Sawicki: To jest kropla w morzu potrzeb [NASZ WYWIAD]
Wydaję mi się, że Minister Telus, patrząc na Premiera i wypowiedzi Wicepremiera nie idzie zgodnie z linią partii. Chwalić Unię Europejską za jakieś decyzje, to wydaje się, że to lekka przesadą polityczną To jest na pewno przesada kwotowa, bo Unia Europejska przeznaczy 100 milionów - a to nie kto inny, tylko polski rząd, wycenił straty rolników w związku z otwarciem granicy ukraińskiej na 10 miliardów złotych - mówił w Temacie Dnia Marek Sawicki.
- Zobacz także: Andrzej Pruś odwołany z funkcji przewodniczącego sejmiku świętokrzyskiego. Opozycja triumfuje
"Te 40 milionów ze 160-180 milionów złotych to jest kropla w morzu potrzeb i oczywiście ona nie rekompensuje tych strat, które ponieśli rolnicy"
Przedstawiciele państw członkowskich Unii Europejskiej zaakceptowali propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą pakietu pomocy finansowej w wysokości 100 milionów euro. Polska otrzyma najwięcej, bo aż 40 mln euro. Pozostałe 60 milionów euro zostanie rozdysponowane między Bułgarię, Rumunię, Słowację i Węgry.
Dostajemy 100 milionów. Dzisiaj w mediach państwowych i mediach rządowych słyszę, że większość z tych środków dostanie Polska. No 40 milionów to nie jest większość ze stu. Więc może dostanie najwięcej spośród krajów członkowskich ale nie większość. Te 40 milionów ze 160-180 milionów złotych to jest kropla w morzu potrzeb i oczywiście ona nie rekompensuje tych strat, które ponieśli rolnicy. Zresztą jest dosyć decyzja bardzo mocno spóźniona, bo wiemy, że tak naprawdę rolnicy z tym problemem borykają się co najmniej od listopada. Mamy już koniec czerwca - za 2 tygodnie żniwa jęczmienia, rzepaku. Więc te sprawy nadal pozostają nierozwiązane i rolnicy z niepokojem patrzą na najbliższe tygodnie - wyjaśnił parlamentarzysta.
Otóż panie redaktorze, no dzisiaj przeglądam też dane kursu. Okazuje się, że w tym roku, eksport został mocno zwiększony. Łącznie Polska wyeksportowała za miniony rok nawet około 11 milionów ton zboża - rzepaku, jęczmienia, kukurydzy i żyta więc trochę tego poszło. Natomiast też, w tych samych artykułach chociażby prezentowanych dzisiaj w Dzienniku Gazecie Prawnej można wyczytać, że Polska wchodzi w okres żniw z zapasem dwa razy większym niż w zeszłym roku. W zeszłym roku według GUSU, zapas zbóż w Polsce wynosił około 6 milionów ton czyli nadal 12 milionów mamy nadwyżki. Poza tym, no trudno dzisiaj ocenić i oszacować ile zboża ukraińskiego wyjechało z Polski, zostało reeksportowane, dlatego, że dziś nie wiemy ile tak naprawdę go wjechało. Według znów GUS’owskich danych to jest 4,5 miliona ton, no ale wiemy, że tak zwane zboże techniczne, nie było ewidencjonowane ani pod względem jakości ani pod względem ilości. Więc ile jego de facto jest w Polsce to do końca nie wiemy i tutaj ten problem nie został rozwiązany - przyznał polityk.
"To wszystko wymaga dzisiaj naprawdę aktywnej dyplomacji"
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus przyznał, że 100 mln euro od UE dla rolników w pięciu krajach graniczących z Ukrainą nie załatwiają problemu z importem ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Jego zdaniem potrzebne są rozwiązania na przyszłość. Czy w przyszłości możemy mieć problem z nowym kryzysem?
Jeśli chodzi o kwestię samych dopłat bezpośrednich, to jest to kwota roczna ponad 14 miliardów złotych. Więc jeśli dzisiaj ktoś mówi, że 160 milionów pomocy z Brukseli to są jakieś ważne, istotne pieniądze, no każde są potrzebne. Natomiast, jeszcze raz podkreślam, nie rekompensuje tych 10 miliardów strat. Poza tym, no wiemy doskonale, że mamy swojego komisarza. On także ma ekspertów i analizuje rynki światowe. Po otwarciu ponownie Morza Czarnego mieliśmy sytuację, w której zboże ukraińskie portami z Odessy ale także z Dunaju, wypływało do Afryki i do Bliskiego Wschodu. Więc ta droga przez Europę była tylko drogą pomocniczą, drogą dodatkową, a jednak ze względu na wysokie ceny spowodowała duże zawirowania na rynkach europejskich, na rynkach polskich czy Słowacji, Bułgarii, Rumunii. Więc tutaj trzeba specjalnych działań. No i powiem szczerze, że ja jeszcze bardziej z niepokojem patrzę na najbliższe decyzje z lipca. Bo do 18 lipca przecież mamy obowiązujący jeszcze transport zboża ukraińskiego przez Morze Czarne. Rosjanie zbudowali własny port, własny terminal do eksportu amoniaku. Już z Odessy korzystać nie będą. Jest silna presja krajów afrykańskich, które dwa tygodnie temu spotkały się z Putinem i zadeklarowały ścisłą współpracę. Więc jest silna presja na to, żeby pomijając Europę, wykorzystując inne kanały transportowe, te produkty z Rosji kupować - oznajmił Sawicki.
Tutaj wszystko wskazuje na to, że po 18 lipca Morze Czarne może być ponownie zablokowane, a po 15 Września Komisja Europejska uchyli ten czasowy zakaz importu czterech podstawowych produktów spożywczych naszych sąsiadów na rynek Polski . To wszystko wymaga dzisiaj naprawdę aktywnej dyplomacji i zabiegów komisarza Wojciechowskiego, który te sprawy powinien nieco inaczej już w świetle czekających nas zmian geopolitycznych stawiać. Ja ciągle nie rozumiem i Unii Europejskiej i komisarza Wojciechowskiego, że my chcemy więcej wydawać pieniędzy na kupowanie bosaków do odpychania tratw na Morzu Śródziemnym niż przeznaczać te pieniądze na wykupienie nadwyżek żywnościowych w Europie i redystrybucję tej żywności w obszary głodu. Przecież ci ludzie, przede wszystkim ze względu na głód i wojny - a wojny wywołane właśnie walką też o tereny uprawne - uciekają do Europy. Więc jeśli nie zabezpieczymy tam z jednej strony dostarczeniem produkcji towarów, z drugiej strony nie pomożemy im w uruchomieniu własnej produkcji w Afryce na bliskim wschodzie, no to oczywiście z falą imigrantów sobie nie poradzimy i nawet najsilniejsze armie, głodnych nie zatrzymają - dodał.