Cenckiewicz ujawnia sekrety konfidentów SB aktywnych w życiu politycznym III RP. Konfidentami mieli być między innymi Witold Kieżun i arcybiskup Stanisław Wielgus
Nakładem wydawnictwa LTW ukazał się wybór tekstów doktora Sławomira Cenckiewicza „Agentura”. Sławomir Cenckiewicz autor pracy, którą czyta się niczym najlepszą powieść sensacyjną, jest od 2016 roku dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego (w skład którego wchodzi Centralne Archiwum Wojskowe), był w latach 2016–2021 członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, w latach 90. XX wieku był redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Zawsze wierni” wydawanego przez tradycjonalistyczne Bractwo Świętego Piusa X, przez wiele lat pracował w IPN (pracę stracił za opisanie współpracy Lecha Wałęsy z SB). W 2006 został powołany przez ministra obrony narodowej Radosława Sikorskiego (kiedy ten był w PiS) na stanowisko przewodniczącego Komisji ds. Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Opublikował pond 200 prac naukowych.
Jednym z konfidentów bezpieki opisanych przez Cenckiewicza był będący autorytetem dla środowisk patriotycznych, przedwojenny działacz Stronnictwa Narodowego, żołnierz AK, powstaniec warszawski, zesłaniec do rosyjskich łagrów, tajny współpracownik SB „Tamiza”, profesor Witold Kieżun. Profesor Kieżun według Cenckiewicza miał współpracować z SB w latach 1973-1980, donosić na wielu ludzi, po 1956 robić karierę w Narodowym Banku Polskim (zapewne dzięki swoim relacjom z bezpieką, jakie miał już od lat 50), działać we władzach powołanego do życia przez komunistów Stronnictwa Demokratycznego, od 1946 w ZBOWiD, wykładać w Wyższej Szkole Nauk Społecznych Komitetu Centralnego PZPR.
Licząca 900 stron teczka profesora Kieżuna ukazuje, w opinii Cenckiewicza, że SB wykorzystała jego egocentryzm, profesor donosił na mnóstwo ludzi, mówił z własnej inicjatywy dużo więcej, niż SB chciała wiedzieć, był przekonany o wyższości ustroju socjalistycznego nad kapitalizmem, deklarował lojalność wobec PZPR i PRL (którego ustrój uznawał za demokratyczny), prócz donosów wykonywał dla SB analizy, w których proponował jak dezintegrować wrogie środowiska, przypisywał żydowskie pochodzenie np. Jadwidze Staniszkis (córce szefowej Sekcji Kobiecej ONR Marii Staniszkis i Witolda Staniszkisa wiceszefa Ruchu Narodowo Radykalnego Falanga). Donosy Kieżuna na Chrzanowskiego miały pozwolić bezpiece na stworzenie portretu psychologicznego figuranta, który został wykorzystany do rekrutacji go na konfidenta komunistycznej bezpieki.
Sławomir Cenckiewicz w swoim tekście o profesorze Kieżunie (z wykształcenia prawniku, nie ekonomiście) opisał doskonałe relacje profesora z władzami komunistycznymi, propagowanie przez niego komunizmu w gospodarce, docenienie ze strony komunistycznych władz dla profesora nie tylko wyrażające się w jego karierze zawodowej, ale i przywileju licznych wyjazdów zagranicznych – profesor od 1955 do 1981 roku wyjeżdżał za granicę 26 razy, w tym na zachód 17.
Z tekstu Cenckiewicza o Kieżunie można się dowiedzieć, że profesor został powołany do organizującej komunistyczną farsę pseudowyborczą Państwowej Komisji Wyborczej w 1958 roku – instytucja ta głosiła, że frekwencja wynosiła 98,87%, a jedyny blok wyborczy (podporządkowany komunistom) dostał 99, 52% głosów.
Sławomir Cenckiewicz w swoim artykule wypomniał Piotrowi Gontarczykowi i tygodnikowi „Sieci”, że ci bronili czci profesora.
W swych artykułach Cenckiewicz opisał też współpracę z komunistyczną bezpieką arcybiskupa Stanisława Wielgusa, który w swoich wspomnieniach, krytykował Żołnierzy Wyklętych, lustracje (w wywiadzie dla Gazety Wyborczej miał chwalić gazetę Michnika za walkę z lustracją), dekomunizacje, działalność IPN, pamięć o katastrofo smoleńskiej. SB miała rozpocząć relacje z Wielgusem, gdy był on młodym kapłanem – do kontaktów z bezpieką arcybiskup się przyznał, usprawiedliwiając kontaktowanie się z bezpieką tym, że chciał wyjeżdżać za granicę.Sprawa współpracy arcybiskupa została nagłośniona, gdy miał on zostać metropolitą warszawskim. Wielgus twierdził, że nie chciał tej nominacji i informował nuncjusza o swoich relacjach z bezpieką.
Sławomir Cenckiewicz w swej pracy opisał też takich konfidentów bezpieki jak Lech Wałęsa, Wiesław Chrzanowski, promowany jako autorytet przez „Gazetę Wyborczą” ksiądz Michał Czajkowski (który donosił na SB na księdza Jerzego Popiełuszkę), Wojciech Jaruzelski, wieloletni publicysta „Gazety Wyborczej” specjalizujący się w krytyce lustracji Lesław Maleszka, i wielu innych.