Wspieraj wolne media

Ukraina: Na okupowanych terenach są katolicy. Rosjanie wyrzucili wszystkich kapłanów

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Urywa się kontakt z ukraińskimi katolikami, którzy znajdują się na terytoriach okupowanych. Wskazuje na to ks. Oleksandr Bogomaz jeden z dwóch ostatnich katolickich duszpasterzy, którzy posługiwali na terenach zajętych przez Rosjan. Teraz, w tych czterech regionach nie ma już ani jednego katolickiego księdza.

  • 34-letni kapłan Oleksandr Bogomaz wyjawił, że ma coraz słabszy kontakt z katolikami, którzy znajdują się na okupowanych przez Rosjan terenach na wschodniej Ukrainie
  • Rosjanie podczas przesłuchania, kazali kapłanowi przejść do Patriarchatu Moskiewskiego lub opuścić "anektowane" tereny.
  • Duchowny wyznał, że Rosjanie mogą torturować lokalną społeczność, jeżeli ta kontaktuje się z wolną Ukrainą.

W wywiadzie dla dziennika Avvenire, 34-letni kapłan Oleksandr Bogomaz wyjawił, że ma coraz słabszy kontakt z katolikami, którzy znajdują się na okupowanych przez Rosjan terenach na wschodniej Ukrainie. Ksiądz był jednym z dwóch katolickich duchownych, którzy posługiwali na "anektowanych" terenach.

On sam pełnił posługę w Melitopolu. I wcale nie myślał o wyjeździe, choć Rosjanie wprowadzili terror, przeprowadzali naloty na kościoły, wzywali na przesłuchania. W grudniu jednak nowa administracja skazała go na wygnanie. Jedyną jego winą było to, że jest młodym katolickim księdzem na terenach, które Putin włączył do Rosji. Ten sam los spotkał potem również ostatniego katolickiego księdza na terenach okupowanych. Rosjanie dali mu ultimatum, w którym miał wybrać między przejściem do Patrarchatu Moskiewskiego, albo opuszczeniem Ukrainy. 

Czytaj więcej: Exodus – wyjście Żydów z Egiptu. Jaka jest prawda i co oznacza dla katolików?

Rosjanie przesłuchują nawet księży

Dziś ks. Oleksandr jest w Zaporożu. Ulokował się na osiedlu, które zostało ostrzelane rakietami przez Rosjan. Przed zburzonymi wieżowcami ludzie stawiają małe ołtarzyki, aby upamiętnić tych, którzy stracili życie pod gruzami. W Zaporożu wysiedlony kapłan jest duszpasterzem zarówno dla miejscowych, jak i dla katolików, którzy pozostali w Melitopolu. Dzieli ich sto kilometrów, lecz mimo to stara się utrzymać z nimi kontakt. Codziennie nagrywa dla nich filmy z medytacją o Słowie Bożym. Jednak liczba odbiorców maleje z każdym dniem. Rosjanie kontrolują bowiem telefony.

Jeśli natrafią na ślad kontaktów z wolną Ukrainą, możesz skończyć na torturach – zaznaczył greckokatolicki kapłan.

Tym niemniej ludziom nie brak odwagi. Ostatnio trzynastu wiernych z jego dawnej parafii zgromadziło się potajemnie na wspólnym różańcu.

Ks. Oleksandr zaznaczył, że tajna policja zgromadziła na jego temat bardzo szczegółowe informacje. Kiedy go przesłuchiwali, wiedzieli, że rodzice nadal pozostają na terytoriach okupowanych, a brat walczył w Donbasie w 2014 roku. W rozmowie z włoskim dziennikiem przyznał, że pierwotnie należał do Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Podczas studiów na uniwersytecie w Melitopolu szukał Boga i spotkał greckokatolickiego kapłana, który okazał się prawdziwym mistrzem życia duchowego.

Było nas pięciu studentów. Wszyscy zostaliśmy katolikami, a dwóch z nas kapłanami – dodał ks. Oleksandr Bogomaz.

Źródło: gosc.pl, ekai.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
0
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo