Tadeusz Wasilewski był szefem kliniki in vitro. "Potrzeba odejścia była silna, zdjąłem fartuch i wyszedłem na ulicę"
Jako lekarz nie przyłożę więcej ręki do śmierci zarodków, które są poczęte w obrębie programu in vitro - powiedział ginekolog dr Tadeusz Wasilewski.
- Ginekolog dr Tadeusz Wasilewski przez piętnaście lat kierował kliniką programu in vitro, jedną z pierwszych w Polsce.
- Specjalista zaznaczył, że jedynym powodem, dla którego odszedł, było to, że program in vitro nie zapewnia życia każdemu poczętemu zarodkowi w laboratorium.
- Podkreślił, że "jeżeli przyjmiemy, że istnienie ludzkie zaczyna się z chwilą poczęcia, to sprawa jest oczywista - posiłkując się programem in vitro, optujemy na płaszczyźnie cywilizacji życia i śmierci".
- Zobacz także: "Diagnozy lekarzy okazały się niczym wobec woli Bożej". Kobieta żyje i nie jest roślinką
Ginekolog dr Tadeusz Wasilewski przez piętnaście lat kierował kliniką programu in vitro, jedną z pierwszych w Polsce, która - jak przyznał - miała fantastyczne wyniki.
Po piętnastu latach pracy z tejże kliniki odszedłem - powiedział podczas jednej z debat o in vitro, którą prowadziła prezes Fundacji Grupa Proelio Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.
Specjalista zaznaczył, że jedynym powodem, dla którego odszedł, było to, że program in vitro nie zapewnia życia każdemu poczętemu zarodkowi w laboratorium.
Wasilewski o in vitro: Potrzeba odejścia była silna
Moja potrzeba odejścia była tak silna, że zdjąłem fartuch, wyszedłem na ulicę i nie było ważne, co będę dalej robił, czy będę lekarzem, czy będę stróżem… Nie miało to żadnego znaczenia. Znaczenie miało to, że jako lekarz nie przyłożę więcej ręki do śmierci zarodków, które są poczęte w obrębie programu in vitro - powiedział lekarz.
Zaznaczył, że aby klinika in vitro osiągnęła dobry wynik, trzeba “wystartować” z liczbą sześciu lub ośmiu zarodków. Dodał, że tylko jeden lub dwa zarodki trafią do jamy macicy, pozostałe natomiast są mrożone.
Ginie wiele zarodków
Co więcej w procesie in vitro część zarodków nadliczbowych zawsze ginie m.in. przez to, że nie umiemy w wystarczający skuteczny sposób przeprowadzać procesu zamrażania i rozmrażania - zaznaczył ginekolog.
Tadeusz Wasilewski zaznaczył, że “jeżeli przyjmiemy, że istnienie ludzkie zaczyna się z chwilą poczęcia, czyli z chwilą połączenia gamet płciowych, to sprawa jest oczywista - posiłkując się programem in vitro, optujemy na płaszczyźnie cywilizacji życia i śmierci”.
Czytaj także: Otyłość w dzieciństwie przyczyną bezpłodności wśród mężczyzn? Z włoskich badań wynika, że to bardzo możliwe
Śląsk będzie finansował in vitro
Tymczasem Anna Jedynak wicemarszałek woj. śląskiego poinformowała, że już jesienią 2023 r. ruszy dofinansowanie w ramach regionalnego programu in vitro. Ma być on realizowany od 2023 do 2026 r. kosztem 20 mln zł. Z pomocy będzie mogło skorzystać ponad 2 tys. par.
Źródło: facebook