31 lat temu Korwin zgłosił uchwałę lustracyjną
28 maja 1992 ówczesny poseł i prezes Unii Polityki Realnej Janusz Korwin-Mikke zgłosił uchwałę lustracyjną. Propozycja Korwina zyskała akceptację posłów. Uchwała zobowiązywała ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza, by do 6 czerwca 1992 poinformował sejm „na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów i posłów; do 2 miesięcy – sędziów, prokuratorów i adwokatów oraz do 6 miesięcy – radnych gmin i członków zarządów gmin – będących współpracownikami UB i SB w latach 1945–1990” – uchwała nie dotyczyła agentów WSW (późniejszej WSI).
Kiedy Macierewicz nieporadnie starał się zrealizować uchwałę lustracyjną, rząd Olszewskiego został zlikwidowany przez (partie środowiska Gazety Wyborczej) Unię Wolności, partie Tuska KLD, PPG, KPN i PSL Waldemara Pawlaka – wspieranych przez tajnego współpracownika SB Bolka, czyli prezydenta Lecha Wałęsę. Tym samym uniemożliwiono Polakom poznanie, kto był konfidentem bezpieki, gdy taką wiadomość miała Rosja, co wykorzystywała do swojej antypolskiej działalności.
Za nieoczekiwanie zgłoszoną uchwałą lustracyjną Korwina głosowało 186 posłów (KPN, ZChN, PC, NSZZ „Solidarność”, PSL-PL, PChD, UPR), przeciw 15, a 32 wstrzymało się (głównie SLD). Posłowie UD bezskutecznie usiłowali nie dopuścić do podjęcia uchwały przez zerwanie kworum.
4 czerwca 1992 Antoni Macierewicz przedstawił sejmowi listę osób zarejestrowanych jako agenci SB i UB. Wbrew uchwale nie było na niej nazwisk wojewodów, sędziów i prokuratorów. Na liście Macierewicza znalazł się prezydent RP Lech Wałęsa, marszałek sejmu i kolega partyjny Macierewicza z ZChN marszałek sejmu Wiesław Chrzanowski, parlamentarzyści prawie ze wszystkich ugrupowań, szefa doradców premiera Olszewskiego, dwóch konstytucyjnych ministrów oraz 6 wiceministrów z rządu Olszewskiego.
O tym, kim byli tajni współpracownicy SB, można się dowiedzieć z pracy pod redakcją Filip Musiał „Podręcznik bezpieki, teoria pracy operacyjnej SB w świetle wydawnictw resortowych MSW PRL (1970-1989)” wydanej [przez IPN i Towarzystwo Naukowe "Societas Vistulana. Praca Filipa Musiała oparta została na podręcznikach używanych w trakcie szkoleń przez bezpiekę i na podstawie prac dyplomowych Szkoły Oficerskiej MSW imienia Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie.
TW
Tajni Współpracownicy byli podstawowym i najbardziej efektywnym środkiem pracy operacyjnej. TW werbowano ze środowiska uznanego za wrogie. TW nie tylko donosili, aktywnie zbierali informacje, wykonywali zadania zlecone przez SB (dezinformowali, dezintegrowali, inspirowali, skłócali), ale i podejmowali inicjatywę, by wpływać na bieg wypadków.
TW inwigilowali grupy objęte i nieobjęte sprawami operacyjnymi, służyli SB do inspirowania i dezinformowania grup lub osób. TW realizowali działania wywiadowcze i kontrwywiadowcze. TW wykrywali i przeciwdziałali działalności osób i środowisk antysystemowych, uzyskiwali dokumenty i przedmioty niedostępne dla SB, poszukiwali osoby ukrywających się, donosili na osoby i środowiska, informowali o nastrojach społecznych, kontrolowali wyznaczone osoby, wywoływali konflikty, oczerniali wskazane przez SB osoby, inspirowali wskazane osoby do działania lub do zaniechania działań, zbierali dowody do procesów, kreowali swoją legendę operacyjną, walcząc z systemem.
SB uzależniała od siebie TW. Z TW SB utrzymywała aktywny i systematyczny kontakt. Najważniejsze były osobiste kontakty TW z funkcjonariuszem prowadzącym. W trakcie kontaktów z SB TW tracił opory psychiczne przed donoszeniem. Kontakty z TW zachowywano w tajemnicy.
SB chroniła TW przed dekonspiracją. Dane TW ukryte były przed innymi pracownikami SB, znał je tylko jeden funkcjonariusz prowadzący. SB TW przekazywała tylko takie informacje, jakie były TW niezbędne do wykonania zadania.
SB kontrolowała pracę TW poprzez: analizę donosów, obserwacje, zadania kontrolowane, analizę pracy TW. Każdy donos poddawano weryfikacji. Bardzo szybko wykrywano, gdy TW kłamał (nieprawdziwe donosy automatycznie weryfikowały się podczas pracy operacyjnej). SB badała, dlaczego donos był nieprawdziwy, czy TW został wprowadzony w błąd, czy sam świadomie kłamał. SB nadzorowała pracę TW poprzez: programowanie i planowanie działań TW, wdrażanie do współpracy TW, motywowanie do pracy TW, szkolenie TW, kontrolowanie TW, organizowanie pracy TW, zachowywanie tajemnicy przez TW.
SB chroniła TW przed odpowiedzialnością karną (nazywano to wyprowadzaniem) i wykorzystywała procesowo dokumenty zdobyte przez TW. Donosy TW były też weryfikowane przez SB, tak by SB mogła ocenić jakie wynagrodzenie należy się za donoszenie i nie płacić za bezwartościowe donosy. Wynagrodzeniem za donosy była: pomoc w karierze, prezenty, gotówka. Wynagrodzenie pozwalało TW uzależnić od SB. SB zwracało TW wszelkie koszty. SB wychowywała (indoktrynowała) TW. Teczka personalna TW zawierała charakterystykę TW i opis działalności TW.
SB starała się kończyć współpracę z TW w miłej i przyjaznej atmosferze (by TW był skłonny, gdy zajdzie taka potrzeba ponownie rozpocząć współpracę). Powodem zakończenia współpracy była: choroba, wiek, wyprowadzenie TW ze sprawy (po aresztowaniu środowiska, na które donosił, zazwyczaj SB nie dopuszczała, by TW popełnił przestępstwo, w ramach wyprowadzania SB zmieniała TW miejsce zamieszkania), zerwanie współpracy (z powodu amnestii, przedawnienia się przestępstwa, gdy materiały kompromitujące się zdezaktualizowały w wyniku zmiany sytuacji życiowej lub zmian obyczajowych). Po zabójstwie ks. Popiełuszki wielu TW odmówiło dalszej współpracy.
Werbunek
Werbunek TW poprzedzony był przez proces doboru kandydata, obserwacji kandydata na TW w jego środowisku, weryfikacji, wywiadu środowiskowego (by nie werbować ludzi, którzy odmówią współpracy). Werbunek był warunkowany odpornością kandydata na stres i posiadaniem predyspozycji do bycia TW. Werbunek przeprowadzano stopniowo, poznając kandydata na TW, jego środowisko i zdolności. W werbunku rzadko stosowano szantaż, za współpracę ofiarowano bezkarność albo uniknięcie ujawnienia materiałów kompromitujących. Jednak odmowa współpracy nie skutkowała ujawnieniem materiałów kompromitujących, SB nie chciała ujawniać metod swojej pracy. Szantaż był stosowany rzadko — bo był nieskutecznym, przemoc rodziłła opór. Przy szantażu TW musiał podpisać zobowiązanie do współpracy. Najlepsze efekty przynosiła dobrowolna zgoda na współpracę z SB motywowana: politycznie, chciwością, żądzą wrażeń i chęcią zemsty. Przy dobrowolnym podjęciu współpracy TW mógł nie podpisywać zobowiązania (gdyby podpisywanie zniechęcało go do współpracy).
W werbowaniu stosowano werbunek pozornie dla innego celu (TW mieli początkowo obiekcje, by donosić na swoich przyjaciół, zaczynał więc od donoszenia na zakład pracy, a potem się rozkręcał). Werbowano za jednym razem lub stopniowo (by zredukować uprzedzenia kandydata na TW wobec SB). Szczególnie pracowicie i z wielką delikatnością werbowano duchownych, księży przekonywano, że kontakty z SB w tajemnicy nie są współpracą, że SB nie ma na celu zdobycie informacji, lecz swobodne wzajemne poznanie postaw i opinii, że współpraca ułatwia porozumienie i nie narusza interesów Kościoła.
Podczas werbunku funkcjonariusz posługiwał się erystyką i retoryką (w których był szkolony), swoje słownictwo i argumentacje dostosowywał do kandydata, stwarzał atmosferę przyjaźni, życzliwości i szczerości. Przekaz informacyjny funkcjonariusza był pełen pozytywnych treści. Funkcjonariusz ukazywał sens i potrzebę współpracy z SB, możliwość realizacji celów życiowych dzięki współpracy z SB.
Współpraca
TW przekazywali donosy bezpośrednio funkcjonariuszowi prowadzącemu lub za pośrednictwem skrzynek kontaktowych znajdujących się na trasie często pokonywanej przez TW. Wszystkie kontakty SB dokumentowała.
Donosy trafiały do teczki TW. Z donosów dokonywano wielokrotnie odpisów, które trafiały do wszystkich teczek spraw, których dotyczyły (dzięki czemu dziś IPN może zrekonstruować działalność agenturalną TW). Donosy TW mógł spisać przed spotkaniem z funkcjonariuszem prowadzącym, w trakcie spotkania, podyktować funkcjonariuszowi, nagrać relacje podczas spotkania. Funkcjonariusz mógł też spisać notatkę po spotkaniu. SB bardziej ceniła donosy spisane przez TW, bo pozwalało to uniknąć przekręcenia relacji przez funkcjonariusza.
Donos zawierał: pseudonim TW, nazwisko funkcjonariusza prowadzącego, dane o miejscu i czasie spotkania, treść relacji, informacje czy relacja ze słyszenia, informacje o zachowaniu TW, wynagrodzeniu dla TW, zadaniach dla TW oraz uwagi zwierzchnika funkcjonariusza prowadzącego po lekturze. Zakazane było robienie odpisów z fałszywych donosów.
Represje
Od 1956 bezpieka zrezygnowała z masowych represji jako podstawowego narzędzia swojej działalności. W latach 70 i 80 SB stosowała profilaktykę (głęboką infiltrację i dywersje we wrogich grupach) i punktowe represje.
SB pozwalała na działalność opozycyjną, by móc lepiej rozpoznać i infiltrować opozycje.
SB stosowała szereg metod śledczych: obserwacje aresztowanego figuranta, agenturę pod celą (współwięźniowie byli agentami SB), przeszukania celi, podsłuch i podgląd celi, kontrola korespondencji. Najokrutniejszymi były pobicia i psychomanipulacja.
Do przesłuchań SB przygotowywała się staranie, zbierała informacje o zatrzymanym, planowała krok po kroku przesłuchanie, obserwowała zatrzymanego i tworzyła jego portret psychologiczny. Funkcjonariuszy szkolono w rozpoznawaniu i przeciwdziałaniu taktykom obronnym stosowanym przez zatrzymanych. SB zarzucała przesłuchiwanego informacjami, by go zdekoncentrować, wmawiała przesłuchiwanemu, że resort ma dowody obciążające jego, zaskakiwała przesłuchiwanego. SB starała się wydobyć informacje: przekupując przesłuchiwanego, kulminując stres u przesłuchiwanego w czasie przesłuchania.
SB stosowała następujące metody przesłuchiwania: wszechwiedzę o przesłuchiwanym (SB sugerowała przesłuchiwanemu, że wiedza o jego życiu prywatnym świadczy też o wiedzy resortu na temat jego działalności opozycyjnej), perswazji (celem była częściowa zmiana nastawienia przesłuchiwanego, ukazanie przesłuchiwanemu, że interes resortu jest jego interesem, wzbudzenie w przesłuchiwanym poczucia winy, doprowadzenie do tego by przesłuchiwany obciążał innych), dawkowania dowodów (gdy przesłuchiwany nie chciał zeznawać, stopniowo pokazywano mu dowody), czołowego natarcia (od razu przesłuchiwanemu pokazywano wszystkie dowody), deprymacji (śledczy od razu reagował na kłamstwa przesłuchiwanego), pogrążania w sprzecznościach (śledczy pozwalał przesłuchiwanemu kłamać, tak by przesłuchiwany zgubił się we własnych kłamstwach), szczegółowych pytań (by obalać kłamstwa przesłuchiwanego), oddziaływania na uczucia przesłuchiwanego (manipulowanie emocjami, podpuszczanie), odtwarzania przebiegu zdarzeń (by przesłuchiwany pod wpływem wspomnień się załamał), wykorzystywania nieporozumień między podejrzanymi, natychmiastowego przesłuchania.
W czasie przesłuchania funkcjonariusz SB nawiązywał kontakt emocjonalny z przesłuchiwanym, odwoływał się do moralności przesłuchiwanego. Metody śledcze zależały od psychiki aresztanta (był to powód uważnej obserwacji zatrzymanego). Funkcjonariusze w czasie przesłuchań stosowali psychomanipulacje.
Akta SB
SB prowadziło swoją dokumentację skrupulatnie, bo tylko to pozwalało funkcjonariuszom na uniknięcie dekonspiracji i wpadek. Język akt SB był bardzo ścisły, by uniknąć pomyłek.
SB ewidencjonowała: TW, kandydatów na TW, właścicieli lokali kontaktowych, właścicieli mieszkań konspiracyjnych, skrzynki adresowe, martwe skrzynki adresowe, kandydatów na właścicieli lokali kontaktowych, sprawy operacyjnego sprawdzenia, sprawy operacyjnego rozpracowania, sprawy obiektowe, kwestionariusze ewidencyjne, osoby będące w zainteresowaniu SB, teczki kontrolne spraw, zasadzki, zakryte punkty obserwacyjne, postępowania przygotowawcze, których osoby dotyczyły postępowania przygotowawcze, osoby niepożądane w PRL, łączników, rezydentów, kandydatów na łączników, kandydatów na rezydentów, konsultantów, kandydatów na konsultantów, kandydatów na ekspertów, kontakty operacyjne, mieszkania konspiracyjne, fakty, zdarzenia, użyteczne operacyjnie materiały.
Ewidencja pozwalała SB na sprawne działanie, szybkie uzyskiwanie informacji. Dodatkowo kartoteki pozwalały wyszukiwać informacje dotyczące: zawodu, miejsca zamieszkania, miejsca pracy, wykształcenia (by znaleźć właściwego kandydata na tajnego współpracownika lub na lokal kontaktowy). Zebrane materiały były również opracowywane statystycznie. Najbardziej inwigilowaną grupą zawodową byli duchowni katoliccy — SB zakładała każdemu księdzu i każdej parafii osobną teczkę operacyjną.