Gen. Wroński: Działania Ukrainy wstępem do operacji, na którą wszyscy czekamy [NASZ WYWIAD]
"Mamy do czynienia z próbą wejścia w słabe punkty wojsk rosyjskich oraz źle lub słabo przygotowanego terenu do obrony" - mówił w Dniu na żywo w TVMN gen. bryg. pilot Dariusz Wroński, były dowódca wojsk aeromobilnych.
475 dzień wojny przynosi kolejne próby złamania rosyjskich pozycji. Czy obecna sytuacja na froncie ukraińskim jest kontrofensywą wojsk ukraińskich? A może należy na tę właściwą jeszcze poczekać?
"Bardzo dużo informacji przejawia się w mediach szerokiego nurtu. Jestem zdania, że te wszystkie działania, które obserwujemy, łącznie z postępowaniem do przodu ukraińskich sił na pewnych kierunkach, są wstępem do operacji, na którą wszyscy czekamy. Możemy wyjaśnić, dlaczego tak właśnie postrzegam tę sytuację. Faktyczną operację ofensywną, czyli działania, które mają pokazać, wręcz zdecydowane przełamanie pozycji obronnych wojsk rosyjskich trwają od dłuższego czasu. Niektórzy wskazują na datę rozpoczęcia 4 - 6 czerwca. Niemniej uważam, że jest to próbowanie wejścia w słabe punkty wojsk rosyjskich oraz źle lub słabo przygotowanego terenu do obrony. Działania obu stron wskazujące na formowanie zgrupowań, sił i środków, by trafić na słaby punkt przeciwnika, rozprzestrzeniają się na 400 kilometrach. Ten słaby punkt na pewno zostanie znaleziony" - mówił gen. Wroński.
Ostatecznym celem Ukrainy jest całkowite wyparcie Rosji z okupowanych terenów. Co na obecnym etapie będzie dla Ukrainy sukcesem?
"Ten sukces dopiero zostanie wykształcony w wyniku działań, które z całą pewnością mają zupełnie inny charakter, niż oglądaliśmy do tej pory. Głównie mówimy o uderzeniu w samo serce społecznej siły, która jeszcze drzemie w rosyjskich środowiskach. Obstawiam Krym - ten główny atak będzie prawdopodobnie odcięciem logistyki sił zaopatrzeniowych w rejonie południa, czyli pomiędzy Morzem Azowskim a Morzem Czarnym. Gdyby tak się stało - pogrąży to Rosjan w wierze, że jest jakaś siła będąca w stanie wygrać lub zdobyć cele, zakładane przez Rosję" - wskazywał gość Dnia na żywo.