Marchew kupujemy z Rosji i Niemiec. Jeszcze niedawno wystarczyła nam polska
Produkcja marchwi w Polsce spada a lukę zapełniamy importem z Rosji i Niemiec. Mimo że jesteśmy trzecim największym producentem w UE, susza, brak opadów i nieprzewidywalna pogoda wpycha nas w rolę importera.
- Zobacz także: Ukraiński Minister Rolnictwa podejrzany o korupcję. Nielegalnie przejął ziemię wartą 7 milionów dolarów?
Marchewka jest z nami od wieków i na różne sposoby wiąże się z polską tradycją. Bardzo wiele warzyw wchodzących w skład tzw. włoszczyzny przywiozła do Polski królowa Bona, ale marchew mieliśmy wcześniej - co najmniej od czasów króla Władysława Łokietka, czyli od XIII wieku. Sałatki, surówki, sosy, ciasta, marchew pieczona, smażona, w zupie, na drugie danie, na deser, czy jako przekąska na surowo - lubimy ją niemal w każdej formie. Mało kto wyobraża sobie tradycyjny niedzielny rosół bez marchewki. Sadzimy ją często we własnym ogródku lub kupujemy lokalnie.
Choć Polska jest trzecim największym wytwórcą marchwi w Unii Europejskiej, zaraz po Niemczech i Francji, w ostatnich latach produkcja spada. Nietrudno zauważyć korelację znaczących spadków produkcji marchewki z występowaniem w Polsce suszy.
Spowodowane przez zmiany klimatyczne susze w Polsce w ostatniej dekadzie występowały w 2015 r., a od 2018 r. występują niemal co roku - i to widać po wykresie produkcji marchwi. Jeszcze w 2017 r. wyprodukowano jej 827 tys. ton podczas gdy w 2023 już tylko 580 tys. ton. To spadek o prawie 30 proc. w ciągu zaledwie sześciu lat!
Wygląda na to, że suszę traktujemy już jako stały element naszej rzeczywistości i dostosowujemy się do funkcjonowania w jej ramach. A przecież straty z jej powodu są ogromne - Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że mogą sięgać 6,5 mld zł rocznie.
Kto zatem wypełnia lukę produkcyjną? Skoro z rynku w kilka lat zniknęło 250 tys. ton marchwi, ktoś musiał zaspokoić popyt. Portal warzywa.pl wskazuje, że marchew importujemy m.in. z Egiptu, ale towar jest wątpliwej jakości. Co więcej, Interia donosiła w lutym, że Polskę zalewają warzywa z objętej embargiem Rosji, w tym marchew. Ale najwięcej marchwi sprowadzamy z Niemiec - wedle Trending Economics wartość importu marchwi i rzepy wzrosła z 2022 na 2023 r. o 50 proc. Portal SadyOgrody.pl wskazuje, że ogółem w 2023 r. import marchewki do Polski wzrósł o 60 proc.
Susza w długiej perspektywie zagraża naszemu bezpieczeństwu żywnościowemu, czyli swobodnemu dostępowi do żywności wysokiej jakości. “Susza w Polsce staje się coraz poważniejszym problemem. Brak opadów i wysokie temperatury negatywnie wpływają na produkcję rolną. Susza dotyka zwłaszcza centralne i pół.-zach. tereny kraju, powodując stepowienie niektórych terenów i dość poważnie stawiających pytanie, jak może wpłynąć na produkcję rolną, a w długiej perspektywie bezpieczeństwo żywnościowe Polski” - mówi prof. Sławomir Krajewski z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.
Producenci przyznają, że warunki pogodowe i klimatyczne stanowią największe wyzwanie w produkcji.
“Długie okresy bez opadów, susza sprawiają, że są problemy z produkcją” - komentuje rolnik Wojciech Witkowski z Witkowski Group z mazowieckiego.
Co można zrobić, żeby chronić marchew? Prof. Tomasz Piechota z Centrum Wsparcia i Rozwoju Uniwersytetu Przyrodniczego przekonuje, że najlepszym rozwiązaniem jest uprawa konserwująca. “Obecność resztek roślin na powierzchni gleby, tworzących ściółkę, powoduje, że chroni ona glebę przed nadmiernym parowaniem, przed destruktywnym wpływem silnego deszczu lub nawadniania. Ogranicza wyrastanie chwastów i stwarza korzystne warunki do rozwoju fauny pożytecznej. Ta metoda uprawy pozwala na zmniejszenie liczby zabiegów, ograniczenie przejazdów i ugniatania gleby. Liczne doświadczenia, a także przykłady z praktyki pokazują, że gleba użytkowana w ten sposób ma dobrą strukturę i nie występują na niej problemy z wsiąkaniem wody” - mówił. “Gleba prowadzona w uprawie konserwującej w upalne dni ma o 4–5°C mniej w porównaniu z glebą uprawianą tradycyjnie, co ma duże znaczenie np. w czasie wzrostu siewek rzepaku, ale też siewek cebuli ozimej, szpinaku, burka ćwikłowego czy marchwi uprawianych w poplonie” - dodał.
W uprawie marchwi pomóc może również tzw. siew pasowy, który pozytywnie wpływa na żyzność gleby.
“W naszym gospodarstwie na siew pasowy zdecydowaliśmy się 3 lata temu. Już w pierwszym roku zauważyliśmy znaczną różnicę w ilości zużytego paliwa oraz nawozów. W dzisiejszych czasach te oszczędności przyczyniają się do ogromnych korzyści finansowych ze względu na wysokie ceny nawozów sztucznych oraz paliw. Przez kolejne lata w porównaniu z konwencjonalną uprawą zaobserwowaliśmy również większą wilgoć pomagającą we wschodach podczas najbardziej kryzysowych momentów” - mówi rolnik z powiatu kozienickiego.
Fundacja Polska z Natury