Wspieraj wolne media

Domniemany terrorysta na pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty. Wiemy ile grozi sprawcy zamieszania

1
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Youtube

Policyjna interwencja na Placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie niezidentyfikowany mężczyzna wszedł na Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i zagroził wysadzeniem się, zakończyła się sukcesem. Negocjatorzy policyjni zdołali usunąć mężczyznę po trwających kilka godzinach negocjacjach. Mężczyzna otrzymał dozór policyjny.

Policyjna interwencja na Placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie niezidentyfikowany mężczyzna wszedł na Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i groził wysadzeniem się, dobiegła końca po kilku godzinach napiętych negocjacji. Zespół policyjnych negocjatorów zdołał przekonać mężczyznę do zejścia z pomnika.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji, podinspektor Sylwester Marczak, poinformował, że negocjacje z mężczyzną rozpoczęły się około godziny 11 rano, a zakończyły przed godziną 14. Cały obszar wokół placu Piłsudskiego został odgrodzony z powodów bezpieczeństwa, oraz zapelowano, by nikt nie zbliżał się do tego rejonu. Około kilometrowa strefa bezpieczeństwa została wyznaczona wokół miejsca interwencji.

W trakcie działań zaangażowanych było wielu funkcjonariuszy, w tym policyjni negocjatorzy oraz jednostki kontrterrorystyczne. Przy pomniku pojawił się także samochód kontrterrorystyczny TUR.

Szczegóły motywacji tego mężczyzny pozostają na razie nieznane. W miarę jak sytuacja wyjaśnia się, pozostaje nadzieja, że bezpieczeństwo osób postronnych zostało zachowane, a odpowiednie służby zakończyły tę trudną interwencję.

Czytaj więcej: Eskalacja konfliktu w Gazie: Izrael zapowiada "atak z wielką siłą"

Co dalej z domniemanym terrorystą-samobójcą?

Krzysztof B. w poniedziałek został przekazany do dyspozycji prokuratury, gdzie usłyszał zarzut stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i w efekcie wywołanie czynności policji, wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje oraz zmuszenia groźbą interweniujących funkcjonariuszy policji do określonego zachowania - poinformował prok. Szymon Banna.

Zaznaczył, że w toku śledztwa ustalono, że mężczyzna w sobotę nie posługiwał się ani urządzaniem wybuchowym, ani innym niebezpiecznym narzędziem.

Mężczyzna w dniu dzisiejszym złożył wyjaśniania w prokuraturze. Z uwagi na konieczność zapewnienia prawidłowego toku postępowania prokurator zostawiał wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji z obowiązkiem stawiennictwa w wyznaczonej jednostce policji - wskazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wyjaśnił, że za czyn ten grozi mu kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Źródło: radiomaryja.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
1
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo