Grupa Wagnera na Białorusi. Ponad połowa Polaków jest zdania, że stanowi zagrożenie
W lipcu żołnierze Grupy Wagnera zostali przerzuceni pod granicę Białorusi z Polską. Ponad połowa Polaków stwierdziła, że wagnerowcy mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.
- Polskie władze postanowiły wzmocnić ochronę przy granicy polsko-białoruskiej, umocniono patrole Straży Granicznej i ściągnięto więcej policjantów.
- 36,1 proc. badanych uważa, że Grupa Wagnera nie stanowi zagrożenia dla naszego kraju.
- Służby poinformowały, że w ostatnich dniach nasiliły się próby nielegalnego forsowania granicy z Białorusią.
- Zobacz także: Autobusy PKS w likwidacji i wykluczenie transportowe. Rząd obiecywał coś innego: Przywrócimy połączenia
Pojawienie się na Białorusi Grupy Wagnera i jej szefa Jewgienija Prigożyna zaalarmowało polskie władze, które postanowiły wzmocnić ochronę przy granicy polsko-białoruskiej, wzmocniono patrole Straży Granicznej i ściągnięto więcej policjantów.
Forsowanie granicy trwa
W ostatnich dniach nasiliły się próby nielegalnego forsowania granicy z Białorusią. Od początku roku było ich ponad 16 tysięcy, a w lipcu prawie 3,5 tysiąca. W niedzielę aż 228 cudzoziemców próbowało nielegalnie przekroczyć polską granicę, pochodzili m.in. z Indii, Iranu, Egiptu czy Somali.
Wagnerowcy zagrożeniem dla Polski?
Z najnowszego sondażu IBRiS dla “Rzeczpospolitej” wynika, że 50,6 proc. respondentów jest zdania, że becność wagnerowców na Białorusi jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski. Z czego 28,2 proc. badanych odpowiedziało, że zdecydowanie tak, a 22,4 proc. zaznaczyło odpowiedź “raczej tak”.
36,1 proc. badanych uważa, że Grupa Wagnera nie stanowi zagrożenia dla naszego kraju (odpowiedzi “raczej nie” udzieliło 22,1 proc. ankietowanych, a “zdecydowanie nie” 14 proc.).
Czytaj także: Żołnierze pilnują granicy z Białorusią. Eksperci wskazują na jeden niepokojący element
Kamiński: Wagnerowcy nie mają ciężkiego sprzętu
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński podczas konferencji prasowej 27 lipca zaznaczył, że służby z uwagą obserwują sytuację po białoruskiej stronie.
Wiemy na pewno o grupie 1000-1200 najemników, spośród których prawie wszyscy są na poligonie w guberni mohylowskiej. Grupa w sile plutonu, czyli około kilkudziesięciu ludzi, znajduje się w okolicach Brześcia. Chcę jednak uspokajająco powiedzieć, że “wagnerowcy”, którzy przybyli na Białoruś, nie mają ze sobą ciężkiego sprzętu - zaznaczył Kamiński.
Podobnego zdania są analitycy, którzy zaznaczają, że wbrew ostrzeżeniom Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putin, Grupa Wagnera nie stanowi zagrożenia dla Polski. Przekazali oni bowiem ciężką broń rosyjskiemu Ministerstwu Obrony.
Źródło: rzeczpospolita.pl