Nasz ambasador mówi o "włączeniu się Polski do wojny". Przydacz: Nasze stanowisko jest jasne
Polska nie chce angażować się w żadną wojnę, zaznaczył Marcin Przydacz z Kancelarii Prezydenta. Polityk odniósł się w ten sposób do słów polskiego ambasadora we Francji.
- Ambasador RP we Francji: Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak przystąpić do wojny.
- Przydacz zaznaczył, że słowa Rościszewskiego zostały wyciągnięte z szerszego kontekstu. Dodał, że Polska nie jest częścią wojny.
- Słowa Rościszewskiego tłumaczyła w oświadczeniu Ambasada RP w Paryżu, mówiąc o nadinterpretacji mediów.
Marcin Przydacz na antenie Polsat News został zapytany o kontrowersyjne słowa ambasadora RP we Francji Jana Emeryka Rościszewskiego, który mówił o wejściu Polski do wojny.
Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak przystąpić do wojny - powiedział ambasador RP w sobotę we francuskiej telewizji.
🔴🗣️ "Si l'Ukraine ne parvient pas à défendre son indépendance, nous n'aurons pas le choix, nous serons obligés de rentrer dans le conflit", déclare Jan Emeryk Rościszewski, ambassadeur de Pologne en France
▶ #Le20HdeDariusRochebin - @DariusRochebin pic.twitter.com/Lj8qWOkkaO — LCI (@LCI) March 18, 2023
Przydacz broni ambasadora
Przydacz zaznaczył, że słowa Rościszewskiego zostały wyciągnięte z szerszego kontekstu.
Polska nie jest częścią tej wojny i nie chce być częścią tej wojny. Robimy wszystko, by Rosję odstraszyć i odrzucić od Ukrainy. Jako Zachód to robimy. Nie tylko Polska, ale i USA, Wielka Brytania i inne kraje - powiedział.
Według polityka szerszy kontekst wypowiedzi ambasadora Rościszewskiego był jasny. Zaznaczył, że “w sytuacji, gdy padłaby Ukraina, apetyt Putina byłby większy”. Dodał, że celem dyktatora mogłyby stać się kolejne państwa byłego ZSRR, w tym i Polska.
Kontrowersyjna wypowiedź
Kontrowersyjne słowa ambasadora RP we Francji padły w sobotę w wywiadzie dla francuskiej stacji LCI.
Słowa Rościszewskiego tłumaczyła w oświadczeniu Ambasada RP w Paryżu, zwracając uwagę, że są one przez niektóre media interpretowane w oderwaniu od kontekstu.
Dokładne wysłuchanie całości rozmowy pozwala zrozumieć, że nie było w niej zapowiedzi bezpośredniego zaangażowania się przez Polskę w konflikt, a jedynie przestrzeganie przed konsekwencjami, jakie może mieć porażka Ukrainy - możliwość zaatakowania lub wciągnięcia do wojny przez Rosję kolejnych krajów Europy Środkowej - krajów bałtyckich i Polski - czytamy w oświadczeniu.
Źródło: wprost.pl, i.pl, Twitter