Wspieraj wolne media

Gwałty w polskim środowisku trans? Krysiak alarmuje o zamiataniu sprawy pod dywan. Administratorzy grup dla LGBT cenzurują informacje

1
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Unsplash

Aktywiści LGBT nie mają więc w Polsce szczęścia, gdzie mroczny świat gender prezentuje mocne wpisy na grupach aktywistów trans z ostatnich dni. Te donoszą o możliwych gwałtach w tym środowisku i próbach zatajenia tematu przed policją i opinią publiczną.

Aktywiści LGBT nie mają więc w Polsce szczęścia, gdzie mroczny świat gender prezentuje mocne wpisy na grupach aktywistów trans z ostatnich dni. Te donoszą o możliwych gwałtach w tym środowisku i próbach zatajenia tematu przed policją i opinią publiczną.

Istnieją przekonujące przesłanki, że jeden z administratorów warszawskiej grupy wsparcia dla osób trans, AA (pseudonim zmieniony)., dopuścił się w zeszłym tygodniu gwałtu na jednej z osób uczęszczających na grupę - czytamy na jednej z największych grup dla transseksualistów na Facebooku.

Ta sama informacja, opatrzona w zrzuty ekranu z rozmów działaczy gender, pojawiła się na kilku tęczowych profilach i stronach.

Sytuacja miała mieć miejsce poza spotkaniami grupy. Dwoje administratorów dowiedziało się o zajściu od samego oskarżonego. Dodatkowo usłyszeli, że domniemany poszkodowany nie był jedyną osobą, wobec której oskarżony miał wyrażać podobne intencje - czytamy dalej.

Oskarżenia o wielokrotny gwałt wobec jednego z działaczy rozniosły się na tyle daleko, że do skomentowania sytuacji zmuszeni zostali inni działacze biorący udział w organizowaniu spotkań transseksualistów z Warszawy. Jedną z osób, która według wpisów skomentowała wydarzenia, jest BB, który urodził się jako kobieta, jednak obecnie funkcjonuje pod męskim imieniem. Osoba identyfikująca się jako BB jest dobrze znana w tęczowym środowisku: nagrywa regularnie filmy o transseksualizmie, promując w swoich materiałach ideologię gender. BB, dowiedziawszy się o zarzutach wobec AA, miał zadecydować o banie dla "mężczyzny" i polecić przekazanie do The Warsaw House, zamiast na policję.

Zarzuty pojawiają się jednak również wobec biologicznej kobiety, która obecnie przedstawia się jako BB:

Po zakulisowych rozmowach AA. z BB, oraz BB z TWH, dwójka administratorów, którzy zgłosili sprawę, dostała informację, że nie powinni byli zawieszać Jana w funkcji administratora. Według Kaja sytuacja powinna zostać wyjaśniona jeden na jeden pomiędzy oskarżonym a osobą domniemanie poszkodowaną (miało paść określenie “prywatna sprawa”) - czytamy we wpisach działaczy gender na Facebooku.

Transseksualistka BB rozmawiała więc rzekomo z oskarżonym o gwałt oraz z organizacją LGBT, która ma pomagać ofiarom przemocy. Ponadto nalegała na to, aby sprawa nie wyszła na światło dzienne.

Czytaj więcej: Marszałek Hołownia uchylił mandaty posłom Prawa i Sprawiedliwości. Kamiński i Wąsik pojawili się na posiedzeniu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Doszło do sprzeczki z urzędnikiem sejmowym [WIDEO]

Środowisko LGBT chce zamieść gwałty pod dywan

Domniemana ofiara gwałtu miała dodatkowo zgłosić się po pomoc do Feminoteki, organizacji feministycznej. Z informacji przekazanej na lewicowych forach wynika, że Feminoteka odesłała domniemaną ofiarę do innej organizacji, twierdząc, że policja nie poruszy tej sprawy. Reakcja transseksualistki, The Warsaw House i Feminoteki nie spodobała się działaczom trans.

Reakcja BB., The Warsaw House i Feminoteki jest dla nas bardzo rozczarowująca. Wedle naszej najlepszej wiedzy ani Kaj, ani TWH, nie byli chętni podjąć rozmowy z osobą, która miała doświadczyć przemocy po otrzymaniu informacji o zajściu - czytamy.

Jak dowiadujemy się ze zrzutów ekranu zamieszczonych w oświadczeniu, sprawa gwałtu ma być dodatkowo skomplikowana, bo do zajścia miało dojść w stanie upojenia alkoholowego.

Źródło: tysol.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
1
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo