Bąkiewicz: Będę ze wszystkich sił działał dla ojczyzny i narodu [NASZ WYWIAD]
Rozmowa z Robertem Bąkiewiczem, reprezentującym Suwerenną Polskę Zbigniewa Ziobry kandydatem z ostatniego miejsca listy PiS w okręgu radomskim.
- Zobacz także: Jakub Banaś został przez prezesa NIK wysłany do Konfederacji? Nie chce koalicji z PiS. "Ja do tego nie dopuszczę"
Skąd pomysł na kandydowanie do Sejmu?
To konsekwencja moich wieloletnich działań społecznych w stowarzyszeniach i fundacjach. Tematy, które wtedy podejmowałem były tematami ważnymi społecznie i politycznie. Doszedłem jednak do wniosku, że dotarłem do końca możliwości, które dają organizacje pozarządowe i żebym mógł zrobić więcej muszę mieć konkretne narzędzia polityczne. Bycie posłem takie możliwości daje. Kolejnym powodem jest to, w jakim miejscu znalazła się Polska, Europa i świat. Dochodzi do geopolitycznych wstrząsów, wybuchają nowe konflikty zbrojne. Nasz region jest zagrożony ze strony Rosji. Z drugiej strony mamy liczne zagrożenia ekonomiczne, gospodarcze, instytucjonalne ze strony Niemiec, które wykorzystując instytucje Unii Europejskiej chcą budować superpaństwo, w którym to oni będą liderem. Ta zmiana będzie prowadziła do likwidacji państw narodowych. W Sejmie będę mógł walczyć o naszą suwerenność i niepodległość. Chciałbym, żebyśmy stali się ważnym graczem na arenie europejskiej. Mam nadzieję, że mam w tym zakresie coś do udowodnienia Polakom i do zrobienia dla Polski.
Może lepiej byłoby walczyć o polską suwerenność z ramienia Konfederacji lub Polska Jest Jedna?
Ugrupowanie Polska Jest Jedna nie do końca znam, wiem, że jest to stosunkowo nowy podmiot na polskie scenie politycznej. Natomiast Konfederacja chce wywrócić stolik, zdestabilizować Polskę w chwili zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa. Możemy użyć pewnej analogii do osiemnastego wieku, kiedy traciliśmy niepodległość. Mieliśmy wtedy ośrodki władzy, które może nie były idealne, ale jednak chciały zachować niepodległe państwo, a ze względu na awanturnictwo i prywatę niestety nie mogły tego zrobić. Z Konfederacją różnię się także ze względu na proponowaną przez to ugrupowanie politykę społeczną, o czym wielokrotnie już mówiłem publicznie. Suwerenna Polska, element Zjednoczonej Prawicy jest w mojej ocenie podmiotem, który najlepiej realizuje politykę suwerennościową i dba o polską rację stanu.
Jak Pańską decyzję o kandydowaniu przyjęły środowiska związane z Marszem Niepodległości?
Część środowiska narodowego przyjęła to bardzo pozytywnie, pozostali – raczej negatywnie.
Sam marsz nie jest zagrożony?
Sądzę że nie. Marsz nie należy do mnie. Nie należy i nie powinien należeć do żadnej partii ani polityka. To wspólne dobro, dobro narodowe, które jest dużo szersze, niż całe środowisko narodowe. Idą w nim socjaliści, zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, innych ugrupowań, również skrajnie prawicowych. Całe pokolenia, rodziny, ludzie o różnych poglądach i doświadczeniach życiowych, liberałowie. Wszystkim przyświeca jedno kryterium – niepodległego i suwerennego państwa. I tak powinno pozostać.
Zbudował Pan wyjątkowe, patriotyczne platformy medialne, portal i telewizję. Nie lepiej było tworzyć media i pozostać krytycznym wobec władzy?
Krytykować jest łatwiej. Trudniej wziąć odpowiedzialność za realne budowanie przyszłości Polaków. Jestem to winien mojej ojczyźnie. Proszę pamiętać, że poza tworzeniem mediów, na poziomie społecznym, miałem wpływ na politykę. Chociażby poprzez inicjatywę Stop 447. Zająłem jasne stanowisko także w kwestii obrony polskich dzieci przed rewolucją gender, która pozwala dowolnie definiować własną płeć, co niesie za sobą ogromne skutki społeczne. Dobitnie wypowiadałem się także w obronie polskiej energetyki. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że za chwilę nie będziemy mogli sami podejmować decyzji o państwie, ustalenia będą zapadały w Berlinie. Nie zgadzam się z tym, a w moim mniemaniu, najskuteczniej będę mógł walczyć o naszą wolność i samostanowienie w Sejmie RP.
Ile godzin dziennie Pan pracuje?
Podczas kampanii wyborczej osiemnaście godzin na dobę, czasami nawet dwadzieścia. Cenię sobie osobisty kontakt z wyborcami, każdą rozmowę i uściśniętą dłoń – to bardzo angażujące, ale i motywujące do dalszych działań dla Polski. Normalnie pracuję około dwunastu godzin dziennie. Jestem zmęczony, ale mniej, niż myślałem. Mógłbym jeszcze z miesiąc wytrzymać. Nie wiem, czy wytrzymała by za to moja rodzina, która w tej chwili ma mnie bardzo mało.
Moim zdaniem jedno łączy Pana z Jarosławem Kaczyńskim, olbrzymia fala hejtu od ludzi, którzy Pana nie znają, nic o Panu nie wiedzą. Jak radzi sobie Pan z tą falą złośliwej niechęci?
Przyzwyczaiłem się. Nie biorę tego bardzo osobiście. Uważam, że duża część krytykujących jest zwyczajnie zmanipulowana. Myślę nawet, że nie mają złych intencji, chociaż często jest to, delikatnie mówiąc, brutalny atak. Winą obarczam nie tych ludzi, ale ośrodki, które o tym decydują. Głównie niektóre media, ale również grupy polityczne związane ze sporem wewnątrz środowiska narodowego. Przedstawiają mnie w nieprawdziwym świetle. Atak z mojego środowiska, ludzi, z którymi dzielę idee jest najbardziej bolesny. Tym bardziej, że nieuprawniony.
Jeden z Pana postulatów to ograniczenie wsparcia dla Ukraińców. Proszę wyjaśnić, jak miałoby to wyglądać?
Powinniśmy przedefiniować zakres pomocy. Udzielać środki tylko wtedy, gdy są potrzebne do przeżycia. Gruntownie zastanowić się, komu dajemy na przykład 500+. Jeśli chodzi o pomoc socjalną, to polskie państwo powinno dbać głównie o Polaków. Tym bardziej, że widzimy, jak dzisiaj dziękują nam za to władze ukraińskie. Warto zastanowić się, jak pomagać. Na pewno nie może to być rozdawnictwo. Kolejną kwestią jest sposób przyznawania obywatelstwa obcokrajowcom. Moim zdaniem mamy zbyt liberalne prawo w tym zakresie. Konieczne jest przemyślenie na nowo wszelkich regulacji migracyjnych w naszym kraju.
Jak ważny jest dla Pana polski mundur, jego etos? Czy ten etos jest wystarczająco dobrze chroniony przez prawo?
Moim zadaniem w parlamencie będzie obrona honoru polskiego żołnierza, policjanta, służb i funkcjonariuszy. Uważam, że ten etos powinien zostać jak najszybciej odbudowany. Pogardliwe działania wymierzone w polski mundur, choćby podczas wojny hybrydowej z Rosją i Białorusią pokazały, że w tym zakresie jest wymagane zaostrzenie przepisów. Musimy zadbać o silne morale służb mundurowych bo tylko z takim, w chwili próby każdy z jej przedstawicieli zda egzamin z patriotyzmu.
Pięknie Pan to powiedział, w chwili próby. Czy w takiej chwili i Pan założy mundur i będzie bronił Polski?
Jestem do tego gotowy. Uważam, że każdy mężczyzna powinien brać na siebie odpowiedzialność za obronę kraju. Wszystkim, którzy od takiej odpowiedzialności uciekają należy się od społeczeństwa znamię tchórza.
Obiecuję, że gdy dostanę się do Sejmu to...
Będę ze wszystkich sił działał dla ojczyzny i narodu. Sprzeciwię się wszelkim rewolucjom obyczajowym, jeśli ktoś będzie chciał narzucić nam rozwiązania sprzeczne z tradycyjnymi. Zmienić na przykład definicję małżeństwa, czyli sakramentu jednej kobiety z jednym mężczyzną.
Jak zachowa się Pan, gdy w przyszłym Sejmie przyjdzie czas na głosowanie, w sprawie, w której będzie Pan miał inne zdanie, niż koledzy i koleżanki z klubu?
W kwestiach moralnych będę zawsze głosował zgodnie ze społeczną nauką Kościoła Katolickiego. W kwestiach – nazwijmy to taktycznych – będę głosował tak, jak głosuje mój klub. Chcę być lojalny. Chyba, że dojdzie do sytuacji diametralnej zmiany, zdrady racji stanu. Nie spodziewam się jednak tego.
Zapowiada Pan walkę z tzw. układem Radomskim. W przyszłym Sejmie chce Pan walczyć z największymi aferami? Widziałby się Pan w Ministerstwie Sprawiedliwości, na przykład u boku Zbigniewa Ziobry?
To pytanie do osób, które będą decydowały o kształcie Rządu. Ja taką osobą nie jestem. Wywieram wpływ na życie społeczne, natomiast nie jestem decydentem. Potrzebuję większego doświadczenia. Muszę jeszcze wielu rzeczy nauczyć się od bardziej doświadczonych w polityce kolegów. Wiedzę przyswajam szybko i chętnie, ale potrzebuję czasu. Z drugiej strony chciałbym – oczywiście - zajmować na tyle ważne stanowisko, które dałoby mi narzędzia do skutecznej pracy dla obywateli i kraju.