Wspieraj wolne media

Dramat w Gdyni: Poszukiwania podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna mobilizują tysiące ludzi

0
0
0
Policyjna obława w Gdyni
Policyjna obława w Gdyni / PAP/Adam Warżawa

Blisko tysiąc osób bierze udział w desperackich poszukiwaniach Grzegorza Borysa, podejrzanego o okrutne zabójstwo swojego 6-letniego syna w Gdyni. Mimo intensywnych wysiłków, mężczyzny nadal nie udało się odnaleźć.

Według informacji od trójmiejskiego korespondenta RMF FM, policyjna obława mobilizuje funkcjonariuszy z całego Pomorza. W nocy dołączyli do nich nawet specjaliści z Łodzi i Poznania, działający na co dzień w oddziałach prewencji. W akcję zaangażowane są także Żandarmeria Wojskowa, Marynarka Wojenna oraz strażacy.

Karina Kamińska z pomorskiej policji ujawniła, że psy patrolowo-tropiące doprowadziły ich do małych zbiorników wodnych w okolicach lasów w Trójmieście. Specjalistyczny zespół nurków przeszukiwał te tereny, jednak do tej pory nie znaleziono żadnych tropów.

Lokalni mieszkańcy aktywnie wspierają policyjne działania, przekazując informacje i wskazówki po opublikowaniu wizerunku poszukiwanego. Niemniej jednak, do teraz nie potwierdziła się żadna z tych doniesień. Policja utrzymuje napiętą czujność i czeka na dalsze informacje.

Poszukiwania trwają od długich godzin, przy czym trudności sprawiają niesprzyjające warunki atmosferyczne - deszcz i silny wiatr utrudniają pracę służbom.

Cała sytuacja wstrząsnęła spokojną dzielnicą Gdyni. Ludzie są przerażeni i boją się wychodzić z domów, zwłaszcza matki z dziećmi. Rodzi się pytanie, co przewróciło się w psychice mężczyzny, który doprowadził do tej strasznej tragedii. Miejmy nadzieję, że sytuacja jak najszybciej wróci do normy i bezpieczeństwo mieszkańców zostanie przywrócone.

Przypomnijmy, że do makabrycznego zdarzenia doszło w piątek w gdyńskiej dzielnicy Wielki Kack. Kobieta zadzwoniła na numer alarmowy, informując, że jej mąż zamordował ich 6-letniego syna. Nieoficjalnie wiadomo, że dziecko miało rany cięte na szyi, a w mieszkaniu znaleziono także martwego psa. Ojciec, 44-letni Grzegorz Borys, zdołał uciec przed przybyciem policji. Istnieją informacje sugerujące, że mężczyzna jest aktywnym żołnierzem Wojska Polskiego.

Zaniepokojenie wśród mieszkańców budziło także zachowanie Grzegorza Borysa w ostatnich czasach. Mężczyzna przychodził na plac zabaw ze swoim synem, ale jego agresywne zachowanie względem innych dzieci i własnego syna budziło niepokój sąsiadów. Ludzie zauważali, że mężczyzna często nosił kominiarkę i okulary, nawet w deszczowe dni. Teraz wszyscy żyją w strachu i niepewności co do losów poszukiwanego mężczyzny.

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo