Już nie tylko na zakupy. Niemieccy klienci zalewają zachodnią Polskę
Pierwszym powodem były zakupy, ale trendy się zmieniają. Nasi zachodni sąsiedzi coraz częściej przyjeżdżają do Polski - i bynajmniej nie chodzi tu o powody związane z turystyką.
- Polskie przedsiębiorstwa w rejonach przygranicznych notują zyski
- Z kolei niemieckie narzekają na odpływ klientów. Niemcy jeżdżą do Polski
- Trend załatwiania spraw w Polsce przez Niemców zatacza coraz większe kręgi
- Zobacz także: Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej zaniepokojona stanowiskiem Parlamentu Europejskiego. "Życie ludzkie nie jest jedynie substancją pochodzenia ludzkiego". Państwa członkowskie muszą mieć możliwość regulowania kwestii związanych z życiem
Niemcy jeżdżą do Polski
20 lat temu bardzo nieprzychylny żart o Polakach opublikowany przez niemiecką gazetę Bild opierał się na stereotypie złodziei samochodów. Jego brzmienie kojarzy wielu: “jedź do Polski, twój samochód już tam jest”.
Jakąż ironią jest fakt, iż to właśnie Bild dokładnie po dwóch dekadach od tego żartu opublikował artykuł o tym, że Niemcy coraz częściej jeżdżą do Polski. I nie chodzi tu bynajmniej o kwestie turystyczne i wypoczynkowe.
Jak podaje portal Interia.pl, trend załatwiania spraw w Polsce przez Niemców zatacza coraz większe kręgi ze względu na poziom cen. W tym konkretnym przypadku chodzi o usługi weterynaryjne. Nowelizacja ustawy ich dotyczącej z października 2022 roku doprowadziła nawet do czterokrotnych podwyżek kosztów usług.
Za zwykłe prześwietlenie trzeba w Niemczech zapłacić 150 zł (ok. 32 euro), a szczepienie przeciwko wściekliźnie to wydatek 54 zł. Osoby chcące z kolei wykastrować psa muszą zapłacić nawet 1000 zł w niektórych przypadkach.
Drożyzna w usługach
Tymczasem w Polsce weterynarze sami ustalają cenniki dot. zwierząt domowych. I tak, według danych portalu zwierzaki.pl podawanych przez Interię, najdroższy przypadek kastracji kosztuje tylko 270 zł, szczepienie maksymalnie może kosztować 35 zł, a prześwietlenie kosztuje jedną trzecią tego, co w Niemczech.
Nic zatem dziwnego, że Niemcy chcą oszczędzić i jeżdżą do polskich weterynarzy przez Odrę. Tym bardziej, że ze słów prezesa Brandenburskiej Izby Weterynaryjnej Martina Pehle którego cytują Bild i Interia.pl, w przygranicznych rejonach wschodnich Niemiec po prostu zaczyna ubywać weterynarzy, ponieważ nie ma klientów.
Pehle powiedział również, że problem wyjazdów do polskich weterynarzy dotyczy miast przygranicznych, z których wymienił m.in. Görlitz czy Frankfurt nad Odrą. Jak jednak podaje Interia, z zapewnień polskich weterynarzy obsługujących niemieckich klientów wynika, że rośnie liczba osób przyjeżdżających aż z Berlina czy Drezna.
Źródło: tvmn.pl, biznesinfo.pl