Wspieraj wolne media

Czy Chiny upadną tak jak Sparta?

Mariusz  Paszko
0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Czy tzw. Państwo Środka, pozostające już od jakiegoś czasu pod pełną władzą komunistów, nie stało się jednym z centrów globalnej cywilizacji śmierci? A jeśli tak, to czy przy nadarzającej się okazji słabości komunizmu lub któregoś z przywódców, Ujgurzy i inne mniejszości etniczne, nie skorzystają z tego, żeby – jak miało to miejsce w przypadku helotów i Spartan - pomóc przeciwnikom chińskich tyranów w obaleniu ustroju komunistycznego, który zapewnia panowanie jedynie wąskiej grupie ludzi opętanych na punkcie władzy?

Chyba na każdym, kto obejrzał film „300”, z pewnością zrobił on niemałe wrażenie. Zarówno efektami specjalnymi, jak i dzielnością oraz imponującym jak na tamte czasy wyszkoleniem wojskowym walczących i poświęcających swoje życie za kraj spartańskich wojowników. Poza niewątpliwymi ogromnymi zaletami przedstawianymi głównie przez kinematografię i część literatury, kraj ten miał jednak kilka niechlubnych tajemnic. Jedną z nich było totalitarne zniewolenie helotów, do tego stopnia, że Spartanie mieli podobno uśmiercać spośród nich każdego, kto przejawiał chociażby cień większego talentu w kowalstwie czy innych rzemiosłach, czy nawet w jakiejś dziedzinie sztuki. Do tego ich armia była w zasadzie – jak wynika z różnych badań – homoseksualna. Tak więc w walce kochanek stawał u boku kochanka i umierał z nim ramię w ramię, co też dodawało pewnego rodzaju patosu. Mimo wszystko jednak panował tam pewien etos honoru w odróżnieniu od współczesnych środowisk LGBTQ, gdzie pomimo powierzchownej przyjaźni trwa walka o wpływy i władzę. Sami Spartanie traktowali natomiast samych siebie jak rasę panów. Prawda, że brzmi znajomo?

W przypadku Chin w identycznej – a nawet gorszej - sytuacji są Ujgurzy. To naród, który według niektórych źródeł, przeżywa od wielu lat hekatombę. Pisze się też i mówi nawet o holokauście tej islamskiej grupy etnicznej.

- „Od 2017 r. Ujgurowie są prześladowani. Ponad milion umieszczono w zamkniętych obozach i tam poddaje się reedukacji: zmuszani do wyrzeczenia się swojego języka, religii, tożsamości kulturowej, a w wielu przypadkach torturowani” – czytamy na portalu rp.pl.

Jak podają już coraz liczniejsze źródła, ujgurskie kobiety są sterylizowane, a jeśli zajdą w ciążę – pod przymusem dokonuje się u nich farmakologicznego abortowania nie narodzonych jeszcze dzieci. Jeśli już dzieci się urodzą, to są one odbierane matkom i umieszczane w chińskich komsomolskich domach dzieci, aby wyhodować kolejnego przedstawiciela komunistycznego reżimu. Zupełnie podobnie, jak robi to Rosja z porwanymi dziećmi z Ukrainy. Taki sam model odosobnienia dzieci i prania im mózgów od 6-7 roku życia miał miejsce także w Sparcie.

Stany Zjednoczone mając na uwadze tak karygodne łamanie praw człowieka oraz przymuszanie Ujgurów do pracy niewolniczej w obozach uznawanych już nawet za koncentracyjne, zakazały importu z chińskich fabryk gdzie Ujgurzy są niewolniczo przymuszani do pracy. UE co jakiś czas wysyła podobne apele. Z wielu obszarów współpracy wycofała się także Wielka Brytania.

Jak natomiast wynika z analiz Australian Strategic Policy Institute (ASPI) produkty powstałe z niewolniczej pracy Ujgurów pod chińskim batem trafiają do co najmniej 82 światowych marek z branży technologicznej, odzieżowej i motoryzacyjnej. Należą do nich m.in. Apple, BMW, Gap, Huawei, Nike, Samsung, Sony i Volkswagen, żeby wymienić tylko niektóre.

- „Z dala od domu przeważnie mieszkają w oddzielnych hotelach robotniczych, przechodzą zorganizowane szkolenia mandaryńskie i ideologiczne poza godzinami pracy, podlegają ciągłemu nadzorowi i nie mogą uczestniczyć w obrzędach religijnych" – czytamy w raporcie ASPI.

