Wspieraj wolne media

Selbstschutz – Zwyczajni Niemcy, którzy mordowali swoich polskich sąsiadów

1
0
10
Dowódcy inspektoratów Selbstschutzu w Bydgoszczy
Dowódcy inspektoratów Selbstschutzu w Bydgoszczy / Fot. Wikimedia Commons

Wśród nieukaranych i nierozliczonych zbrodni niemieckich na Polakach są i te popełnione przez zwyczajnych Niemców, którzy mordowali swoich polskich sąsiadów. Mieszkający przed wojną w Polsce Niemcy w 1939 weszli w skład Selbstschutzu, w którego szeregach wymordowali dziesiątki tysięcy Polaków.

Już kilka lat przed wojną duża część Niemców mieszkających w Polsce stała się agenturą nazistowskich Niemiec w naszym kraju. Tworzyli oni paramilitarne organizacje, szpiegowali dla Niemców, przygotowywali listy proskrypcyjne Polaków do likwidacji (na podstawie tych list, na których umieszczono nazwiska 61.000 polskich patriotów, Niemcy od 1 września mordowali Polaków), szkolili się w Niemczech w sabotażu i walce partyzanckiej.

100.000 Niemców mieszkających przed wojną w Polsce mordowało swoich polskich sąsiadów

Mieszkający w przedwojennej Polsce Niemcy wsparli niemiecką agresję na nasz kraj i zaangażowali się w mordowanie Polaków. Oficjalnie Selbstschutzu powołał rozkazem Reichsführer SS Himmler. Selbstschutzu miał podlegać lokalnym dowódcom niemieckiej policji porządkowej, składać się z wszystkich zdolnych do noszenia broni volksdeutschów od 17 do 45 roku życia. W skład Selbstschutzu weszło 100.000 Niemców z 740.000 mieszkających w Polsce (wliczając kobiety, dzieci, starców). Czyli ponad 10% przedstawicieli mniejszości niemieckiej w Polsce osobiście brało udział mordowaniu Polaków – czyli kilkukrotnie większy był odsetek ojców niemieckich rodzin mordujących swoich polskich sąsiadów.

Selbstschutz odpowiada za wymordowanie kilkudziesięciu tysięcy Polaków, sąsiadów, których dobrze znali. Niemcy z Selbstschutzu mordowali Polaków nie tylko w ramach eksterminacji polskich patriotów, ale by zagarnąć polskie majątki, zemścić się na sąsiadach.

Do największych zbrodni Selbstschutzu należy wymordowanie 14.000 Polaków w Piaśnicy koło Wejherowa, 10.000 Polaków w Mniszku-Grupie koło Świecia, 7.000 Polaków w Lesie Szpęgawskim koło Starogardu Gdańskiego, 5.000 w Bydgoszczy, 2.000 Polaków w lesie Rybieniec pod wsią Klamry w powiecie chełmińskim, 2.000 Polaków w Łopatkach koło Wąbrzeźna, 2.000 Polaków w Rypinie oraz w pobliskich lasach skrwileńskich i rusinowskich, 1.200 Polaków w lesie Barbarka pod Toruniem (od 600 do 1200 ofiar).

Niemieccy sąsiedzi dokonywali sadystycznych zbrodni

Szczególnie sadystyczne zbrodnie niemieccy sąsiedzi dokonywali na Polakach w niemieckich aresztach i prowizorycznych niemieckich obozach koncentracyjnych, gdzie Niemcy gwałcili Polki i polskie dziewczynki, łopatami dobijali rozstrzeliwanych Polaków, rozstrzeliwanych Polaków zakopywali żywcem. Do dokonywania zbrodni na Polakach Niemieccy sąsiedzi podchodzi z entuzjazmem i sadyzmem (szokującym nawet dla SS).

Zbrodniarze z Selbstschutzu podobnie jak i inni niemieccy zbrodniarze nie ponieśli odpowiedzialności karnej za swoje zbrodnie i robili kariery w powojennych Niemczech – w CDU i CSU (które dziś z PO tworzą Europejską Partię Ludową), ziomkostwach i Związku Wypędzonych.

Informacje o zbrodniach Selbstschutzu można znaleźć w wydanym przez Instytut Pamięci Narodowe zbiorze artykułów naukowych „W cieniu Einsatzgruppen. Volksdeutscher Selbstschutz w okupowanej Polsce 1939–1940”.

Nikt Niemców do sadystycznych zbrodni nie zmuszał

W wywiadzie dla portali IPN doktor Marcin Przegiętka współredaktor książki „W cieniu Einsatzgruppen. Volksdeutscher Selbstschutz w okupowanej Polsce 1939–1940” stwierdził, że „dowódcy [Selbstschutzu], czyli oficerowie SS przysłani z Rzeszy, nosili mundury SS. Natomiast szeregowi członkowie Selbstschutzu na ogół pełnili służbę w ubraniach cywilnych i tylko opaska z nazwą na ramieniu świadczyła o ich przynależności do tej formacji. Tam, gdzie organizacja istniała dłużej, np. w Generalnym Gubernatorstwie, zdecydowano się na przygotowanie mundurów, których zresztą nie dostali wszyscy członkowie formacji (na pewno mieli je ci, którzy zostali skoszarowani). Zastosowano rozwiązanie pragmatyczne: przefarbowano na czarno mundury Wojska Polskiego. Podobnie improwizowano z uzbrojeniem: częściowo była to broń z magazynów policji niemieckiej i SS, a częściowo zdobyta w Polsce. Tak samo zresztą radzono sobie ze środkami lokomocji, mianowicie bezceremonialnie rekwirowano Żydom i Polakom samochody i rowery”.

Selbstschutz był częściowo finansowany „przez SS, a częściowo przez niemiecką Policję Porządkową. Z drugiej strony „zaradni” lokalni dowódcy Selbstschutzu, a nawet szeregowi jego członkowie dokonywali konfiskat czy wręcz wymuszeń i kradzieży”. Przynależność do Selbstschutzu była dobrowolna, do formacji nie było poboru przymusowego.


 

Sonda
Wczytywanie sondy...
1
0
Zapisz na później
Wczytywanie komentarzy...

Polecane

Przejdź na stronę główną
Na żywo