Dziennikarz z ofertą objęcia posady wiceprezesa klubu Ekstraklasy. Władze miasta chciały go przekupić?
Afera we Wrocławiu. Dziennikarz Marcin Torz ujawnił, że niedawno otrzymał propozycję objęcia stanowiska wiceprezesa Śląska, za co oferowano mu ogromne pieniądze. "Władze Wrocławia próbowały mnie wyeliminować i skorumpować" - oznajmił.
- Śląsk Wrocław od niedawna ma nowego prezesa
- Patryk Załęczny zastąpił na tym stanowisku Macieja Potockiego
- To niejedyna zmiana, do jakiej miało dojść w klubowych gabinetach
- Zobacz także: Już nie tylko na zakupy. Niemieccy klienci zalewają zachodnią Polskę
Zamieszanie wokół Śląska Wrocław
Stanowisko wiceprezesa miał objąć Marcin Torz, wrocławski dziennikarz "Super Expressu". Jest on postacią niezbyt lubianą przez kibiców, ale to on nagłaśniał afery z udziałem władz miasta, które są większościowym udziałowcem klubu.
Teraz Torz odniósł się do sprawy na Twitterze, gdzie przekonywał, że próbowano go "skorumpować".
Game over. Nie będę wiceprezesem Śląska. A oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. (...) W sierpniu dostałem od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady wiceprezesa klubu ekstraklasy za 15 tysięcy miesięcznie. Była absurdalna. Szokująca" - napisał.
Game over. Nie będę wiceprezesem Śląska. A oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. To wszystko jest niewiarygodne, a wyglądało tak. W sierpniu dostałem od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady… pic.twitter.com/uO597enXcg — Marcin Torz (@MarcinTorz) September 13, 2023
Nie mam przecież żadnego doświadczenia w prowadzeniu klubu ani w jakiejkolwiek innej działalności gospodarczej. Zero wiedzy na ten temat. Nic. Bo jestem "tylko" dziennikarzem. Odmówiłem. Potem jednak zacząłem się zastanawiać, jak dalece władze Wrocławia są w stanie się posunąć, żeby wyeliminować mnie z rynku medialnego. Mnie, dziennikarza, który ujawnił wszystkie afery prezydenta Jacka Sutryka - dodał.
"Jakieś 27 tysięcy miesięcznie"
Na dowód dziennikarz załączył screenshoty rozmów z anonimowym urzędnikiem z Wrocławia. Tam widać, że obaj dyskutowali o kwotach, jakie miałby zarabiać na nowym stanowisku. Są one porażające.
Czekając na rozwój sytuacji, postanowiłem podjąć tę grę. I eskalując absurdalne żądania, określić, do czego zdolni są ci ludzie, byle tylko zamknąć usta dziennikarzowi. Zacznę od zarobków. Pierwsza propozycja była "niska". Czyli wspomniane 15 tysięcy netto miesięcznie. Nie odzywałem się kilka dni. (...) Nie zmartwiło ich to. Szybko wrócili z nową, gigantyczną ofertą. 34 tys. brutto, czyli jakieś 27 tys. miesięcznie. "Chcemy, żebyś był po naszej stronie" - usłyszałem" - ujawnił.
Przy tym zaznaczył, że "to dopiero początek" i niebawem przedstawi kolejne rewelacje.Na razie ani miasto Wrocław, ani Śląsk nie odniosły się do wpisu Torza.
Źródło: tvmn.pl, twitter