Aktywiści klimatyczni zakłócili spokój niedźwiedzia z Bieszczad, "prowokując dramatyczną sytuację, której stali się uczestnikami"
Mężczyzna został ciężko ranny po ataku niedźwiedzia w Bieszczadach. Okazało się, że to ekoaktywiści sprowokowali gawrującego drapieżnika. Sprawa została zgłoszona na policję.
- 12 listopada we wsi Hulskie w Bieszczadach niedźwiedź zaatakował 56-letniego mężczyznę, który był na spacerze.
- Nadleśnictwo uważa, że atak nastąpił z winy działających na tym terenie aktywistów, którzy naruszyli spokój zwierzęcia.
- Leśnicy o całym zdarzeniu powiadomili policję.
- Zobacz także: Natalia Janoszek powraca w nowym show. Dziennikarka TVN jest wyraźnie zniesmaczona. "Zdesperowana, pozbawiona talentu patocelbra"
12 listopada w nieistniejącej wsi Hulskie w Bieszczadach niedźwiedź zaatakował 56-letniego mężczyznę. Pierwsi na miejsce dotarli ratownicy z bieszczadzkiego GOPR, pomagali im strażacy z OSP.
Mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Krośnie, który przekazał, że 56-latek ma rany szarpane i kąsane twarzoczaszki, a także ramienia oraz pleców. Jego stan jest stabilny.
Oświadczenie Nadleśnictwa Lutowiska
Jak podał portal Nowiny24.pl, Nadleśnictwo Lutowiska opublikowało oświadczenie w sprawie ataku niedźwiedzia. Napisano w nim, że drapieżnik zaatakował mężczyznę niedaleko monitorowanej przez nich gawry.
Nadleśnictwo wyjaśniło, że zimowe legowisko niedźwiedzia zostało zlokalizowane w styczniu 2023 r. Wówczas nie stwierdzono bytowania w nim zwierzęcia. Od kwietnia, czyli po okresie gawrowania prowadzono w tej okolicy prace hodowlane, wyłączając z nich okolice samej gawry.
W sierpniu tego roku otrzymaliśmy pismo od Inicjatywy Dzikie Karpaty i Fundacji Siła Lasu, o konieczności natychmiastowego wstrzymania wszelkich zabiegów gospodarki leśnej w tym wydzieleniu leśnym. Jednocześnie w sierpniu do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wpłynął wniosek od aktywistów o utworzenie strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania niedźwiedzia - czytamy w oświadczeniu.
Leśnicy zgodnie z zaleceniami do 31 października zakończyli prace w tym wydzieleniu, powiesili też fotopułapkę, która miała monitorować okolicę gawry.
Czytaj także: Amerykański profesor i prawnik nie wytrzymał. Zabił dwóch ekoterrorystów
Ekoaktywiści sprowokowali niedźwiedzia
Nadleśnictwo Lutowiska wyjaśniło w oświadczeniu, że aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty wiedzieli o tym, że trwa procedura w sprawie utworzenia strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania niedźwiedzia.
W oświadczeniu czytamy, że to ekolodzy 12 listopada naruszyli spokój drapieżnika, “prowokując dramatyczną sytuację, której stali się uczestnikami”.
Nadleśnictwo Lutowiska o całym zdarzeniu powiadomiło Policję i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
Źródło: nowiny24.pl