Środa głosi, że Kaczyński zapewnia rozkosz Polakom. Czy feministka nawołuje do ascezy i odrzucenia rozkoszy?
Już kilka tygodni temu na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się felieton Magdaleny Środy „Prawdziwa tajemnica sukcesu Kaczyńskiego”, w którym to ta czołowa feministka w naszym kraju ogłosiła, że prawdziwą tajemnicą sukcesu Kaczyńskiego jest to, że Kaczyński sprawia rozkosz Polakom.
Zdaniem Środy sukces PiS wynika z tego, że „Kaczyński odnalazł” punkt „P jak Polskość” „i nauczył się go stymulować”. Dla Środy „analogia z seksualnym punktem G” jest „nieprzypadkowa”.
Według Środy „Punkt P to jakaś ważna część naszej polskiej tożsamości, która okazała się oporna na nowoczesność, postęp i europejskość; część wstydliwa, której przez lata nie wypadało ujawniać ani o niej rozmawiać”.
Kaczyński - mistrz dawania rozkoszy
W opinii Środy „Kaczyński odnalazł ten punkt, pokazał jego posiadaczom, że nie ma się czego wstydzić, i – co najważniejsze- nauczył się go skutecznie stymulować, dzięki czemu prawie 35% wyborców doznaje stałej politycznej rozkoszy”.
Środa w swoim artykule twierdzi, że „mistrzostwo Kaczyńskiego jest nie do pokonania: odkrył wszystkie tajemnica punktu P i w pełni nad nim panuje, czyniąc jego posiadaczy entuzjastycznymi obiektami nieustannej politycznej rozkoszy”.
Środa uważa, że obietnice socjalne PiS nie mają znaczenia, i nie ma sensu ścigać się na nie z Kaczyńskim, bo „właściwie stymulowany punkt P będzie dawał wyborcom rozkosz i bez” socjalu.
Lewica impotentna
W swoim artykule Środa ubolewa, że jej środowisko nie ma niczego do zaoferowania Polakom, co by dawało rozkosz, bo rozkosz Polakom daje tylko odwoływanie się do katolicyzmu i polskości (rzeczywistości wręcz biologicznej Polaków). Środę frustruje też to, że „nowoczesne wartości opozycji” nie zapewniają rozkoszy, zwłaszcza tym, „którzy bardzo lubią różne stymulację, czyli młodym”.
W tekście Środy warto zwrócić uwagę na kilka kwestii. Czołowa feministka w naszym kraju ma racje, że jej środowisko (antyPiS, lewica, pseudoliberałowie) mówiąc kolokwialnie „pieprzy bez sensu” i nie jest w stanie zapewnić Polakom rozkoszy. Lewica jest po prostu impotentna i niezdolna do dawania rozkoszy.
Rozkosz koszer i nie koszer
Ciekawe jest też to, że lewica w duchu freudyzmu głosi, że seks, czyli dążenie do rozkoszy, jest podstawowym i zdrowym motorem naszych działań. Jednak gdy okazuje się, że to, co daje Polakom rozkosz, nie podoba się lewicy, to nagle lewica popada w purytanizm, i wręcz nawołuje nas do cnotliwości, wstrzemięźliwości i odrzucenia rozkoszy, odrzucenia naszej biologicznej tożsamości. Widać według lewicy koszerna jest rozkosz ze wsadzania sobie penisów w odbyt, ale już niekoszerna jest rozkosz z bycia Polakami.