Najkrwawsza wojna na świecie. W tym kraju w ciągu 2 lat zginęło koło 600 tys. osób
Najkrwawsza wojna na świecie nie toczy się na Ukrainie. W konflikcie w Etiopii w latach 2020-2022 zginęło 600 tys. osób.
- Olusegun Obasanjo, były prezydent Nigerii, określił liczbę ofiar śmiertelnych w latach 2020-2022 na 600 tys.
- Etiopski rolnik w trakcie pracy usłyszał strzały. Kiedy wrócił do wioski, zobaczył ciała ok. 400 zabitych, głównie kobiet i dzieci.
- Gdy uwaga świata skupia się na rywalizacji mocarstw w trójkącie między USA, Chinami i Rosją, konflikty zbrojne w pozostałych częściach świata zaostrzają się.
O konflikcie w Etiopii poinformował magazyn “The Economist”. Portal Interia opublikował cały artykuł na ten temat.
Najbardziej krwawa wojna na świecie w zeszłym roku nie miała miejsca w Ukrainie, ale w Etiopii - zauważył Comfort Ero, szef think-tanku Crisis Group.
Olusegun Obasanjo, były prezydent Nigerii, określił liczbę ofiar śmiertelnych w latach 2020-2022 na 600 tys. Okazuje się, że żadne szacunki dla Ukrainy nie są tak wysokie.
W artykule czytamy m.in., że etiopski rolnik w trakcie pracy usłyszał strzały. Kiedy wrócił do wioski, zobaczył ciała ok. 400 zabitych, głównie kobiet i dzieci.
Konflikt wciąż się zaognia
Masakra była częścią zupełnie odrębnego konfliktu, który wciąż płonie. Podczas gdy wojska rządowe były rozproszone przez wojnę w siłami Tigraju, członkowie największej grupy etnicznej w Etiopii, Oromo, ożywili stare powstanie i próbują wyprzeć inne grupy etniczne ze swojego regionu - czytamy.
Okazuje się, że na terenie Etiopii żyje ponad 90 grup etnicznych, a wielu ich przywódców wykorzystuje plemienne nienawiści, aby przejąć kontrolę nad jednym z 11 regionów administracyjnych.
Dodatkowo w Etiopii przebywają setki tysięcy uchodźców, którzy uciekli przed konfliktami w swoich krajach: Erytrei, Somalii, Sudanie Południowym i Sudanie. Erytrea jest byłą prowincją Etiopii, a jej rząd przez wiele lat był w stanie wojny z władzami w Addis Abebie. Powodem były spory graniczne - poinformował “The Economist”.
Wstępowanie w szeregi rebeliantów
Magazyn cytowany przez Interię wskazuje, że “kolejne wojny tworzą błędne koło”.
Gdy susze i powodzie niszczą obszary uprawne, młodzi mężczyźni bez perspektyw czują większą pokusę, by wziąć do ręki broń i zagarnąć ziemię sąsiadów. Rebelianci rozumieją to aż za dobrze i zachęcają w umiejętny sposób do wstępowania w ich szeregi - czytamy.
Źródło: interia.pl, pch24.pl