Wspieraj wolne media

Amerykańska edukacja seksualna w pigułce. Szokujące wyznanie proaborcjonistów. "Chodziliśmy do szkół, by uczyć bezpiecznego seksu ze świadomością, że pewien procent dziewcząt później dokona aborcji"

2
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Unsplash

Ostatnio pewna była proaborcjonistka wyznała prawdę o edukacji seksualnej w amerykańskich szkołach. Cel był jasny: zdeprawować dziewczynki, ale i chłopców i wpoić im zasadę o aborcji. Nastolatki były dla pracowników i wolontariuszy organizacji planowania rodziny łatwym łupem i dobrymi klientami.

Joan Appleton pracowała w jednej z klinik aborcyjnych. Miała doświadczenie medyczne. Jako feministka walczyła o wdrażanie idei wolności wyboru.

Mocno wierzyłam w prawo do wyboru i mogłam wcielać swoje przekonania polityczne w życie - powiedziała na łamach włoskiego magazynu "Notizie ProVita & Famiglia" Joan Appleton.

Joan włączała się w realizację politycznych postulatów swojego środowiska. Zaczęła współpracę z Planned Parenthood, które w ramach kompleksowej opieki nad kobietami, prowadziło również zajęcia z edukacji seksualnej. Jak mówi, pracownicy mieli świadomość, że rozdawanie środków antykoncepcyjnych to znaczne zyski dla klinik.

Dystrybuowaliśmy tabletki o niskiej zawartości estrogenu z 30 proc. wskaźnikiem niepowodzenia. W ten sposób 30 proc. kobiet mogło do nas wrócić, aby poddać się aborcji. Nie mówiliśmy też, że jeśli dziewczyna zażyje antybiotyk, reakcja chemiczna między tabletką antykoncepcyjną a antybiotykiem sprawia, że antykoncepcja staje się bezużyteczna: a więc kolejne 20 proc. wróci do nas - opowiedziała kobieta.

Jak podkreśla była pracownica Planned Parenthood, wszyscy pracownicy mieli świadomość tej strategii.

Chodziliśmy do szkół, aby uczyć bezpiecznego seksu ze świadomością, że będziemy zachęcać do wczesnych stosunków seksualnych, a pewien procent dziewcząt będzie później dokonywać aborcji. Inny procent mężczyzn i kobiet będzie szukać leczenia chorób przenoszonych drogą płciową - podkreśliła.

Czytaj więcej: Nielegalny biznes w greckiej klinice in vitro. Co najmniej 182 kobiety zostały poszkodowane. Skomplikowany system adopcyjny w Grecji

Co wpłynęło na jej decyzję o porzuceniu pracy dla giganta aborcyjnego w Stanach Zjednoczonych?

Jak mówi Joan, przyszedł moment, że nie mogła już dłużej oszukiwać młodych ludzi. Innym impulsem było uświadomienie sobie współsprawstwa w morderstwach dzieci w aborcji. Asystowała wówczas przy aborcji.

Kiedyś oglądałam "Niemy krzyk", ale nie zrobił na mnie wrażenia. Dla mnie to była to wówczas tylko propaganda ruchów pro-life. Jednak pewnego dnia zobaczyłam na usg, jak dziecko próbowało uciec od narzędzi chirurgicznych. Widziałam, jak otwiera usta. Temu co zobaczyłam na własne oczy nie mogłam zaprzeczyć - wyznałą nawrócona pielęgniarka.

Źródło: marsz.info, provitaefamiglia.it

Sonda
Wczytywanie sondy...
2
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo