Zmartwychwstanie Jezusa to fakt historyczny
Od ponad dwu tysięcy lat źli ludzi szerzą kłamstwa negujące zmartwychwstanie Jezusa, a nawet historyczność postaci mesjasza. Dziś wszelacy ateiści, racjonaliści i inni wyznawcy laicyzmu bezczelnie szerzą kłamstwa o tym, że Jezus był postacią fikcyjną. Celem sił wrogich naszej cywilizacji jest, poprzez zanegowanie historyczności postaci Jezusa i sprowadzenie Jezusa do mitu, zniszczenie podstaw kulturowych zachodniej cywilizacji zapewniającej nam wolność i dobrobyt, co umożliwi lewicy sprawne zniewolenie oraz wyzyskiwanie setek milionów ludzi.
W swej zdegenerowanej propagandzie racjonaliści głoszą, że Jezus nie istniał, bo: nie pisali o nim współcześni mu pogańscy pisarze, nie pozostawił po sobie dzieł, w przekazach o nim są elementy niezwykłe (postać Boga, anioły, cuda), przekazy o Jezusie są sprzeczne.
W rzeczywistości na fakt istnienie Jezusa jest dużo więcej dowodów historycznych niż na istnienie wielu innych, niebudzących kontrowersji, postaci opisywanych w książkach historycznych dotyczących starożytności. Dowodem na hipokryzje racjonalistów i innych negacjonistów istnienia Jezusa jest to, że nie negują oni faktu istnienie tych postaci ze starożytności, które są gorzej od Jezusa udokumentowanych, tylko akurat o wiele lepiej udokumentowanego Jezusa.
Niedorzeczność racjonalistycznej negacji historyczności postaci Jezusa opierającej się na tym, że Jezusa miało nie być, bo nie pisali o nim żyjący w tym czasie pogańscy pisarze, przejawia się w tym, że i inne ważne, i powszechnie uznawane za historyczne, postacie nie były opisywane przez pisarzy żyjących w tym samym czasie – np. nie opisano lidera wspólnoty w Qumran.
Fałszywy jest argument racjonalistów, że Jezus miał nie istnieć, bo historia o nim ma niezwykłe elementy – w rzeczywistości wiele życiorysów, opisanych przez pogańskich pisarzy, postaci, których istnienia nikt nie neguje, ma elementy niezwykłe – życie Homera miesza się mitami, jego matka miała być boginką, nie wiemy też na pewno czy przypisywane mu eposy Iliada i Odyseja były jego autorstwa.
Głupie jest też negowanie istnienia Jezusa z racji na to, że Jezus nie pozostawił po sobie żadnych pism. Podobnie jest i w wypadku Pitagorasa. Dodatkowo w przekazach o życiu Pitagorasa jest dużo niezwykłych elementów (miał zostać przysłany przez bogów, miał mieć boskie cechy). Również życie Talesa miała zawierać niezwykłe wydarzenia (nie przetrwały również jego pisma, a nawet nie wiemy, czy był autorem jakichś pism).
Racjonaliści głoszą, że Jezus nie istniał, bo pierwsze wzmianki o jego życiu powstały po jego śmierci. Jest to prawda, ale wykorzystywana przez racjonalistów do manipulacji. Kiedy pierwsze wspomnienia o Jezusie autorstwa pogańskich pisarzy powstały 100 lat po jego śmierci w II wieku, to czas między śmiercią sławnych ludzi ze starożytności a czasem, z którego pochodzą pierwsze wspomnienia o nich jakimi dysponujemy, jest dużo większy. Pierwsze wspomnienia o Pitagorasie, jakim dysponujemy, pochodzą z okresu 800 lat po jego śmierci (z III wieku naszej ery). Euklides zmarły w 265 roku przed naszą, my pierwsze wspomnienie o nim mamy 700 lat starsze z 450 roku naszej ery. Podobnie jest w wypadku wielu innych matematyków ze starożytności – właściwie to jest bardzo niewiele opisów postaci ze starożytności.
Brak wspomnień starożytnych pisarzy o Jezusie nie powinna nas dziwić, również dlatego, że działalność Jezusa miała miejsce na peryferiach, dotyczyła ludzi ubogich (których los nie miał jak zainteresować żadnego z pogańskich pisarzy), nie była spektakularna, i trwała krótko.
Możliwe, że kiedyś istniały jakieś wspomnienia o Jezusie pióra mu współczesnych, jednak jak oceniają historycy, do dziś nie przetrwało ponad 90% dokumentów z I wieku naszej ery. Wiele z nich zostało świadomie zniszczonych – np. rzymscy cesarze Wespazjan i Hadrian celowo zniszczyli wszelkie archiwa z Jerozolimy.
Brak relacji pisanych na bieżąco o życiu Jezusa wynika też z tego, że nie było komu pisać takich relacji – 90% populacji było analfabetami. Dodatkowo wrodzy chrześcijanom kronikarze nie pisali o chrześcijanach specjalnie, by słuch o nich zaginął i nikt o nich nie pamiętał (była to norma w starożytności – a i dziś media rządowe nie wspominały ani słowem o prawicowej opozycji). Starożytni pisarze nie pisali też o wydarzeniach politycznie niepoprawnych, bo byli zależni finansowo od władzy – np. przemilczali pożar Rzymu w I wieku naszej ery.
Historyczne badania nad postacią Jezusa rozpoczęły się w XVIII wieku. Motywem naukowców ateistów do ich podjęcia była chęć zanegowania istnienia historycznej postaci Jezusa, by był Jezus postrzegany tylko jako bohater mitu. Pierwotnie wrogo nastawieni do Kościoła katolickiego naukowcy usiłowali na gruncie nauki zanegować nauczanie katolickie, nie przyniosło to oczekiwanych przez ateistów skutków.
Kolejny nurt pojawił się w nauce w XX i twierdził, że nie da potwierdzić historycznej postaci Jezusa. Obecnie, choć występują wszystkie trzy nurty, najpopularniejszy jest nurt analizujący kontekst kulturowy, w którym żył Jezus Chrystus.
Tak wielu badaczy, od tak długiego czasu bada postać Jezusa, że nie można liczyć na jakieś sensacyjne odkrycia. Rzekome sensacje kreowane przez media, mające na celu negowanie nauczania Kościoła katolickiego, zazwyczaj nie mają zaplecza naukowego i są hucpami.
Ewangelie zostały napisane 40 lat po śmierci Jezusa, około roku 70 naszej ery, na podstawie czasami różniących się relacji i wspomnień różnych świadków wydarzeń. Dowodem na to, że nie są one elementem mistyfikacji, jest to, że jak zeznania składane przed sądem przez świadków mają niespójności i zawierają różnice chronologiczne – fałszywe uzgodnione świadectwa w procesie sądowym rozpoznawane są właśnie przez to, że są identyczne i niczym się nie różnią.
Tylko Jezus Chrystus i Aleksander Wielki są opisani w tylu źródłach z epoki po swojej śmierci. Aleksander Wielki miał kilku swoich oficjalnych biografów. Co ważne i ich świadectwa są ze sobą sprzeczne – czterech biografów twierdzi, że Aleksander rozciął węzeł Gordyjski, piąty, że cierpliwie go rozplątał. Podobne nieścisłości jak w Ewangeliach są też w relacjach o innych postaciach tego okresu np. w relacjach dotyczących cesarza Tyberiusza. Dowodem na prawdziwość relacji są właśnie takie nieścisłości i różnice, ukazujące, że autorzy tekstów korzystali ze źródeł i świadków niezależnych od siebie.
Wszystkie Kościoły, w tym i katolicki, wywodzące się od apostołów przyjęły kanon tych samych czterech Ewangelii, które są w setkach starożytnych, a więc pochodzących z epoki, kopiach ręcznie spisanych na papirusach. Odmiennie od innych tekstów ze starożytności tylko Ewangelie były napisane i skopiowane w czasach kiedy żyli jeszcze świadkowie opisywanych wydarzeń. Inne teksty ze starożytności tej wiarygodności nie wykazują. Najstarszy papirus z fragmentem Ewangelii świętego Jana pochodzi z 120 roku naszej ery. Teksty Ewangelii, jakie czytamy dziś, są tymi samymi tekstami, jakie czytano we wspólnotach pierwszych chrześcijan na przełomie I i II wieku naszej ery.
Do czasu odkrycia w latach 1947-1956 zwojów z Qumran pochodzących z I i II wieku najstarsze zachowane zapisy Starego Testamentu znaliśmy z około roku 1000 nasze ery. Pisma Homera, Platona, Ajschylosa znamy z kopii powstałych 1000 lat po oryginale. Poetykę Arystotelesa znany z arabskiego tłumaczenia z X wieku.
