Kłamstwo ma krótkie nogi - PZPN zapomniał o tym starym przysłowiu. Media ujawniają prawdę o podróży Stasiaka do Mołdawii
Kilka dni temu media poinformowały o podróży byłego działacza piłkarskiego Mirosława Stasiaka do Mołdawii. Warto przypomnieć, że mężczyzna był karany za korupcję. Polski Związek Piłki nożnej wystosowało kompromitujące oświadczenie. Media ujawniają prawdę o zaproszeniu Stasiaka.
- W polskim środowisku piłkarskim wybuchła afera związana z podróżą Mirosława Stasiaka na mecz reprezentacji do Mołdawii.
- Polski Związek Piłki Nożnej przeprosił za obecność skompromitowanej osoby, lecz odpowiedzialność zrzucono na sponsorów.
- To wywołało falę oburzenia u sponsorów, którzy zagrozili zerwaniem kontraktów.
- Zobacz także: Fatalne zarządzanie kryzysem w wykonaniu Cezarego Kuleszy. Tak źle w Polskim Związku Piłki Nożnej nie było od ponad dekady. Ważny sponsor ma dość insynuacji
Niespełna miesiąc minął od jednej z największych kompromitacji w historii polskiej piłki nożnej. Prowadzona przez Fernando Santosa reprezentacja poległa w Kiszyniowie z Mołdawią 2:3, mimo że po pierwszej połowie prowadziła 2:0. Jak się później okazało, klęskę polskich piłkarzy oglądał z trybun Mirosław Stasiak. To były działacz piłkarski, który przez wiele lat stanowił o sile korupcji w polskiej piłce.
Polski Związek Piłki Nożnej, chcąc wytłumaczyć sytuację, zamieścił niedawno w mediach społecznościowych komunikat wyjaśniający.
Za każdym razem przekazujemy naszym partnerom biznesowym określoną pulę miejsc. Mirosław Stasiak był uczestnikiem wyjazdu na zaproszenie jednego z partnerów (ze względu na zasady poufności, nie możemy informować, którego z nich) - zakomunikowano.
Przegląd Sportowy ujawnia kulisy afery
Oświadczenie PZPN wywołało burzę, a kolejne firmy zaczęły zaprzeczać, że miały jakikolwiek wpływ na obecność Stasiaka w Kiszyniowie. Nowe informacje w tej sprawie przekazał w piątek "Przegląd Sportowy". Jego dziennikarze piszą, że decyzję o zabraniu byłego działacza do Mołdawii podjął osobiście Cezary Kulesza. Dodają, że potwierdzili uzyskaną wiadomość w trzech niezależnych źródłach. Stasiak jest dobrym znajomym Tomasza Hajty, przez którego ma kontakt z prezesem PZPN.
Były działacz rzekomo miał w geście odkupienia win zobowiązać się do wpłacenia sporej sumy pieniędzy na szkolenie dzieci i młodzieży, co miało mu pomóc w powrocie do piłki nożnej.
Jak się okazało, władze mocno przeszacowały możliwość powrotu do piłki osoby skazanej za korupcję.Na ten moment nie wiadomo, jaka przyszłość czeka polską federację i jej współpracę ze sponsorami.
Czytaj więcej: Imigrant miał zaczepiać kobiety. Zdecydowana reakcja Polaka. Internauci: Zrobił to, co prawdziwi mężczyźni powinni robić
Prezes jednego z głównych sponsorów polskiej reprezentacji Jacek Tarczyński z firmy Tarczyński S.A. poinformował, że nie przedłuży umowy z PZPN. Ponadto dział prawny szuka w umowie przepisów o rozwiązaniu umowy w trybie natychmiastowym.
Traktujemy aktualną sytuację bardzo poważnie, dlatego podjęliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z PZPN w obecnej formule. Nie przedłużymy umowy, którą podpisaliśmy we wrześniu 2022 roku, a nasz dział prawny aktualnie analizuje możliwości jej wypowiedzenia w trybie natychmiastowym w obliczu zaistniałych sytuacji poinformował Jacek Tarczyński.
Naszej firmie ufają miliony klientów, tysiące pracowników i setki partnerów. Dlatego nie możemy pozwolić, aby dorobek wielu lat naszej ciężkiej pracy był w tak skandaliczny sposób wiązany z działaniami, z którymi nie mamy nic wspólnego i z którymi się stanowczo nie zgadzamy - dodał prezes Tarczyński S.A.
Tymczasem Przegląd Sportowy Onet twierdzi, że PZPN skłamał w oświadczeniu. Zdaniem autora tekstu Marka Wawrzynowskiego to Cezary Kulesza podjął decyzję o zaproszeniu Mirosława Stasiaka na starcie w Kiszyniowie. Z taką prośbą miał wyjść Tomasz Hajto.
Tarczyński kończy współpracę z PZPN
Źródło: sport.pl