Skandaliczny wyrok w procesie Bąkiewicz vs. Augustynek. Chodzi o obronę kościołów. "Traktuję ten wyrok jako zemstę polityczną"
Robert Bąkiewicz usłyszał prawomocny wyrok sądu w sprawie incydentu z udziałem aktywistki Katarzyny Augustynek – znanej jako Babcia Kasia. Bąkiewicz został skazany za "wybryk chuligański" podczas protestu z 25 października 2020 roku. Kobieta uczestniczyła wówczas w proteście po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, podczas którego miała zostać poturbowana. "Jest to wyrok polityczny" – mówi dla naszego portalu Robert Bąkiewicz
Sąd Okręgowy utrzymał wyrok skazujący Roberta Bąkiewicza na rok prac społecznych i nawiązkę w wysokości 10 tysięcy złotych dla Katarzyny Augustynek po wydarzeniach z 25 października 2020 roku. Wtedy to "Babcia Kasia" uczestniczyła w proteście po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego i miała zostać poturbowana.
W reakcji na wyrok Robert Bąkiewicz opublikował wpis na platformie X (wcześniej Twitter), w którym twierdzi, że zgodnie z zapisami wideo nie naruszył Katarzyny Augustynek, a oskarżenia są bezpodstawne. Bąkiewicz krytykuje wyrok, określając go jako akt zemsty politycznej ze strony kasty sędziowskiej, która jego zdaniem narusza zasady moralne i poczucie sprawiedliwości.
Wczoraj „niezawisły sąd” w dwóch instancjach, reprezentowany przez funkcjonariuszy walki o wolne sądy z Iustiti, zaordynował, że Katarzyna Augustynek vel Babcia Kasia nie jest żadną zadymiarą i przestępcą a ofiarą Roberta Bąkiewicza (sic!) Ofiara Augustynek polega na tym, że przypadkiem znalazła się w środku zawieruchy tzw. Strajku Kobiet oblegającego Kościół pw. Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie tak naprawdę zgromadzona hołota przyszła się do kościoła pomodlić, a nie go demolować tak jak myślał Bąkiewicz. Tak też Katarzyna Augustynek przechodziła obok z tragarzami i zupełnie przypadkiem stała się ofiarą niezrozumienia jej religijnego zaangażowania brutalnie przerwanego przez atak Robert Bąkiewicza, który nie potrafi odróżnić człowieka silnej wiary od zadymiarza, który chce atakować kościół. A tak w ogóle sąd zauważył, że nie było żadnych ataków na kościoły, a ludzie, którzy się pod nimi gromadzili w celu ich ochrony ulegli masowym urojeniom. Wszelkie zakłócanie Mszy św., niszczenie świątyń, ataki na kapłanów, akty profanacji, groźby odebrania życia, pobicia z użyciem niebezpiecznych narzędzi, to tylko wyraz wolności wyrażania przekonań, a nie otwarty atak, bo ten mógłby być przeprowadzony tylko przez prawicową, nietolerancyjną i pełną nienawiści tłuszczę, która jeśli nawet nie wykazuje zewnętrznych oznak nienawiści, to wewnętrznie jest nią przepełniona, co jest dobitną oznaką ich agresywnych zbrodniczych zamiarów. Tak więc Bąkiewicz jako przedstawiciel zacofanego nietolerancyjnego środowiska, pomimo prawa nadanego mu przez właściciela gruntu (proboszcza parafii), na którym się znajdował, do usuwania tam osób niepożądanych, to jednak tego prawa w tym przypadku nie mógł mieć, bo jest katolem i kropka. A katolom to nawet prawo do oddychania tym samym powietrzem co nam normalnym ludziom powinno być odebrane. „Wolny Sąd” podkreślił również, że klechy to w ogóle powinny się słuchać sądu, bo sąd wie, co boskie, a co boskie nie jest i to sąd wie, kto do kościoła może wchodzić, a kto wchodzić nie może. Natomiast na ciche pytanie kogoś z sali sądowej, dlaczego Bąkiewicz jest karany, skoro zgodnie z zapisami wideo nawet nie dotknął Katarzyny Augustynek, a co dopiero mówić o szarpaniu, popychaniu i zrzuceniu ze schodów? Sąd kategorycznym i nieuznającym sprzeciwu głosem odpowiedział – Bo my #WolnySąd wiemy lepiej jak było, a jeśli dowody świadczą inaczej tym gorzej dla dowodów!
Tak więc konkludując, sąd przemawia do „postępowej” części społeczeństwa – katolików i patriotów możecie napier… ile wlezie, a my już przypilnujemy, żeby wam włos z głowy nie spadł. Bo takich jak Bąkiewicz to trzeba żywym ogniem wypalać i nawet jak będzie miał rację, to tej racji mieć nie będzie. Nie bójta się wcale, prawo to jest dla frajerów, a dla nas progresistów jest „wolność”.
A tak trochę już mniej publicystycznie: Ten wyrok nie jest aktem sprawiedliwości, a jego zaprzeczeniem. Kasta sędziowska nazywana sądem z przestępcy robi ofiarę, a z ofiary robi przestępcę. Klika w togach nie tylko łamie prawo, ale zaprzecza nawet zdrowemu rozsądkowi. Wykorzystuje swoją pozycję do linczu na tych, którzy bronią wartości. Ta spod ciemnej gwiazdy koteria, łamiąc praworządność, ostatecznie odbiera sobie prawo do uczciwych i obiektywnych rozstrzygnięć.