Jako ciekawostkę podaje się, że z regionu Singciang, gdzie przymuszani do pracy są Ujgurzy, pochodzi 84 procent chińskiej bawełny. Można więc przyjąć, że praktycznie każda bawełniana koszulka eksportowana przez Chiny jest wynikiem ich niewolniczej pracy.

Z kolei „The Guardian” - powołując się na raport niemieckiego naukowca i antropologa Adriana Zenza, zajmującego się badaniem polityki Chin wobec mniejszości etnicznych - donosi, że „ujgurskie kobiety są poddawane przymusowej sterylizacji i antykoncepcji, a nawet zmuszane do przerywania ciąż”. Chińskie władze mają w ten sposób przeprowadzać „przymusową sterylizację kobiet w ramach kampanii na rzecz ograniczenia wzrostu populacji mniejszości etnicznych w zachodnim regionie Xinjiang (inaczej Sinciang)” – czytamy dalej.

Co istotne, niemiecki antropolog oparł swoje badania „na oficjalnych danych pochodzących z regionu, dokumentach rządowych znalezionych m.in. w chińskiej sieci, oraz wywiadów z kobietami wywodzącymi się z mniejszości etnicznych” – podaje z kolei National Geographic.

Zenz ujawnia ponadto, że jeśli kobiety z mniejszości etnicznych odmówią przerwania ciąży przekraczającej tzw. „kwoty porodowe”, to „grozi m.in. umieszczenie w obozach internowania”, gdzie aborcje dokonywane są pod przymusem. Takie niedopuszczalne praktyki potwierdzają byłe więźniarki obozów, które ujawniają, że otrzymywały zastrzyki, po których zanikała im miesiączka lub pojawiały się nieregularne krwawienia, co może oznaczać testowanie na nich różnych preparatów przez koncerny farmaceutyczne, za zgodą władz Chin. Mogą to być m.in. środki antykoncepcyjne lub nawet leki hormonalne do tzw. „zmiany płci”, wykorzystywane następnie na przykład w USA i innych krajach.

Działania chińskich komunistów są więc prowadzone dokładnie tak samo, jak w przypadku komunistów w Rosji. Pisze o tym Włodzimierz Bączkowski m.in. w książce „Rosja wczoraj i dziś”, w której zwraca uwagę, że komuniści niszczą i mordują każdą spójną grupę etniczną lub narodową, a zachowują nie mogące im zagrozić drobne kultury regionalne wyróżniające się tańcem czy ubiorem. W przypadku Rosji były więc czystki Ukrainy poprzez dwukrotny wielki głód, prześladowania oraz inne działania opresyjne. Obecnie mamy kolejną tego odsłonę. W takie działania Moskwy wpisuje się też tzw. „Akcja Polska”, rozpoczęta z rozkazu Stalina, kiedy przed II wojną światową w latach 1937-38 wymordowanych zostało około 100 000 Polaków mieszkających na Kresach, a niektóre źródła podają, że ta liczba naszych zamordowanych rodaków mogła sięgnąć nawet 200 000 ofiar.

„Ustalenia te budzą poważne obawy, czy polityka Pekinu w Xinjiang pod fundamentalnymi względami może być określona jako demograficzna kampania ludobójstwa” – pisze w swoim raporcie Zenz, cytowany przez National Geographic.

Chiny najpierw miały politykę jednego dziecka, co w ich przypadku należy rozumieć, że pozostałe przy życiu urodzone najczęściej zabijano, zmuszano kobiety do aborcji lub nawet mordowano ciężarne na terenach biedniejszych, gdzie łatwo takie zbrodnie ukryć. Kolejnym elementem są zbrodnicze praktyki w odniesieniu do Ujgurów. Dalej mieliśmy do czynienia z totalitarnym zamordyzmem przy pandemii COVID-19, kiedy to całe bloki były odseparowywane od świata, a ludzie zaspawywani w swoich mieszkaniach bez możliwości wyjścia na zewnątrz w celu zdobycia pożywienia i picia i środków do życia.

Warto więc może przy tej okazji postawić sobie pytanie, czy tzw. Państwo Środka, pozostające już od jakiegoś czasu pod pełną władzą komunistów, nie stało się jednym z centrów globalnej cywilizacji śmierci? A jeśli tak, to czy przy nadarzającej się okazji słabości komunizmu lub któregoś z przywódców, Ujgurzy i inne mniejszości etniczne, nie skorzystają z tego, żeby – jak miało to miejsce w przypadku helotów i Spartan - pomóc przeciwnikom chińskich tyranów w obaleniu ustroju komunistycznego, który zapewnia panowanie jedynie wąskiej grupie ludzi opętanych na punkcie władzy?

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo