Zamknięte kościoły we Francji. Wierny stworzył innowacyjną aplikację. Pomoże ona kapłanom rozwiązać wiele problemów i niebezpieczeństw
We Francji istnieje mnóstwo pozamykanych kościołów, szczególnie w miastach. W głowie Jeana-Christophe Bonnarda zrodził się pewien pomysł. Wraz z kolegą stworzył innowacyjną aplikację na telefon.
- We Francji istnieje mnóstwo pozamykanych kościołów, szczególnie w miastach.
- Tamtejsi kapłani obawiają się, że świątynie będą celami różnej maści przestępców.
- Jean-Christophe Bonnard wraz z kolegą wpadł na innowacyjny pomysł.
- Zobacz także: Papież Franciszek przeczy własnym decyzjom? Chodzi o Traditionis Custodes. Urlich: "Gdyby wszystko było napisane w motu proprio, nie byłoby dubiów"
We Francji istnieje mnóstwo pozamykanych kościołów, szczególnie w miastach. Wierni oraz pielgrzymi nie mają możliwości pomodlić się w wewnątrz świątyni. W głowie Jeana-Christophe Bonnarda, który pielgrzymował po szlaku pątniczym do Santiago de Compostela i do Rzymu wzdłuż Via Francigena zrodził się pomysł utworzenia specjalnej aplikacji. Bonnard, pełniący funkcję delegata fundacji dziedzictwa religijnego na Burgundię, rozmawiał o tym ze swym kolegą, który w firmie Orange zajmował się m.in. połączonym systemem zamków dla miejskich kortów tenisowych.
Dzięki aplikacji Seasame turyści będą mogli wejść do kościołów. Stanie się tak dzięki skanowi kodu QR na drzwiach wejściowych oraz dowodu tożsamości, który okażą przy wejściu. W ten sposób uzyskują tymczasowy kod, który pozwala im wejść do kościoła.
Aplikacja została uruchomiona w marcu ubiegłego roku. Pierwsze informacje zwrotne są bardzo pozytywne, zarówno ze strony władz lokalnych, jak i księży, którzy w obawie przed kradzieżami i profanacjami nie otwierają kościołów poza nabożeństwami.
Wielkie zainteresowanie wykazują również sami biskupi - podkreślił Jean-Christophe Bonnard.
Jeśli testy przebiegną pomyślnie, system ten będzie można wdrożyć w całej Francji i to nie tylko w kościołach, ale również w innych miejscach kultu, lokalnych zabytkach czy muzeach.
Katolicka szkoła we Francji straciła dofinansowanie
Prestiżowa katolicka szkoła College Saint Stanislas w Paryżu straciła finansowanie. Powodem ma być rzekoma mowa nienawiści, która ma występować w placówce. Spekuluje się również, że może mieć to również związek z posłaniem do tej placówki swoich dzieci przez Minister Edukacji Amelie Oudaa-Caster, która zrobiła to omijając szkoły publiczne. Spotkało się to z ogromną krytyką lewicy, a właśnie ta formacja rządzi obecnie w Paryżu.
Jak wspominają media, przed laty wspomniana minister brała udział w demonstracjach sprzeciwiających się legalizacji tęczowych małżeństw. Z koleich portal "pch24.pl" przypomina, że po tym wydarzeniu składała już samokrytykę, twierdziła wówczas, że wybór szkoły związany był z kwestią odległości.
Sama szkoła miała zdaniem ratusza tolerować zarówno mowę nienawiści, jak i nadużycia homofobiczne i seksistowskie. Zawieszono przyznawane jej finansowanie, które wynosi aż 1,3 miliona euro. Placówka podpadła między innymi przez brak zgody na wpuszczanie aktywistów LGBT. Lewicowi działacze atakowali ją za to, że uczono w niej o grzeszności homoseksualnych aktów płciowych czy brak uznania modelu koedukacyjnego nauczania.
Zarządzany przez socjalistkę Anne Hidalgo ratusz poinformował, że zawiesza finansowanie w ramach środka zapobiegawczego i oczekuje na wyjaśnienie sprawy ze strony państwa. Tymczasem dyrektor szkoły Frederic Gautier pytał, czy wobec tego we Francji szkoły katolickie mają w ogóle prawo do prezentowania wiary i wartości. Miasto zostało też pozwane do sądu przez stowarzyszenie UNI, które wskazuje na ideologiczny upór ze strony merostwa.
Źródło: misyjne.pl