Z bólem muszę przyznać, że pomimo swojego legalistycznego zacięcia nie podporządkuje się „werdyktowi”, który jest zaprzeczeniem ogólnie obowiązujących zasad moralnych i poczucia sprawiedliwości. Moje prawa do uczciwego postępowania sądowego w trakcie jego trwania były wielokrotnie łamane. Przykładem może być sytuacja, gdzie w apelacji wystąpiłem o wyłączenie ze sprawy sędzi, która jest członkiem Iustiti. Argumentowałem, że nie może ona jako aktywistka polityczna będąca w ostrym sporze z wyznawanymi przeze mnie wartościami być osobą obiektywną. Na ten czas sąd sprawę o „wyłączenie” przydzielił do rozstrzygnięcia innemu sędziemu… również z Iustiti…, który w oczywisty sposób rozstrzygnął sprawę w sposób dla mnie niekorzystny. Kasta zachowywała się jak zbój, który mówił do mnie „nie oddamy panu płaszcza i co pan nam zrobi?”
Tak, traktuję ten werdykt jako zemstę polityczną jako tresurę posłuszeństwa wobec antypolskiej i antykatolickiej „elyty”. Dlatego wam wszyscy złoczyńcy, mówię — nie zastraszycie mnie, a co najwyżej możecie mnie pocałować… już sami wiecie gdzie! Nikomu nie będę odrabiał robót społecznych ani płacił nawiązki, a jak przyjdzie znów czas, to z tą samą chęcią i zaangażowaniem będę bronił Kościoła, wiary i Ojczyzny. A was jako „wymiar sprawiedliwości” trzeba zaorać i stworzyć od nowa.
"Jestem gotowy na konsekwencje"
Robert Bąkiewicz postanowił, że nie zastosuje się do wyroku sądu.
Z bólem muszę przyznać, że pomimo swojego legalistycznego zacięcia nie podporządkuje się „werdyktowi”, który jest zaprzeczeniem ogólnie obowiązujących zasad moralnych i poczucia sprawiedliwości.
W obecnej sytuacji niedostosowanie się do wyroku sądu może wiązać się nawet z karą więzienia. Zapytany przeze mnie Robert Bąkiewicz czy jest tego świadom, odparł:
Oczywiście mam tego świadomość ale nie mogę respektować tego wyroku, który nie dość, że jest bezpodstawny to jeszcze ma zabarwienie polityczne. Gdybym zgodził się na taki wyrok i dostosował do niego, przyznałbym że wszystko to o co walczyłem nie było słuszne. Nigdy na to się nie zgodzę i będę wierny swoim przekonaniom. Jestem gotowy na dalsze konsekwencje. Przewiduję także że podobne polityczne wyroki mogą być coraz częstsze w przyszłości.
Wyrok trybunału i obrona kościołów
22 października Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie zgodności z konstytucją art. ustawy z 1993 r., która zakazuje aborcji, ale dozwala dokonanie jej w pewnych okolicznościach, w tym przy ciężkim uszkodzeniu dziecka w okresie prenatalnym albo też w przypadku ciężkiej choroby prowadzącej do śmierci.
Orzeczenie wywołało w całym kraju falę oburzenia. W wielu polskich miastach odbywały się masowe protesty uliczne. Uczestnicy manifestacji wchodzili również do kościołów. Aktywiści (w tym m.in. posłanka Joanna Scheuring-Wielgus) wchodzili na nabożeństwa i stawali przed ołtarzem a w rękach trzymali plakaty z hasłami proaborcyjnymi. Fasady niektórych świątyń zostały pomazane a w niektórych miejscach m.in. przed kościołem św. Krzyża w Warszawie czy w poznańskiej katedrze nie obyło się bez interwencji policji.
Prezes PiS w swoim przemówieniu w reakcji na protesty mówił m.in:
Musimy bronić polskich kościołów, musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków PiS i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo.
W czasie konferencji prasowej 26 października 2020 roku Robert Bąkiewicz zapowiedział powołanie Straży Narodowej:
Będziemy bronić każdego kościoła, każdej dzielnicy, każdego miasta, każdej wioski. Z tego miejsca wzywam wszystkich katolików, że dosyć tej pacyfistycznej postawy, która powodowała, że dzisiaj bandy hołoty wchodzą do kościoła, profanują ołtarze, profanują Najświętszy Sakrament, używają wulgarnych, knajackich słów.
Widzieliśmy to w obrazkach ze świata, gdzie bezczeszczone są świątynie i podpalane katedry. Wielu z nas myślało, że do nas to nie dotrze, że Polska będzie enklawą. Nic podobnego. To już się dzieje. Przekroczyli granicę, której nie powinni przekraczać, a my nie będziemy przyglądali się bezczynnie jak bezczeszczą nasze świątynie – podkreślił dodając, że w jego opinii każdy prawy człowiek powinien odłożyć powszednią wygodę, ale i niewygodę codziennego życia i stanąć pod swoją świątynią w obronie przed profanacją.
Źródło: tvmn.pl,