Ks. Jan Buras ws. ekshumacji: W tym roku po raz pierwszy zauważyłem ogromnie duże zainteresowanie Ukraińców miejscami upamiętnień
Nie wszyscy Ukraińcy utożsamiają się z tymi, którzy mordowali. Oni też próbują zrozumieć, dlaczego ta tragedia się dokonała - powiedział ks. Jan Buras, dyrektor Centrum Integracji "Zamłynia".
- 11 lipca w 80. rocznicę apogeum rzezi wołyńskiej pojawiają się pytania o to, czy dojdzie do przełomu w kwestiach takich jak ekshumacje i upamiętnienie ofiar ludobójstwa.
- Ks. Buras: Zaczynają działać. Oni szukają odpowiedzi, ale w sercach jest pragnienie: "Chcemy być razem". Jest ogromna szansa.
- Duchowny wyraził nadzieję, że być może 11 lipca rządy Polski i Ukrainy pozytywnie zaskoczą, ogłaszając decyzję władz w Kijowie o zezwoleniu na ekshumacje.
- Zobacz także: Mapa miejsc zbrodni Rzezi Wołyńskiej. Możesz odnaleźć informacje o osobach zamordowanych
Przebywający na Ukrainie od ponad 30 lat ks. Jan Buras na antenie TV Trwam odniósł się do rzezi wołyńskiej i polsko-ukraińskiego pojednania. Duchowny zaznaczył, że od 2011 r. jeździ ze swoimi pracownikami nawet kilka razy w roku porządkować mogiły, miejsca pamięci zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów Polaków.
Miejsc, do których stale przyjeżdżamy, mamy 27. Doskonale znam niejedną historię, która się tutaj wydarzyła, z ust naocznych świadków, którzy niestety już powoli odchodzą. Już niewielu zostało tych, którzy pamiętają tamte wydarzenia - powiedział duchowny.
Pojednanie jest możliwe?
11 lipca w 80. rocznicę apogeum rzezi wołyńskiej pojawiają się pytania o to, czy dojdzie do przełomu w kwestiach takich jak ekshumacje i upamiętnienie ofiar ludobójstwa. Istotną rolę mogą tu odegrać inicjatywy oddolne, takie jak Pojednanie Polsko-Ukraińskie.
Zaczynają działać. Oni szukają odpowiedzi, ale w sercach jest pragnienie: “Chcemy być razem”. Jest ogromna szansa - powiedział duchowny prowadzący Centrum Integracji “Zamłynia”.
Ksiądz zaznaczył, że “nie wszyscy Ukraińcy utożsamiają się z tymi, którzy mordowali”. Odnosząc się do kwestii ekshumacji podkreślił, że nie rozumie, “dlaczego nie można pochować”. Duchowny wyraził nadzieję, że być może 11 lipca rządy Polski i Ukrainy pozytywnie zaskoczą, ogłaszając decyzję władz w Kijowie o zezwoleniu na ekshumacje.
Wierzę w to, że taka decyzja będzie. To trzeba zrobić. W tym roku po raz pierwszy zauważyłem ogromnie duże zainteresowanie Ukraińców miejscami upamiętnień - powiedział ks. Buras.
Tajemnica zła
Duchowny miał i wciąż ma kontakt z Polakami, którzy przeżyli piekło zgotowane im przez banderowców i podburzoną przez nich ukraińską ludność. Stwierdził, że trudno zrozumieć jest “tajemnicę zła”, jak to określają naoczni świadkowie tego brutalnego ludobójstwa.
Ludzie tutaj nie są z natury źli. Od 1990 r., kiedy byłem w archidiecezji lwowskiej, z ust Ukraińców słyszałem: “Księże, ojcze, przed wojną tak dobrze między nami było, tak dobrze żeśmy żyli” - powiedział duchowny.
Czytaj także: Morawiecki pojawił się na Ukrainie. Wkopał krzyż poświęcony ofiarom rzezi wołyńskiej
“Ukraińcy też próbują zrozumieć”
Zaznaczył, że przed wojną Ukraińcy i Polacy żyli dobrze, uczestniczyli we wspólnych świętach i zawierali polsko-ukraińskie małżeństwa.
Oni też próbują zrozumieć, dlaczego ta tragedia się dokonała. Jestem świadomy tego, skąd się to wzięło. To agitacja polityczna, która była tutaj żywa - podkreślił ks. Buras.
Duchowny zaznaczył, że nie wszyscy Ukraińcy są pozytywnie nastawieni do banderowców. Kapłan wspomniał, że na Wołyniu byli Ukraińcy, którzy sprzeciwiali się ludobójstwu, ostrzegali i bronili Polaków przed swoimi rodakami.
Nigdy z ust żadnego z Polaków nie słyszałem tylu negatywnych opinii o banderowcach, jak z ust jednej Ukrainki (tu, na zachodniej Ukrainie), która straciła swoją rodzinę, bo oni ratowali Polaków i zostali wymordowani - zaznaczył.
Źródło: radiomaryja.pl