Ewangelie były pisane dla różnych środowisk i dlatego różnią się kontekstem kulturowym. Ewangelia Mateusza kierowana jest do Żydów, Ewangelia Marka do Rzymian, a Ewangelia Jana do wspólnot chrześcijańskich. Istnieje hipoteza, że znane nam Ewangelie mogły się opierać na wcześniej istniejących źródłach.
Ewangelia Jana jest najbardziej wierna danym historycznym i opierała się na dokładnej znajomości miejsc, osób i zwyczajów epoki. Jej najstarsza kopia pochodzi z 125 roku, a napisana była około 30 lat wcześniej.
Teksty Ewangelii w świecie starożytnych były rewolucją. Przed Ewangeliami nikt nie napisał historii, nie mieszczącej się w żadnym starożytnym kanonie, o prostym człowieku z małej leżącej na kresach cywilizowanego świata mieściny. Starożytnych kronikarzy nie interesował bowiem los takich biednych nic nieznaczących ludzi. Pisano tylko o wodzach, władcach i filozofach. A tu nagle pojawiają się cztery różne relacje o przybranym synu cieśli z zapadłej dziury zwanej Nazaret.
Ewangeliści, o czym pisał w swojej ewangelii Łukasz, napisali Ewangelie po wnikliwym zebraniu świadectw i wspomnień o Jezusie. Świadectwa te były bardzo dokładne, bo były to czasy nie słowa pisanego, ale słowa zapamiętywanego. Współcześni Jezusowi całą swoją wiedzę dziedziczyli w słowie mówionym i zapamiętywanym. Proces przekazywania wiedzy za pośrednictwem zapamiętanych informacji mówionych dla ludzi żyjących w XXI wieku szokująco dokładny był procesem wspólnotowym pod kierunkiem lidera wspólnoty. Niezwykle precyzyjnie zapamiętywano bardzo długie teksty, bo tylko słowo mówione dawało dostęp do wiedzy naukowej i tekstów religijnych. Tradycja ustna bardzo wiernie przekazuje nam słowa Jezusa – najstarsze znane kopie Starego Testamentu z 1000 roku są zadziwiająco absolutnie zgodne z fragmentami odkrytymi w Qumran. Możliwe też jest, że ktoś na bieżąco notował wypowiedzi Jezusa – w Qumran odnaleziono jeszcze nie w pełni zdekodowane motaki zapisane greckim kodem do notowania, w których rozpoznano znak identyfikujący Jezusa.
Jedną z pozycji uświadamiających to, że Jezus był postacią historyczną, a jego zmartwychwstanie faktem historycznym jest wydana nakładem wydawnictwa Fronda 472 stronicowa praca „Prawdziwie zmartwychwstał. Śledztwo w sprawie najważniejszego wydarzenia w historii” autora Pawła Lisickiego.
Według wydawcy pracy „książka Pawła Lisickiego o Zmartwychwstaniu Chrystusa rozprawiająca się z argumentami przeciwników chrześcijaństwa. Lisicki dowodzi, że Zmartwychwstanie jest logiczną i jedyną odpowiedzią na pytanie, co się wydarzyło trzy dni po śmierci Jezusa. Zauważa, że jedyna różnica pomiędzy dawnymi a współczesnymi wrogami Jezusa polega na tym, że dzisiejsi krytycy Zmartwychwstania posługują się językiem pozornie naukowym”.
Zdaniem księdza profesora Przemysława Artemiuka „Paweł Lisicki doskonale zdaje sobie sprawę, że bez Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa chrześcijaństwo po prostu nie istnieje. Dlatego w swojej najnowszej pracy podejmuje się apologii tej fundamentalnej kwestii, mierzy się z dawnymi i nowymi zarzutami krytyków tej prawdy wiary. Zna je doskonale. Paweł Lisicki, argumentując za Zmartwychwstaniem, broni jego historyczności i wskazuje na transcendentny wymiar tego wydarzenia”.
Według księdza doktora Dariusza Oko „niezawodna trafność tekstów Pawła Lisickiego wynika z jego olbrzymiej wiedzy i wnikliwości, z ponadprzeciętnych zdolności oraz wielkiej gorliwości i pracowitości człowieka wierzącego, dla którego wiara jest najważniejszą sprawą życia. To wystarczająca rekomendacja, aby przestudiować jego kolejne dzieło, tym razem broniące samego fundamentu chrześcijaństwa – Zmartwychwstania Chrystusa”.