Mejza: Macron szuka ratunku dla swojej bankrutującej polityki [NASZ WYWIAD]
"Macron bawi się zapałkami na stacji benzynowej. Dla niego ego jest ważniejsze, aniżeli interes wspólnoty europejskiej" - mówił w Dniu na żywo w TVMN poseł Łukasz Mejza z Partii Republikańskiej
Macron udał się z wizytą do Xi Jinpinga. Prezydent Fracji szokuje polityczny świat? Mówiąc o konieczności oparcia się presji naśladownictwa USA, dodaje o wielkim ryzyku uwikłania się w kryzysy, które nie są nasze. Jaką wagę mają te słowa w ujęciu polityki europejskiej?
Macron bawi się zapałkami na stacji benzynowej. Dla niego ego jest ważniejsze, aniżeli interes wspólnoty europejskiej. Ta jego wizyta sprawiła, że zacząłem widzieć pewne analogie. Zanim Chiny doszły do tego gospodarczego miejsca, w którym są teraz, to o produktach słabej jakości, które rozlatywały się w rękach, a z wierchu wyglądały fajnie, mówiło się made in China. Takim politykiem made in China okazał się Macron. On dobrze się prezentuje, natomiast kiedy przyjrzymy się bliżej, to nie ma tam żadnej jakości. Ewidentnie tym wyjazdem do Xi Jinpinga pokazał, że jest politykiem bez wartości, który za krótkofalowe interesy jest w stanie sprzeniewierzyć wiele lat dyplomatycznej pracy wielu krajów tworzących wspólnotę europejską. Mnie Macron nie zaskoczył, bo spodziewałem się, że jest to człowiek tego pokroju. Wiele sygnałów wysyłał już wcześniej.
Prezydent zapewnia, że poleciał do Chin, by odciągać Chiny od Rosji, by zapewnić pokój na Ukrainie. Tak tłumaczy swój wyjazd. Wraz z nim w tę podróż udało się kilkudziesięciu biznesmenów, padały zapewnienia o przyjaźni między oboma krajami, ale również przyjaźni w biznesie. Pytanie o jedność unijną, jak wpłynie to na całą wspólnotę europejską?
UE miała być rodziną państw i narodów. Ewidentnie widać, że Paryż i Berlin chcą tę rodzinę zamienić na toksyczne małżeństwo, w którym tylko te dwie stolice będą czerpać korzyści. Już dawno stracili swoje pozycje. Wybuch wojny na Ukrainie pokazała słabość tych dwóch ośrodków, brak decyzyjności, jakiegokolwiek kompasu moralnego i możliwości przewodzenia tej rodzinie państw. To Polska zdała tu egzamin, stała się liderem wsparcia i to Polska wyznaczała kierunki. Oczy Europy zwrócone były na nas, nie na Berlin czy Paryż. Macron zdaje sobie z tego sprawę, dlatego szuka ratunku dla swojej bankrutującej polityki. Próbuje pokazać, że jest ważniejszy niż w rzeczywistości. Nie spodziewam się niczego dobrego dla Unii Europejskiej.