to nie godzę.
- Zobacz także: Szymon Hołownia zgłosił kandydaturę Romana Giertycha do Senatu. Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego zapewnia o dalszej koalicji. Sawicki: "Hołownia bierze za niego odpowiedzialność"
Stanisław Derehajło stał się w 2021 r. polskim królem memów, przedstawiał na nich stereotypowego szefa, a jego kwestie często rozpoczynały się od: “Panie Areczku…”. Polityk stał się w nich szefem z firmy zakładanej w latach 90., który wykorzystuje pracowników i każe im pić tańszą herbatę, ponieważ ta droższa jest “dla zarządu”.
Magnesy z memami “Panie Areczku…”
Chociaż samemu zainteresowanemu nie było szczególnie do śmiechu, to do tej pory nie reagował radykalnie na memy, które krążyły w sieci. Jego cierpliwość skończyła się jednak, kiedy okazało się, że ktoś postanowił zarabiać na jego wizerunku. Magnesy ze znanymi memami można kupić za 8 zł w nadmorskich kurortach.
Na grupie facebookowej “Beka z szefów - prawdziwe wyznania pracowników januszexu” jeden z użytkowników opublikował zdjęcie nadmorskiego stoiska z magnesami przedstawiającymi wizerunek polityka.
Derehajło mówi dość
Rozmawiałem z prawnikami i zaczniemy kroki prawne przeciwko producentowi tych magnesów w związku z kradzieżą mego wizerunku. Ktoś przekroczył pewne normy i zarabia na moim wizerunku. Ja się na to nie godzę - powiedział Derehajło w rozmowie z “Kurierem Porannym”.
Dodał też z przekąsem, że “można było wybrać jego lepsze zdjęcie”.
Pan Derehajło jako radny i polityk jest osobą publiczną. Sprzedaż, jego wizerunku, bez jego zgody jest naruszeniem prawa do prywatności. A producent tych magnesów czerpie korzyści z ich sprzedaży - stwierdził jeden z podlaskich prawników, którego gazeta poprosiła o opinię.
Czytaj także: Trzaskowski próbował obrazić patriotów. Znów myli nacjonalizm z szowinizmem
Bohater ma dystans do większości memów
Derehajło w 2021 r. w rozmowie z “Gazetą Współczesną” wyznał, że memy mu osobiście nie przeszkadzają i że ma dystans do swojego wyglądu.
Zdaje sobie sprawę, że jestem osobą nietuzinkową, obszerną postacią. Ale dlaczego osoby grubsze mają być wyśmiewane i dyskryminowane publicznie? - powiedział.
Polityk podejmował stanowcze kroki w walce z dyskryminacją osób z nadwagą. Wystosował w 2021 r. sądowe pismo przeciw obraźliwym memom.
Źródło: bankier.pl, innpoland.pl