Naukowcy jednoznacznie stwierdzają, że to Niemcy, a nie Polacy, wymordowali Żydów w Jedwabnem
Środowiska antypolskie nieustannie bezczelnie wbrew faktom kłamią, że to Polacy wymordowali Żydów w Jedwabnem. Są na szczęście uczciwi naukowcy, którzy wbrew możnym tego świata ujawniają wyniki badań ukazujących prawdę niewygodną dla środowisk antypolskich.
- Zobacz także: Błaszczak: Priorytetem jest wzmocnienie potencjału obronnego wschodniej flanki Sojuszu
Naukowcy uważają, że to Niemcy a nie Polacy
Taką właśnie zawierającą prawdę zamiast antypolskich kłamstw pracą jest (wydana przez wydawnictwo S3 media) praca dwutomowa (660 stron tom pierwszy i 1400 stron tom drugi zawierający 299 głównie zeznań świadków) praca naukowa „Jedwabne. Historia Prawdziwa” autorstwa socjologa i wydawcy Tomasza Sommera, historyka profesora Marka Chodakiewicza, i Ewa Stankiewicz (ale nie tej znanej reporterki). Praca została opublikowana dzięki publicznej zbiórce, w której 441 darczyńców wpłaciło 124.342 (środki te przeznaczone będą też na krótszą publikację popularnonaukową, film na You Tube i konferencję naukową).
Autorzy pracy udowodnili w swojej dwutomowej książce, że 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem to, a nie Polacy, wymordowali Żydów. Niemcy najpierw nakazali Żydom zgromadzić się na rynku, a potem Niemcy nakazali kilku Polakom pomagać Niemcom w pilnowaniu Żydów. Niemcy po koncentracji i izolacji zamordowali Żydów – najpierw prawdopodobnie kilkudziesięciu mężczyzn rozstrzeli i ich zwłoki wrzucili do jamy w stodole, potem prawdopodobnie kilkaset kobiet i dzieci spalili w tej samej stodole.
Świadkowie i dowody archeologiczne świadczą o winie Niemców
O odpowiedzialności Niemców za zbrodnie w Jedwabnem świadczą wiarygodne relacje świadków i dowody archeologiczne. Próba dokonania ekshumacji ujawniła, że w Jedwabnem Niemcy zamordowali nie 1600 Żydów a 1/3 tej ilości, czyli prawdopodobnie 400 (ustalono to na podstawie odkrytych w stodole dwóch jam, w których Niemcy ukryli zwłoki pomordowanych). Badania ujawniły też, że pomordowanych po śmierci ani przed nią nie obrabowano – przy pierwszej warstwie szkieletów (tylko tyle odkopano i zbadano) ujawniono wiele cennych rzeczy (w tym i złote monety). Szczątki pomordowanych w płonącej stodole zakopano dwa dni po zbrodni.
Według wiarygodnych relacji w zbrodni w Jedwabnem wzięło udział 68 gestapowców. Niemcy przybyli do miasteczka kilkoma samochodami osobowymi gestapo (nazywanymi wówczas taksówkami) i dwoma wojskowymi ciężarówkami. Grupa niemieckie morderców liczyła 150 osób – oficerów z gestapo, SD, SS, policji kryminalnej i żołnierzy z Waffen SS, gestapo, policji porządkowej. Niemcom pomagali volksdeutsche (czyli byli etniczni Niemcy przed wojną obywatele II RP, którzy podczas okupacji przyjęli niemieckie obywatelstwo) – dziś są owi Niemcy mający przed wojną obywatelstwo Polski w kłamliwych antypolskich publikacjach określani Polami. Niemcy przebieg zbrodni w Jedwabnem fotografowali i filmowali kamerą – można się spodziewać, że te zdjęcia i filmy są nieujawniane, by kolejne dowody nie obalały antypolskich kłamstw.
Niemcy mordowali Żydów, by ci nie byli zapleczem dla Armii Czerwonej
Komunistyczna Rosja sowiecka, sojusznik nazistowskich Niemiec, planował zdradziecki atak na swojego sojusznika nazistowskie Niemcy w lipcu 1941. Celem ZSRR była globalna rewolucja komunistyczna – podporządkowanie całego świata władzy komunistów z Moskwy. Sowietom zaprowadzenie komunizmu na całym świecie miało ułatwić osłabienie zachodu w wyniku wojny z Niemcami (po to rosyjscy sowieci niemieckich nazistów wspierali). Kilka dni przed planowanym atakiem Rosji na Niemcy ku zaskoczeniu Stalina Niemcy dokonali ataku wyprzedzającego na komunistyczną Rosję. Atak się powiódł, bo Niemcy zajęli i zniszczyli gigantyczne ilości sowieckiego uzbrojenia i zasobów przygotowanego przy granicy Rosji sowieckiej z Niemcami (były to magazyny niezbędne do dokonania ataku na Niemcy). Moskwę uratowała tylko głębia strategiczna.
By nie dopuścić do utworzenia przez rosyjską agenturę sowieckiej partyzantki i siatki szpiegowskiej na terenach zajmowanych przez Niemców za jednostkami wojsk niemieckich posuwały się Einsatzkommanda Policji Bezpieczeństwa. Operowały one na zapleczu frontu i likwidowały zaplecze dla potencjalnej sowieckiej agentury (czyli Żydów, którzy w 1939 roku masowo zaczęli kolaborować z sowieckim okupantem).
Komando Hermanna Schapera
W łomżyńskim (gdzie znajduje się Jedwabne) operowało Einsatzkommando Urzędu Policji Państwowej Ciechanów – Płock. Oddziałem wydzielonym z tego Einsatzkommando dowodził Hermann Schaper, który już w gimnazjum wstąpił do paramilitarnej organizacji Stahlhelm Bund der Frontsoldaten (Hełm stalowy, Związek Żołnierzy Frontowych), w 1928 do SA i SS, pracował w niemieckiej policji, znał język polski, działał w NSDAP, był funkcjonariuszem nazistowskiej Służby Bezpieczeństwa i komisarzem kryminalnym w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, twórca placówki gestapo w Ciechanowie, kierownikiem placówki gestapo w Ostrołęce.
Hermann Schaper po wojnie był w RFN sądzony za zbrodnie nazistowskie. Jak prawie każdy z tych nielicznych Niemców, którzy po wojnie byli sądzeni przez sądy w RFN (składające się z sędziów z czasów nazistowskich), nie poniósł konsekwencji swoich zbrodni. Świadkowie, w tym Żydzi z Izraela, wskazali, że to Schaper odpowiadał za wymordowanie Żydów w miejscowościach wokół Jedwabnego (zgodnie ze scenariuszem znanym z Jedwabnego) – w Łomży, Tykocinie, Radziłowie, Rutkach, Zambrowie, Wiźnie, Wąsoczy, Borkowie i Jedwabnem.
W 1965 niemiecka prokuratura (tak jak to robiła zwykle po II wojnie światowej, chroniąc nazistowskich zbrodniarzy przed odpowiedzialnością) umorzyła śledztwo w sprawie zbrodni Schapera pomimo zeznań Żydów z Izraela. W 1974 w kolejnym procesie wśród oskarżonych znalazł się Schaper – w 1976 został uznany za winnego. Po tym, jak niemiecki Trybunał Sprawiedliwości skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, Schaper załatwił sobie bezkarność, dostając od lekarza zaświadczenie, że ze względu na stan zdrowia nie może być sądzony.